św. Alfons Liguori
1. Prawdziwy czciciel Maryi nie potępi się. Niemożliwą
jest rzeczą, żeby się potępił czciciel Maryi, który służy Jej wiernie i
ciągle poleca się Jej opiece. Zdanie to na pierwszy rzut oka wyda się
może niejednemu zbyt śmiałe, zanim jednak ktoś je odrzuci, niech
przeczyta - proszę - poniższy rozdział.
Gdy
mówię, że niemożliwym jest, aby się potępił czciciel Maryi, nie mam
wcale na myśli tych "czcicieli", którzy nabożeństwa do Matki
Najświętszej nadużywają, aby tym śmielej grzeszyć! Dlatego moim zdaniem
całkiem niesłuszną jest krytyka tych, którzy uważają, że zbytnie
podkreślanie miłosierdzia Maryi względem grzeszników sprawi, ze będą oni
nadużywać Jej litości, a co za tym idzie bardziej grzeszyć. Tacy
zuchwalcy ze względu na swą przewrotność zasługiwaliby bardziej na karę
niż na zmiłowanie. A więc powyższe twierdzenie odnosi się tylko do tych
czcicieli Maryi, którzy Jej wiernie służą i polecają się, a zarazem
pragną szczerze się poprawić. Powtarzam więc, że jest rzeczą moralnie
niemożliwą, aby ci się potępili. Tak też twierdzi o. Crasset TJ, a przed
nim tak samo nauczali Vega, Mendozza i wielu innych teologów. Aby
przekonać się, że nie mówią tego bez dowodów i podstaw, zobaczmy, co w
tym względzie myśleli doktorzy Kościoła i święci. Niech się też nikt nie
dziwi, że przytoczę tu opinie bardzo do siebie podobne, chcę je
przytoczyć wszystkie, aby pokazać jak różni pisarze są zgodni w tym
względzie.
2. Nabożeństwo do Maryi - zadatkiem wiecznej szczęśliwości. św.
Anzelm mówi, że tak jak niemożliwym jest, aby się zbawił ten, kto nie
czci Maryi, i ten, kim Ona się nie opiekuje, tak również niemożliwym
jest, aby się potępił ten, kto się Maryi poleca i na kogo Ona z miłością
spogląda. Potwierdza to i św. Antonin prawie tymi samymi słowami: Nie
mogą być zbawieni ci, pisze, od których Maryja odwraca swe oczy; za to
ci, na których spogląda i za którymi oręduje, z pewnością się zbawią i
dostąpią chwały. święty ten podkreśla więc, że czciciele Maryi zbawią
się na pewno.
Proszę
zwrócić uwagę na pierwszą część zdania wypowiedzianego przez
wspomnianych świętych, i niechaj zadrżą ci, którzy lekceważą sobie albo z
oziębłości zaniedbują nabożeństwo do Matki Bożej, bo święci ci mówią
wyraźnie, że niemożliwym jest zbawienie tych, których Maryja nie otacza
swą opieką. Tak samo twierdzą inni, jak np. św. Albert Wielki: Wszyscy,
którzy Ci nie służą, o Maryjo, z pewnością się potępią. A św.
Bonawentura woła: Kto zaniedbuje służbę Maryi, umrze w grzechu. Na innym
miejscu dodaje: Pani, kto się do Ciebie nie ucieka, nie dostanie się do
Nieba. Analizując zaś psalm 99, święty ten nie waha się nawet
powiedzieć, że od kogo Maryja odwróci swe oblicze, ten nie tylko nie
zbawi się, ale pozbawi się nawet nadziei zbawienia. Jeszcze wcześniej
powiedział to św. Ignacy męczennik twierdząc, że żaden grzesznik nie
może się zbawić inaczej, jak za pośrednictwem Maryi. Przenajświętsza
Panna zaś zbawia swym miłosiernym wstawiennictwem nawet takich, którzy
według Boskiej sprawiedliwości powinni być potępieni. Niektórzy
powątpiewają, czy przytoczone zdanie pochodzi rzeczywiście od św.
