jedyna nadziejo człowieka grzesznego!
Zawitaj, bez zmazy lilijo,
Matko Różańcowa, Maryjo!"
„22
lutego 1986 r. na Filipinach wybuchła rewolucja. Rządzący krajem od 14
lat dyktator Ferdynand Marcos, bezwzględnie tępiący wszelkie działania
zagrażające jego władzy, polecił aresztować ministra obrony gen. Juana
Ponce Enrile i kilka osób z jego otoczenia. Na wieść o tym generał wraz z
dowódcą sił zbrojnych gen. Ramosem i 300 – osobową grupą żołnierzy
zabarykadowali się w koszarach leżących przy manilskiej Alei Objawienia
się Świętych (EDSA). Wojskowi, pragnąc uniknąć rozlewu krwi, zwrócili
się o pomoc do cieszącego się wielkim społecznym szacunkiem ks.
kard.Jaime L. Sina. Kardynał porozmawiał z nimi, a potem udał się do
swojej kaplicy. Po półtoragodzinnej modlitwie wyszedł i wygłosił
rozpowszechnione przez radio orędzie do Filipińczyków. Wezwał wiernych,
by wzięli różańce, wyszli na Aleję EDSA i utworzyli żywy kordon
oddzielający zabarykadowanych rebeliantów od zbliżających się do nich
wojsk żołnierzy wiernych dyktatorowi.
Apelu
kardynała posłuchały 2 mln osób. Ludzie wyszli na główną arterię Manili
i przebywali na niej przez 4 dni, uczestnicząc w wielkim narodowym
nabożeństwie różańcowym. Biedni i bogaci Filipińczycy modlili się,
śpiewali maryjne pieśni, brali udział w odprawianych przy polowych
ołtarzach Mszach św. Zakonnice z trzech klasztorów kontemplacyjnych
przez 4 dni trwały na modlitwie i pościły.
Najtrudniejsze,
pełne nienawiści i strachu były pierwsze dni, kiedy naprzeciw tłumu
dyktator wysłał armię złożoną z 25 czołgów i 6 tys. żołnierzy. Ludzie
uklękli wówczas przed nadciągającym wojskiem, podnieśli w górę trzymane w
dłoniach różańce i zaczęli się modlić. Czołgi zbliżyły się, próbując
wjechać w tłum, i nagle… zatrzymały się, a żołnierze zamiast zaatakować,
przyłączyli się do modlitwy.
Jak
się później okazało, skłoniło ich do tego objawienie, którego byli
świadkami. „Ukazała im się przepiękna Niewiasta…- opowiedział w jednym z
wywiadów kard. Sin. – Była piękna, a Jej oczy błyszczały. I ta piękna
Niewiasta przemówiła do żołnierzy: „Stop, kochani żołnierze! Nie
posuwajcie się dalej! Nie krzywdźcie moich dzieci”. Kiedy żołnierze to
usłyszeli, zostawili wszystko, wyszli z czołgów i przyłączyli się do
ludu.”
Widząc
fiasko działań pacyfikacyjnych, wściekły dyktator nakazał rozpędzić
tłum za pomocą pocisków z gazem. Pojemniki wrzucono w tłum, ale wtedy…
wiatr zmienił nagle kierunek i ci, którzy je wrzucali, sami zmuszeni
zostali do ucieczki. Marcos polecił następnie ostrzelać koszary z
moździerzy. Morderczego rozkazu nie wykonano, bo nie znaleziono
„odpowiedniego celu”, a co więcej żołnierze nie chcieli strzelać, żeby
nie pozabijać cywilów. Kiedy „cel” wreszcie odnaleziono, odpalone
pociski okazały być… niewypałami. Także wysłane do boju załogi
śmigłowców przyłączyły się do buntowników.
Marcos
zrozumiał wreszcie, że nie ma szans wygrać ze zbuntowanym narodem i nie
ma już czego szukać na Filipinach. 25 lutego uciekł z kraju. Nowym
prezydentem wybrana została Corazon Aquino, wdowa po zgładzonym przez
dyktatora polityku Benigno Acquino. Bezkrwawa rewolucja uznana została
za cud.”
