Na pierwsze miejsce wśród praktyk religijnych wysuwa się modlitwa, którą określa się jako dialog osobowy między człowiekiem a Bogiem. Z jednej strony wydaje się, że w tym dialogu inicjatywa nalezy do człowieka, bo Bóg udziela się człowiekowi na tyle, na ile on swoje myśli i pragnienia kieruje do Boga. Z drugiej zaś strony czytamy w Ewangelii słowa Chrystusa: "Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał". Stąd nasuwa się wniosek, że inicjatorem modlitwy jest Bóg, który łaską pociąga ku sobie i wznieca w duszy pragnienie rozmowy z Nim.
Kiedy pod wpływem łaski człowiek czyni wysiłki, aby wznieść się duchem ku Bogu, Bóg odpowiada na te usiłowania nowymi łaskami. W ten sposób dzięki współpracy z łaską Bożą, modlący się człowiek zbliża się do Boga i dochodzi do coraz większego z Nim zjednoczenia. Prawdziwa modlitwa umacnia przyjaźń z Bogiem i urabia w duszy dziecięce nastawienie do Boga. Ponadto podnosi na wyższy stopień życia duchowego oraz pogłębia łączność braterską z bliźnimi.
Modlitwę można także także okreslić jako rozmowę dziecka z ojcem, przyjaciela z przyjacielem, jako otwarcie przed Bogiem swej duszy, by Go uwielbić, wyrazić wdzięczność, przedstawić Mu swe życzenia i pragnienia. Najwyższą formą modlitwy jest kontemplacja, w której dusza doświadczalnie poznaje obecność Boga, który ją napełnia, oświeca i rozpala swoją miłością. Kontemplacja jest to proste spojrzenie skierowane na Boga i oddanie Bogu całej swej istoty. Aby działanie Boże nie napotykało na przeszkody, Bóg sam oczyszcza duszę z wszelkiego przywiązania do świata. Wtedy dusza odczuwa "niepokoje, noce, pustynie" i cierpi, bo nie jest jeszcze zdolna wejśćw kontemplację Boga. Dopiero po całkowitym oczyszczeniu Bóg wprowadza w duszę "ogromy pokój, pociesza ją, umacnia, wzbogaca w zalety, oświeca, objawia swą Miłość".
Z takiej perspektywy należy przypatrzeć się Anieli Salawy. Aniela wyraźnie zdawała sobie sprawę z wartości i znaczenia modlitwy w rozwoju życia duchowego. Całe jej życie było opromieniowane modlitwą. Oddała się jej chętnie i często już od lat dziecięcych. Wówczas zwracała się do Boga slowami modlitw nauczonych przez matkę, albo wielbiła Go pieśniami, które słyszała w domu i w kościele. Pobożność Anieli znana była mieszkańcom Sieprawia, którzy wspominają, że "Aniela odmawiała chętnie na pastwisku Różaniec, spiewała Godzinki do Najświętszej Maryi Panny oraz piesni pobożne, a gdy w kościele dzwoniono na Anioł Pański, klękała i modliła się pobożnie". Aniela, jako najmłodsze dziecko, chętnie brała udział w modlitwie całej rodziny zarówno w domu, jak i w kościele. Najbardziej jednak lubiała modlić się w ciszy i samotności. Już w dzieciństwie praktykowała modlitwę myślami.