Ignacego; z pewnością jednak, jak mówi o. Crasset, cytuje je św. Jan Chryzostom i powtarza je opat cellejski. W tym właśnie znaczeniu Kościół święty odnosi do Maryi takie słowa Pisma świętego: śmierć kocha każdy, kto mnie się wyrzeka (Prz 8, 36). Bo Ona, jak objaśnia te słowa Ryszard od św. Wawrzyńca: Stała się jak okręt kupiecki (Prz 31, 14). Wszyscy ci, którzy się znajdą poza tym okrętem, zostaną pochłonięci przez morze tego świata. Nawet heretyk Ekolampadiusz brak jakiegokolwiek nabożeństwa do Matki Najświętszej uważał za pewny znak potępienia.
Z drugiej znowu strony, sama Maryja zdaje się wołać: Kto mnie słucha, nie będzie zawstydzony (Syr
24, 30). Kto się do Mnie ucieka i słucha Mych słów, nie potępi się.
Dlatego św. Bonawentura mówi: Królowo moja, kto Ci się stara służyć, nie
potępi się. A według św. Hilarego stanie się tak z pewnością, nawet
pomimo licznych grzechów popełnionych w przeszłości.
Dlatego
szatan tak usilnie się stara, aby grzesznicy utraciwszy Łaskę Bożą,
zaniechali również nabożeństwa do Maryi. Gdy Sara zauważyła, że Izaak
bawiąc się z Izmaelem, nabywa od niego złych nawyków, zażądała od Abrahama, aby oddalił Izmaela
razem z jego matką: Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem (Rdz 21, 10).
Nie zadowoliła się wydaleniem syna - musiała odejść również jego matka.
Wiedziała bowiem, że w przeciwnym razie syn będzie odwiedzał matkę i w
ten sposób nadal dom będzie dla niego stał otworem. Również i szatan nie
zadowala się tym, że grzesznik przepędził od siebie Pana Jezusa;
pragnie, aby wyrzekł się i Maryi. Wypędź tę niewolnicę wraz z jej
synem. Lęka się bowiem, by Matka swym potężnym wstawiennictwem nie
przyprowadziła znowu do grzesznej duszy swego Syna. I słusznie się lęka -
mówi uczony Paciuchelli - bo kto wiernie służy Matce Boga, ten wkrótce do Niego powróci za Jej pośrednictwem.
Trafnie więc św. Efrem nazywa nabożeństwo do Maryi "Wielką kartą wolności" chroniącą nas przed potępieniem. A według św. Germana
Maryja jest Opiekunką skazanych na potępienie. I rzeczywiście jest to
prawdą i rzeczą pewną, że Maryja - jak mówi św. Bernard - ma moc i wolę
zbawienia nas. Ma moc, bo jak zapewnia św. Antonin, niemożliwym jest,
aby Jej prośby nie zostały wysłuchane. św. Bernard pisze również, że
prośby Jej nigdy nie idą na próżno, lecz Ona zawsze otrzymuje to, czego
pragnie. Jej najgorętszym pragnieniem jest zbawienie nas, bo Maryja jest
przecież naszą Matką i bardziej nawet pragnie naszego zbawienia niż my
sami. Jeśli więc to wszystko jest prawdą, to jakże mógłby się potępić
sługa Maryi? Chociażby nawet był grzesznikiem, jeżeli z wytrwałością i
wolą poprawy będzie się polecał Tej dobrej Matce, Ona na pewno wyjedna
mu światło do wydostania się z tego nieszczęsnego stanu, wyprosi mu żal
za grzechy, wytrwałość w dobru, a na koniec szczęśliwą śmierć. A któraż
to matka, mogąc swymi prośbami wybawić swych synów od śmierci, nie
uczyni tego? I czy można przypuścić, żeby Maryja, Ta Matka najlepsza dla
swych czcicieli, mogąc wybawić swych synów od śmierci wiecznej, i to
tak łatwym sposobem, tego nie uczyniła?