Podobną
krucjatę różańcową przeprowadzili Austriacy w 1955 r. chcąc się
wyzwolić z okupacji radzieckiej. Ponieważ bardzo cierpieli na jej
skutek, prosili o to Rosjan 300 razy i …nic. Postanowili więc wraz z
całym rządem prosić wytrwale o pomoc Matkę Bożą. 13 kwietnia stał się
cud. Sowieci nagle, w sposób całkowicie zdumiewający, zgodzili się
wycofać swoje wojska. Austriacy nie posiadali się z radości! "Kanclerz
(Leopold Figl) przewidział, że po latach „światli ludzie” nie będą
chcieli uznać, że za odzyskaniem niepodległości stała Maryja, i z całą
mocą podkreślił, że dokonało się to dzięki sile wiary, która dała
Austriakom moralną moc, potrzebną do przetrwania w trudnych czasach.
Dodał również, że największą bronią i mocą Austriaków w walce o
niepodległość była modlitwa”.
Fragmenty pochodzą z książki Henryka Bejdy „Księga stu wielkich cudów”, Dom Wydawniczy Rafael, Kraków 2005 s. 248, 279-281.
Narzekamy. Taka nasza cecha narodowa. Narzekamy na polityków,
młodzież. Czytamy o kolejnych oświeconych pomysłach różnego
rodzaju dewiantów. Normalność nie jest w cenie. Za obronę rozumu lub
wiary można stanąć przed sądem. W tzw. polskich mediach sączy się coś
na kształt papki z przesłaniem prostym jak budowa cepa i równie
niebezpiecznym. Czytamy, narzekamy, niektórzy ulegają
pesymistycznemu nastrojowi że to taka kultura, w tę stronę idzie
cywilizacja. A ja mam w uszach zdanie kardynała Hlonda, podjęte
przez kardynała Wyszyńskiego i ukazane światu przez Jana Pawła II.
„Zwycięstwo jeśli przyjdzie, to przyjdzie przez Maryję“. Niedawna
rocznica objawień fatimskich potwierdza tę intuicję. Mam więc
na myśli krucjatę różańcową. Coś na kształt tego, co zrobili Węgrzy
w intencji swojego państwa. Tam się udało. Opasali miasto
różańcem, dosłownie i w przenośni. Czas chyba na nas. Zanim będzie
za późno. Jeśli więc drogi Czytelniku czujesz się na siłach,
by bronić nasz kraj to chwyć za różaniec. Pójdź w krucjacie
różańcowej. Codziennie powoli przesuwając paciorki różańca
w intencji Ojczyzny. Jest wiele inicjatyw różańcowych, można
dołączyć do nich. Ja proponuje następujący sposób:
Różaniec odmawiany codziennie. Pierwsza dziesiątka o swoje
własne nawrócenie wszak od nas samych zależy najwięcej. Druga
dziesiątka o świętość rodzin, ponieważ z nich wyrasta nowe
pokolenie i tam przekazuje się wartości. Trzecia dziesiątka
w obronie życia poczętego, aby zatrzymać największe ludobójstwo
jakie się dokonuje w łonach matek. A także by otoczyć modlitwą
rodziców dzieci zagrożonych aborcją. Czwarta dziesiątka
za młodzież, byśmy nie tylko narzekali, ale modlili się o właściwe
wybory młodych ludzi. Ostatnia dziesiątka za wykonujących funkcje
publiczne (polityków, twórców kultury, księży). O postępowanie
zgodnie z prawym sumieniem, o promowanie wartości a nie
antywartości i o świętość życia. Pod Twoją Obronę za wszelkich
zatwardziałych grzeszników i dusze w czyśćcu cierpiące,
szczególnie te, za które nie modliliśmy się za życia.
Tak to widzę. Jeśli chociaż jedna osoba zechce się modlić w tej
różańcowej krucjacie to zwycięstwo Maryi będzie bliższe. Podziel
się tym pomysłem na swoim blogu czy stronie. Niech przyjdzie
zwycięstwo różańcowej Pani. A patronem tego dzieła niech będzie
Ten, który nie rozstawał się z różańcem i który jest synem tej ziemi
i tego Maryjnego oddania. Wszystko niech ma początek w dzień Jego
narodzin.
Congregavit nos in unum Christi amorhttp://adam-czlowiek.blogspot.com/ ________________________________