Początkowo Aniela modląc się, zwykle korzystała z modlitewników i książek zawierających różne rozmyślania. W miarę rozwoju życia duchowego zmieniała się forma jej modlitwy. Po latach tak mówi o swojej modlitwie:" Ja tak z Jezusem rozmawiam. Odnoszę się do mego Pana i Przyjaciela z prostotą dziecka, z uszanowaniem sługi - a pragnęłabym z żarliwym tchnieniem Serafa"
Modlitwa Anieli stawała się coraz głębszą. Ten jej wysiłek, aby swą modlitwę uczynić bardziej miłą Bogu, został wynagrodzony darem kontemplacji. Dzięki wierności Bożej Łasce zrozumiała, że najwyższy stopień modlitwy jest wtedy, " dusza nic nie mówi do Pana Jezusa, ino spogląda na Niego w milczeniu (...) Owładnięta i pochłonieta Jego Majestatem, uwielbia Go bez dźwięku i hałasu słów - wewnętrznym spojrzeniem, spokojem i krzykiem duszy". Pierwszych takich nadzwyczajnych łask doznała w kościele franciszkanów, gdzie w kaplicy Męki Pańskiej długie godziny spędzała na adoracji Najświetszego Sakramentu. Podczas tych adoracji Pan Jezus ukazywał się jej w różnych postaciach. Świadkowie mistycznych stanów Anieli opowiadają, że "wpadała w zachwyt podobny do omdlenia, traciła przytomność i nie reagowała na zewnętrzne bodźce. Po ocknięciu się z zachwytu była zawsze rumiana i pełna pogody".
O tym, co w takim stanie przeżywała napisała w Dzienniczku:"Tak często jest jak ogrom Bóstwa, uderzający moją duszę, który mnie takim strachem przejmuje, że cała drętwieję z przerażenia. Po takim zjawisku do niczego nie jestem zdolna, tylko do głębokiego milczenia i podziwiania. A siły fizyczne zupełnie ustają".
O życiu kontemplacyjnym Anieli najwiecej wiadomości zaczerpnąc można z jej Dzienniczka, pisanego w ostatnich latach życia, podczas ciężkiej choroby. Z niego dowiadujemy się, że treścią mistycznych przeżyć były nawiedzenia Boga, który objawił się Anieli w postaci "maleńkiej Dzieciny niezwykłej piękności i miłości", innym razem w postaci "dobrego i miłosiernego Ojca", albo tylko duchowo odczuwała bardzo wielką Jego bliskość. W widzeniach ukazywał jej się Pan Jezus w Monstrancji, albo widziała Go cierpiącego. Bóg pozwalał przeżyć jej szczęście płynące z obcowania z Nim, niewdzięczność ludzką i zniewagę wyrządzoną przez grzechy
Ukazywał swoje doskonałości, ogrom cierpień Syna Bożego, rozbudzał w jej sercu Miłość, zachęcał do ofiary i cierpienia wynagradzającego, upominał za niewiernościi pouczał. Z chwilą, gdy przeżycie mistyczne minęło, Aniela miała świadomość powierzonej przez Boga tajemnicy, wezwania do określonego działania, upomnienia do niej skierowanego, a także otrzymanego pouczenia. W swoim Dzienniczku zapisała te słowa, które w czasie przeżyć mistycznych Pan Jezus do niej wypowiedział.
Z modlitwy mistycznej Aniela czerpała światło i moc potrzebną do pokonywania trudów ofiarnego życia. Były to chwile głębokiego zjednoczenia z Bogiem, który coraz bardziej oczyszczał i uświęcał swą wierną służebnicę. Oprócz modlitwy wewnętrznej, począwszy od rozmyślania aż do przeżyć mistycznych, Aniela praktykowała także inne rodzaje modlitwy, a mianowicie: modlitwę ustną, prywatną, publiczną, wspólną, liturgiczną. Korzystała z różnych modlitewników, z których odmawiała modlitwy już ułożone, najczęściej litanie. Codziennie odmawiała Różaniec; widziano ją również na ulicy z różańcem w ręku. Modlitwa Anieli skierowana była do Trójcy Świętej, ale także i do poszczególnych Osób Boskich. Czciła Matkę Bożą, Aniołów i Świętych. Na cześć Trójcy Przenajświętszej odmawiała codziennie trzy Ojcze Nasz, trzy Zdrowaś Maryjo i trzy Chwała Ojcu. Modliła się do Ducha Świętego o światło i łaskę i była wierna Jego natchnieniom. Szczególną czcią otaczała Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Chwile adoracji były jej największą radością i szczęściem. Krewna jednego z pracodawców Anieli zeznaje:" Za całą swą radość i największe swoje szczęście uważała chwile adoracji Najświętszego Sakramentu, na które udawała się, o ile jej na to pozwalały obowiązki, rezygnując ze wszystkich rozrywek i przyjemności". Długie godziny wpatrywała się w skupieniu w Tabernakulum lub Monstrancję wydawały się dla Anieli krótką chwilą.