Pobożny
czytelniku! Dziękujmy więc Bogu, jeżeli dał nam miłość i ufność do
Królowej Niebios, bo Bóg, jak twierdzi św. Jan Damasceński, daje tę
łaskę tylko tym, których chce zbawić! Oto przepiękne słowa tego
świętego, mogące ożywić naszą nadzieję: O Matko Boża, jeżeli w Tobie
złożę nadzieję, będę zbawiony. Jeżeli Ty weźmiesz mnie w opiekę, niczego
nie potrzebuję się obawiać, bo nabożeństwo do Ciebie jest bezpieczną
bronią służącą do otrzymania zbawienia; Bóg użycza jej tylko tym,
których chce zbawić. Dlatego Erazm tak pozdrawia Przenajświętszą Pannę:
Bądź pozdrowiona Maryjo, która jesteś postrachem piekła, a nadzieją
chrześcijan, ufność pokładana w Tobie zapewnia zbawienie.
3. Nabożeństwo do Maryi - osłoną przeciw mocy szatańskiej.
O, jak wielką przykrość sprawia szatanowi widok duszy wytrwałej w nabożeństwie do Matki Bożej! Alfons Alwarez, wielki czciciel Maryi, pewnego razu, podczas modlitwy był doświadczany przez szatana ciężkimi pokusami nieczystymi. W końcu szatan rzekł mu bez ogródek: Porzuć nabo-żeństwo do Maryi, a zaprzestanę cię kusić!
O, jak wielką przykrość sprawia szatanowi widok duszy wytrwałej w nabożeństwie do Matki Bożej! Alfons Alwarez, wielki czciciel Maryi, pewnego razu, podczas modlitwy był doświadczany przez szatana ciężkimi pokusami nieczystymi. W końcu szatan rzekł mu bez ogródek: Porzuć nabo-żeństwo do Maryi, a zaprzestanę cię kusić!
Natomiast św. Katarzynie ze Sieny Pan objawił - opowiada Blozjusz
-
że w swej dobroci obdarzył Maryję tym wyjątkowym przywilejem przez
wzgląd na swego Jedynego Syna Jezusa, którego Ona jest Matką, aby żaden
człowiek, choćby był grzesznikiem, jeśli się Jej tylko pobożnie poleca,
nie stał się łupem piekła. Również prorok Dawid prosił Boga, aby go
wybawił od piekła ze względu na miłość i cześć, jaką otaczał Maryję:
Panie, umilowałem piękność domu Twego (...) Nie trać z niezbożnymi, Boże, duszy mojej (Ps 25, 8.9). Mówi domu twego,
gdyż to Maryja była owym przybytkiem, który Bóg wybrał sobie na
mieszkanie i w którym zamieszkał, stając się człowiekiem. Mówi bowiem
Pismo święte: Mądrość zbudowała sobie dom (Prz
9, 1). Nigdy więc nie zginie, kto jest gorliwy w nabożeństwie do Matki
Najświętszej, pisze św. Ignacy, męczennik. Potwierdza to św. Bonawentura
mówiąc: Pani, miłośnicy Twoi cieszą się na tej ziemi wielkim pokojem, a
w przyszłym życiu nie będą oglądać śmierci na wieki. Nie zdarzyło się
to bowiem nigdy i nigdy się nie zdarzy, zapewnia nas czcigodny Blozjusz, aby pokorny i wierny czciciel Maryi miał zginąć na wieki.
Iluż
by to zginęło marnie na wieki lub pozostawało w zatwardziałości, gdyby
Maryja nie wstawiła się za nimi u Syna, aby się nad nimi zlitował!
- pisze Tomasz a Kempis.
Zdaniem wielu teologów, a w szczególności św. Tomasza, Matka
Najświętsza wyjednała wielu osobom trwającym do śmierci w grzechu
ciężkim zawieszenie wyroku i powrót do życia dla czynienia pokuty ; a
wielu poważnych autorów na dowód tego przytacza niemało przykładów. Tak
np. Flodoard, pisarz z wieku IX opowiada o pewnym diakonie Adelmarze z Yerdun,
którego wszyscy uważali już za umarłego. Kiedy zabierano się do
pochowania jego ciała, wrócił do życia i oświadczył, że widział w piekle
miejsce wyznaczone dla siebie przez sprawiedliwość Bożą. Oświadczył
również, że jedynie za przyczyną Przenajświętszej Panny zesłał go Bóg
ponownie na ziemię dla czynienia pokuty. Również Suriusz
pisze, że pewien obywatel rzymski umarł w grzechu i jedynie za
pośrednictwem Maryi otrzymał łaskę powrotu do życia, aby móc czynić
pokutę i uzyskać przebaczenie grzechów.
