Życie świętej Faustyny było budujące pod wieloma względami. Zauważmy jednak, że świętość nie jest przywilejem, który byłby zarezerwowany dla zakonników, zakonnic, męczenników lub osób pobożnych. Podczas blisko dwudziestu siedmiu lat pontyfikatu Jan Paweł II beatyfikował 1338 osób każdego stanu, rasy czy pochodzenia społecznego i kanonizował 464 błogosławionych. Ludzie ci zostali uznani za świętych dzięki naśladowaniu jakiegoś szczególnego aspektu z życia Chrystusa i praktykowaniu cnót w stopniu heroicznym, i dlatego zostali nam przedstawieni jako wzór i droga do osiągnięcia świętości.
Chrystus wyraźnie powiedział Faustynie, że łaski, których jej udziela, nie są tylko dla niej, ale i dla wielu dusz. (por. Dz. 710).
Bóg bowiem każdego wzywa do świętości: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” — możemy przeczytać w Księdze Kapłańskiej (19, 2). A u Mateusza (5, 48) Jezus mówi nie tylko do Apostołów, ale też do wszystkich, którzy chcą być Jego uczniami: „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.
Ewangelia stwierdza wyraźnie, że „gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką” (7, 28). Ten tłum, który Go słuchał, złożony był z grzeszników, rzemieślników, uczonych w prawie, młodzieży, matek rodzin... Wszyscy Go rozumieją i podziwiają, albowiem Pan zwraca się do każdego osobiście. Wzywa On do świętości bez względu na wiek, zawód, rasę czy kondycję społeczną. Nikt nie może być uczniem Chrystusa, jeśli osobiście nie został wezwany do świętości. „Wolą Bożą jest wasze uświęcenie” (1 Tes 4, 3) — powtórzy święty Paweł do pierwszych chrześcijan.
To powszechne wezwanie do świętości zostało szczególnie podkreślone podczas Soboru Watykańskiego II: „Wszyscy wierni chrześcijanie jakiejkolwiek sytuacji życiowej oraz stanu powołani są przez Pana, który na właściwej sobie drodze, do świętości doskonałej, jak i sam Ojciec doskonały jest”. W ciągu całego swojego pontyfikatu Jan Paweł II nie przestawał przypominać o tym powołaniu każdego człowieka do świętości. Pan wzywa do niej wszystkich wiernych, którzy żyją w świecie, wykonując swoje zwyczajne prace. To poprzez codzienne obowiązki i ich pozorną monotonię możemy wzrastać w świętości. Dotyczy to przedsiębiorcy, robotnika i studenta, lekarza oraz matki rodziny oddanej w pełni swojemu domowi.
Świętość nie jest jednak doskonałością moralną, którą osiąga się przez samo praktykowanie cnót. Każda osoba — czy to uboga, czy to zraniona, może dążyć do świętości. Świętość w istocie jest dla wszystkich tych, którzy przyjmują miłość Boga i Jego miłosierdzie, „ponieważ Bóg pierwszy nas umiłował” (1 J 4, 19); którzy miłują Go z „całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 5) i którzy pokładają ufność w Chrystusie i dziele Odkupienia, którego dokonał On na krzyżu.
To dlatego powinniśmy zgłębiać przesłanie Bożego Miłosierdzia przekazane przez świętą Faustynę, a podjęte z tak wielką troską przez Jana Pawła II na początku trzeciego tysiąclecia.