Trudna do opisania była jej tęsknota za adoracją Najświętszego Sakramentu podczas choroby. Wówczas to z wielkim trudem, ale i niezmierną radością udawała się do kościoła, aby odwiedzić Pana Jezusa w Tabernakulum. Osłabienie fizyczne, było tak wielkie, że drogę, która normalnie pokonuje się w pięć minut, przebywała w ciągu dwóch godzin. Czyniła to jednak z wyraźnej potrzeby serca. Na współczucie koleżanek, że słaba i chora idzie do kościoła, odpowiadała:" Ból choroby jest wielki, ale da się jeszcze wytrzymać, ale ból serca i tęsknotę za Panem Jezusem to się nie da wytrzymać". Zdawało się jej, że za progiem świątyni zostawiała brzemię swych cierpień i krzyży. Wtedy:"twarz dziwnie promieniowała (..) rzucała się twarzą na posadzkę, potem usiadłwszy na ławce wpatrzona w Tabernakulum, traciła poczucie rzeczywistości i nieruchoma zapadała w głęboką kontemplację" Te chwile tak opisała potem w Dzienniczku:" Ile razy chcę wyjść z Kościoła, to zawsze tak Pan Jezus mówi: pozostań tu u stóp mej miłości i równocześnie z taką miłością mnie wstrzymuje, że choćbym chciała pójść, to z miejsca wstać nie mogę". Innym razem wyznaje:" proś o co chcesz, niczego ci nie odmówię. wszystko otrzymasz z hojności mego serca.Takimi i podobnymi słowy Pan Jezus przemawia do duszy jak by ją zatrzymać, ażeby jak najdłużej pozostała u stóp Jego."
Pan Jezus w nadzwyczajny sposób sprawił, że Aniela adorowała Go w kościele przez dziesięć godzin. W zeznaniu kościelnej z parafii św. Mikołaja czytamy o zamknięciu Anieli w kościele na całą noc, mimo że zamykając kościół dokładnie sprawdziła i była przekonana, iż nikogo w kościele nie ma. O tym fakcie pisze również Aniela w swoim Dzienniczku:" Dobroć Boża skłoniła się tak bardzo do nicości, że nicość została przypuszczona do największej, najczulszej miłości od godziny dziesiątej wieczorem do godziny ósmej rano. W czasie tym byłam na tyle przytomna, żem pamiętała, że spowiednik nie pozwala być w kościele i to jeszcze tak długo. Ale Pan Jezus tak powiedział - słowa te były wyrażone z dziwną dobrocią najlepszego Ojca:" duszo moja ukochana, nie bój się. ja to sprawię, że ty zakazu spowiednika nie przestąpisz, bo pobyt mój u stóp moich nie jest ten, na który spowiednicy pozwalają, albo nie pozwalają" Spełniło się jej wcześniejsze pragnienie wypowiedziane do koleżanki:" Gdyby mnie zamknięto w kościele, dopiero wtedy nacieszyłabym się Panem Jezusem, nikt by mi nie przeszkadzał, bo tak to ludzie przeszkadzają"
Wyrazem tej wielkiej wewnętrznej czci do Najświętszego Sakramentu były oznaki wewnętrzne, a mianowicie: sprzątanie i przyozdabianie kwiatami głównego ołtarza. Dwa razy w roku, na czterdziestogodzinne nabożeństwo i Boże Ciało, za własne pieniądze kupowała wcyeśniej zamówione u ogrodnika białe lilie i przynosiła je do kościoła redemptorystów, aby "własnoręcznie ubrać nimi ołtarz". Cieszyła się tym zajęciem, gdyż wtedy mogła być