Te
i tym podobne przykłady nie powinny upoważniać zuchwalców do
lekkomyślnego trwania w grzechach, z nadzieją, że Maryja wyratuje ich od
piekła, chociażby nawet nie zmienili swego życia i pomarli w grzechach.
Głupotą byłoby rzucić się do studni z nadzieją, że Maryja uchroni nas
od śmierci, dlatego, że już niejednego w podobnych wypadkach wyratowała.
Ale o wiele większym szaleństwem byłoby odkładanie pokuty aż do chwili
śmierci z zuchwałym przekonaniem i zarozumiałą ufnością, że
Przenajświętsza Panna i tak uchroni nas od piekła. Te przykłady
miłosierdzia Maryi powinny nam posłużyć jedynie do ożywienia naszej
ufności. Jeśli bowiem uświadomimy sobie, że pośrednictwo Matki
Najświętszej uchroniło od piekła nawet tych, co żyjąc w grzechach
odkładali pokutę aż do chwili śmierci, to ileż więcej będzie mogła
zachować od potępienia tych, którzy za życia się do Niej uciekają,
pragną się poprawić i służyć Jej wiernie.
Pozwól, Panno Najświętsza, byśmy się do Ciebie zwrócili słowami S w. Germana: Cóż się stanie z nami, grzesznymi? Chcemy się jednak
poprawić i dlatego uciekamy się do Ciebie, Życiem chrześcijan. ś w.
Anzelm zapewnia nas, Miłościwa Pani, że nie potępi się ten człowiek, za
którego Ty choć raz się pomodlisz. Módl się więc za nami, a unikniemy
piekła. Któż ośmieli się twierdzić - pisze Ryszard od św. Wiktora - że
Bóg nie będzie mi łaskawy w dniu sądu, jeśli Ty będziesz mnie bronić, o
Matko Miłosierdzia? Bł. Henryk Suzo zwierzył się, że złożył swą duszę w
ręce Maryi i zapewniał, że gdyby go Sędzia chciał potępić, zażąda, aby
najpierw Maryja ten wyrok potwierdziła. Spodziewał się bowiem, że gdy ów
wyrok dostanie się do litościwych rąk Przenajświętszej Panny, z
pewnością wykonanie jego zostanie zawieszone. To samo i ja oświadczam i
spodziewam się, że i dla mnie to samo uczynisz, Królowo moja
najmiłościwsza. Dlatego chcę ciągle powtarzać za Św.
Bonawenturą: Tobie, Pani, całkowicie zaufałem, spodziewam się przeto i
jestem przekonany, że się nie potępię, lecz że dostanę się do Nieba, aby
Cię tam chwalić i miłować na wieki.
Przykład
W
pewnym mieście flandryjskim około roku 1604 żyło dwóch studentów,
którzy zamiast przykładać się do nauki, oddawali się pijaństwu i
rozpuście. Pewnej nocy jak zwykle poszli do domu publicznego. Jeden z
nich, Ryszard, wrócił do domu po pewnym czasie, a drugi się zatrzymał.
Kiedy Ryszard udawał się na spoczynek, przypomniał sobie, że jeszcze
nie odmówił kilku "Zdrowaś Maryjo" jak to miał codziennie w zwyczaju.
Zmorzony snem i wcale do modlitwy nie usposobiony, przezwyciężył się w
końcu i odmówił wspomnianą modlitwę, jednak bez nabożeństwa i na pół
śpiący. Następnie położył się i zasnął; wkrótce usłyszał gwałtowne
dobijanie się do drzwi i zaraz potem ujrzał przed sobą jakąś obrzydliwą
postać, która weszła do pokoju, drzwi wcale nie otwierając. Był to jego
kolega. Ktoś ty jest? – zapytał.
Nie poznajesz mnie? - odparł kolega. Lecz czemuś taki zmieniony?