Dziewica Maryja, Matka Bożego Miłosierdzia i nasza Matka, pełna współczującej tkliwości dla swych dzieci, może nam pomóc przyjąć miłość miłosierną Boga i żyć w coraz większej zażyłości z Chrystusem. Papież potwierdził to podczas zakończenia miesiąca Różańca, 31 maja 2003 roku: „Maryja jest najkrótszą drogą, aby dotrzeć do Serca Jezusa, gdzie możemy czerpać nadzwyczajne dary Jego miłości i miłosierdzia”. Święta Faustyna, przez swoje zaufanie do Dziewicy Maryi i swoją uwagę na natchnienia Ducha Świętego, ukazuje nam drogę, która prowadzi do świętości: „O Jezu mój, jak łatwo można się uświęcić — potrzeba tylko odrobinę dobrej woli. Jeżeli Jezus spostrzeże w duszy tę odrobinę, tej dobrej woli, to spieszy się ze swoim oddaniem duszy i nic Go powstrzymać nie może, ani błędy, ani upadki, nic zgoła. Jezusowi jest pilno tej duszy dopomóc, a jeżeli dusza jest wierna tej łasce Bożej, to w bardzo krótkim czasie dusza może dojść do najwyższej świętości, do jakiej stworzenie tu na ziemi dojść może. Bóg jest bardzo hojny i nikomu łaski swojej nie odmawia, więcej daje, aniżeli my Go o to prosimy. Wierność w wypełnianiu natchnień Ducha Świętego — to najkrótsza droga” (Dz. 291).
Jedną z największych plag dla chrześcijanina we współczesnym świecie zachodnim jest bez wątpienia rozgorączkowanie. Często działamy w podnieceniu, rozpraszamy się, męczymy się i dopada nas poczucie bezsilności. Więcej jeszcze: przechodzimy obok tego, czego Bóg dla nas chce.
Remedium na to jest zatrzymać się razem z Panem i nauczyć się wewnętrznego skupienia. Potrzebujemy „zamknąć drzwi naszej izdebki i modlić się do Ojca, który widzi w ukryciu” (por. Mt 6, 6). Te chwile intymności z naszym Ojcem, spędzone na modlitwie i lekturze słowa Bożego, są niezbędne. Starajmy się zatem, aby ich nie zabrakło. Nasze życie nabierze wówczas spoistości i nie będzie rozdrobnione na rozliczne działania i gorączkowe zajęcia. Na powrót będzie skoncentrowane na tym, co istotne, będzie wolne od wielu pęt, zorientowane na Boga, a my będziemy mogli wówczas zrezygnować z wielu niepotrzebnych i męczących zajęć.
W rzeczywistości jednak istotnym celem modlitwy nie jest lepsze zorganizowanie naszego życia, lecz pogłębienie naszej intymnej więzi z Bogiem, nauczenie się życia w komunii z Jezusem i zawierzenie się Dziewicy Maryi. Intensywna modlitwa jest istotnym elementem naszego dążenia do świętości.
Życie chrześcijańskie jest marszem, biegiem, wzlotem ku Temu, który poprzedził nas w chwale: ku Jezusowi. Święta Faustyna pisała: „Gorąco prosiłam Matkę Bożą, aby mi uprosiła łaskę wierności w tych natchnieniach wewnętrznych i abym zawsze wiernie spełniła wszelką wolę Bożą. Z dziwną odwagą zaczęłam te rekolekcje” (Dz. 170).
Wyruszmy w drogę z Faustyną, w szkole Dziewicy Maryi i szlakiem Bożego Miłosierdzia, drogą świętości dla każdego człowieka i prośmy Ducha Świętego, aby zapalał nas podczas wszystkich medytacji tego dziełka.
„O Duchu Boży, Duchu prawdy i światłości, Mieszkaj w mej duszy stale przez swą łaskę Bożą.
Niech tchnienie Twoje rozprasza ciemności,
A w Twym świetle dobre uczynki się mnożą.
O Duchu Boży, Duchu miłości i miłosierdzia,
Który wlewasz w me serce balsam ufności,
Twa łaska w dobrym mą duszę utwierdza,
Dając jej moc nieprzezwyciężoną — stałości.
O Duchu Boży, Duchu pokoju i radości,
Który krzepisz me serce spragnione
I wlewasz w nie żywy zdrój Bożej miłości,
I czynisz ją do walki nieustraszoną.
O Duchu Boży, najmilszy Gościu mej duszy,
Pragnę z mej strony dotrzymać Ci wierności,
Jak w dniach radości, tak w cierpień katuszy,
Pragnę zawsze żyć w Twej, Duchu Boży, obecności.
O Duchu Boży, który na wskroś przenikasz
istotę moją,
I dajesz mi poznać swe życie Boskie, Troiste,
l wtajemniczasz mnie w Boską istotę swoją,
A tak zjednoczona z Tobą, wieść będę życie wieczyste”
(Dz. 1411).