blisko Tabernakulum. Czynności te wykonywała z wielką starannością i miłością. Z własnych oszczędności co pewein czas sprawiała do kościoła nowy obrus na ołtarz lub inną ozdobę i wówczas "była bardzo uradowana" Gdy podczas jej choroby koleżanka przyniosła niezbyt dokładnie wyprasowany obrus na stół, na którym ksiądz kładł Najświętszy Sakrament, peleciła obrus lepiej wyprasować. Te wszystkie fakty świadczą o wielkiej czci i szacunku Anieli do Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. W życiu modlitewnym Anieli na uwagę zasługuje nabożeństwo do Męki Pana Jezusa. Jej ulubioną praktyką była droga krzyżowa. Od chwili, gdy całkowicie swą duszę zwróciła ku Bogu, drogę krzyżową odprawiała codziennie. Najczęściej czyniła to w kościele franciszkanów. Z zamiłowaniem zatapiała się w rozważaniach cierpień i śmierci krzyżowej Zbawiciela, skutkiem czego doszła do głębokiego zrozumienia tajemnic Męki Pańskiej. Tymi przemyśleniami chętnie dzieliła się z innymi. Opowaidała koleżankom, "co cierpiał Pan Jezus w nocy z Wielkiej Środy na Wielki Czwartek, jak zapraszał swoją Matkę, aby z Nim była w czasie cierpień, jak cierpiał w Ogrójcu za niewdzięczność ludzi". Z róznych wzmianek uczynionych przez Anielę w Dzienniczku można sądzić o jej duchowym udziale w Męce Jezusa na podobieństwo Matki Bolesnej i św. Jana. Pan Jezus objawił jej swoje cierpienia na modlitwie kontemplacyjnej ukazując się w koronie cierniowej, ubiczowany lub na krzyżu. Przeżycia związane z tymi doświadczeniami powodowały ogromny ból współczucia, a także dodawały Anieli zapału do zjednoczenia się z Męką Chrystusa i męstwa w wytrwałości w jej własnych cierpieniach. Na podstawie Dzienniczka i zeznań świadków dowiadujemy się, że Pan Jezus pozwolił Anieli fizycznie uczestniczyć w Jego Męce, gdyż "jej boleści srożyły się w piątki w wielkim poście i w Wielki Tydzień". Oddawała cześć Chrystusowi cierpiącemu nie tylko rozważaniem o Jego Męce, ale także cierpliwym i ochotnym współcierpieniem.
Aniela odznaczała się także żarliwym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa. Odprawiała Nowennę ku czci Boskiego Serca i do tej praktyki zachęcała swoje koleżanki. Ulubioną książeczką, którą chętnie i często posługiwała się, był Brewiarz Serca Jezusowego. Litanię do Serca Pana Jezusa znała na pamięć i często ją odmawiała. W wielkich cierpieniach powtarzała taki akt strzelisty:" SERCE JEZUSA, PRZYJDŹ MI Z POMOCĄ ". W czasie choroby w ostatnim roku życia gorąco prosiła koleżanki, aby pomogły jej udać się na uroczystości do nowo konsekrowanego kościoła ku czci Serca Pana Jezusa. Spełniły prośbę Anieli, choć wiedziały, że uczestnictwo w tych uroczystościach przekracza jej siły fizyczne. Po powrocie do domu była bardzo osłabiona, ale szczęśliwa. Zewnętrzym wyrazem jej czci dla Serca Jezusowego był obraz Pana Jezusa z otwartym Sercem, który zawsze nosiła przy sobie i który wisiał w jej pokoju.