Wyglądasz jak szatan! O ja nieszczęsny! zawołał tamten -jestem
potępiony. Jak to? Kiedy wychodziłem z owego domu, napadł na mnie szatan
i udusił mnie. Ciało me leży na ulicy, a dusza pogrążona jest w piekle.
To samo i ciebie czekało, lecz Najświętsza Panna wybawiła cię za to
małe nabożeństwo, które praktykowałeś na Jej cześć. Szczęśliwy będziesz,
jeżeli skorzystasz z tej przestrogi, jaką ci przysyła przeze mnie Matka
Najświętsza. Po tych słowach potępieniec rozchylił poły płaszcza,
pokazał dręczące go płomienie i węże, i znikł.
Wówczas
młodzieniec wybuchnął płaczem, rzucił się twarzą na ziemię, aby
podziękować swej Wybawczyni; a kiedy rozmyślał nad poprawą życia,
usłyszał dzwonienie na jutrznię w klasztorze franciszkanów. Bóg mnie
woła, abym tam czynił pokutę- rzekł do siebie. Poszedł natychmiast do
klasztoru i poprosił o przyjęcie. Zakonnicy wzbraniali się z początku,
bo go dobrze znali, lecz on im opowiedział z płaczem całe owo zdarzenie.
Wówczas dwóch ojców wybrało się na wskazaną ulicę i rzeczywiście
znaleźli tam trupa czarnego jak węgiel; był to przyjaciel Ryszarda.
Ryszard po przyjęciu do zakonu rozpoczął życie cnotliwe, a niebawem udał
się na misje do Indii, następnie do Japonii, gdzie miał szczęście i
łaskę być spalony jako męczennik za wiarę 1)
.
.
Modlitwa
O
Maryjo, Matko moja najmilsza, w jakiej przepaści zła znajdowałbym się
dzisiaj, gdybyś nie uchroniła mnie od niej swą litościwą ręką! Od jak
wielu lat cierpiałbym już w piekle, gdybyś mnie nie wyratowała swymi
potężnymi prośbami! Znalzłbym
się tam przez ciężkie moje grzechy, a sprawiedliwość Boża by mnie przez
nie potępiła, a rozwścieczeni szatani mogliby na mnie ten wyrok
wykonać, lecz Ty, o Matko moja, przybyłaś mi na pomoc i wyratowałaś
mnie, chociaż Cię nie prosiłem ani nie wzywałem. O droga moja
Wybawczyni, cóż Ci mogę ofiarować za tak wielką łaskę i za tak ogromną
miłość? Zwyciężyłaś zatwardziałość mego serca i pociągnęłaś mnie do
miłości i ufności ku sobie. W jak wielką przepaść zła byłbym wpadł,
gdybyś nie wspomogła mnie swą litościwą ręką w grożących mi
niebezpieczeństwach! Wspomagaj mnie, nadziejo moja, wspomagaj i nadal
strzeż od piekła, a zwłaszcza od grzechów, w które mogę ponownie popaść.
Nie dozwól, abym Ci złorzeczył w piekle. Pani moja ukochana, miłuję
Cię. Jakżeby Twoja dobroć mogła znieść, by jeden z Twych miłośników
został potępiony? Ach, wyjednaj mi, bym już nie był nadal niewdzięczny
względem Ciebie i Boga mojego, który mi tyle łask wyświadczył z miłości
ku Tobie. O Maryjo, cóż Ty na to? Czy będę potępiony? Potępię się,
jeżeli Cię opuszczę. Lecz któż by Cię mógł opuścić i zapomnieć o
miłości, którą mu okazałaś. Ty jesteś po Bogu miłością mej duszy; nie
mogę już więcej żyć bez miłowania Ciebie. Kocham Cię serdecznie, miłuję i
spodziewam się, że zawsze będę Cię miłował w czasie i wieczności, o
najpiękniejsza spośród stworzeń, najświętsza, najsłodsza,
najmiłościwsza. Amen.
Przypisy:
1
) O. Ryszard od św. Anny poniósł śmierć męczeńską 10 września 1622 r. w
Nagasaki, w Japonii. W r. 1867 Ojciec św. Pius IX policzył go w poczet
błogosławionych.
św. Alfons Liguori
...