Francisco Fernández Carvajal
I. Czym jest kierownictwo duchowe i czemu służy
Skrzypce
Znana jest historia pewnego biednego człowieka, który
zarabiał na życie graniem na skrzypcach. Grał na nich wędrując po wioskach, a
ludzie zbierali się wokół niego. Na koniec chodził między zgromadzonymi ze
starym beretem w ręku, mając nadzieję, że pewnego razu napełni się on
pieniędzmi.
Pewnego dnia zaczął grać jak zawsze. Ludzie zebrali się
wokół i usłyszeli to, co zwykle: dźwięki niezbyt harmonijne, które wtenczas
wydawały się jednak być szczytem możliwości muzycznych zarówno dla skrzypka,
jak i skrzypiec.
I zdarzyło się, że pewnego dnia przechodził tamtędy pewien
słynny kompozytor i wirtuoz skrzypiec. Zbliżył się do zebranych i w końcu
instrument znalazł się w jego rękach. Jednym spojrzeniem ocenił możliwości skrzypiec,
nastroił struny, przygotował je do grania… i wykonał utwór zdumiewająco piękny.
Sam właściciel skrzypiec był zakłopotany i zdziwiony. Chodził z miejsca na
miejsce, mówiąc: to moje skrzypce!, to moje skrzypce!, to moje skrzypce! Nigdy
nie pomyślał, że w tych strunach drzemały takie możliwości. Te skrzypce były
bardzo dobre!
Nie trzeba głęboko się zastanawiać, aby przyznać, że nie
wykorzystujemy do maksimum naszych możliwości. W wielu sytuacjach jesteśmy może
jak te stare, nienastrojone skrzypce, którym brakuje jednej struny. Jeżeli sami
bierzemy się za coś poważnego w życiu, wychodzą nam… mało harmonijne dźwięki.
Na koniec, za każdym razem, kiedy usiłujemy coś zrobić i my również
potrzebujemy przejść ze swoim starym beretem w ręku, prosimy o oklaski, uznanie,
chwałę… Żywimy się tym, a jeżeli widzowie nie są hojni, czujemy się zawiedzeni. W końcu sprawdza się powiedzenie: «kto się żywi okruchami,
zawsze chodzi głodny»: nie nasyci się nimi.
Jak wielka będzie różnica, kiedy pozwolimy, aby ten wielki
kompozytor, którym jest Duch Święty nastroił nas, naprawił, dodał strunę,
której brakuje i pozwolimy, aby On zagrał! Przeobrazimy się wówczas w Jego
instrument: i sami zostaniemy zaskoczeni możliwościami, jakie zamknięte były w
naszym sercu. Przekonamy się wówczas, że codzienne życie przeżywane razem z
Bogiem jest ważne i imponujące. I zrozumiemy, że tylko On może nas napełnić,
ponieważ jesteśmy stworzeni do nieskończoności i do wieczności. «Tylko w Bogu
znajdzie człowiek prawdę i szczęście, którego nie przestaje szukać»[1].
Kto nas „naprawi”?
Tylko Bóg ma środek zaradczy. Jedynie On może naprawić nasze
życie, zaradzić, gdy brak mu harmonii i nadać mu sens w wielu sytuacjach oraz
zagrać wspaniały utwór. Tylko On.
Jezus jest Nauczycielem i wyznacza nam prawdziwą i skuteczną
drogę prowadzącą do radości, spełnienia i do zbawienia. Uczy z mocą, a nie jak
uczeni w Piśmie, mówił o Nim lud. Tylko On zna drogę. Jedynie On może ją
wskazać. Jest Lekarzem, ma wiedzę i potrzebne leki. Nie ma chorób
nieuleczalnych dla Chrystusa; nie ma problemów, które by nie miały rozwiązania.
Potrzebujemy jedynie zbliżyć się do Niego z zaufaniem: On leczy nasz egoizm.
I jeśli pewnego razu poczujemy się szczególnie chorzy, nie
zapominajmy owych słów Jezusa: Zdrowi nie potrzebują lekarza, lecz ci, co się
źle mają. On wówczas jest bliżej nas niż kiedykolwiek… jakkolwiek wielki byłby
nasz błąd; nawet, gdyby było wiele naszych bied i wtedy, kiedy wydaje nam się,
że nie ma ratunku, że za dużo czasu straciliśmy. Wszyscy chodzimy trochę chorzy i dlatego też wszyscy
potrzebujemy Chrystusa: On jest środkiem na wszystkie nasze bolączki.
Przyjdźcie do Mnie, mówi nam stale. On jest Dobrym Pasterzem, który szuka zagubionej owcy i
niesie ją na Swych ramionach aż do zagrody. Kiedy chodzimy zagubieni, Chrystus
wychodzi nas szukać i jeśli Mu pozwolimy, mimo że zbłądziliśmy z własnej winy,
otrzymamy od Niego niespodziewaną opiekę. Każdy z nas jest dla Niego jedyny.
Pewnego dnia, w drodze powrotnej z długiej wycieczki po
Pirenejach, ujrzeliśmy ogromne stado owiec, które schodziło w kierunku zagrody.
Zauważyliśmy, że jedna z owiec miała złamaną nogę i w krótkim czasie pozostała
w tyle, daleko od stada. Przyśpieszyliśmy i powiadomiliśmy pasterza, który
jednak z obojętnością na twarzy odpowiedział: – To jedna z dziesięciu procent
zagubionych owiec – i poszedł swoją drogą, jakby nic się nie stało. Przygnębiła mnie ta odpowiedź (tym bardziej, że
zainteresowaliśmy się tą owcą!). Pomyślałem, że ów pasterz nie był taki jak
Dobry Pasterz, o którym mówi Ewangelia. Pan nie pozwala nikomu zagubić się,
mimo że jest zraniony, mimo że pozostał bardzo daleko.
Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie
zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż
ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu;
sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem
owcę, która mi zginęła! (Łk 15,4-6).
Za pomocą dwóch pięknych obrazów prorok Izajasz opisuje
łagodność, słodycz i miłosierdzie Mesjasza do ludzi: Nie złamie trzciny
nadłamanej – mówi – nie zagasi knotka o nikłym płomyku (Iz 42,3).
Trzcina nadłamana, nikły płomyk reprezentują człowieka
złamanego z powodu swoich nędz, bólów i cierpień, które na niego czyhają. Pan
nie zniszczy człowieka złamanego; przeciwnie, pochyla się nad nim, stawia go na
nogi z największą ostrożnością i przenika go siłą i życiem, których mu brakuje. On ma złote rączki! Tak mówimy o osobie, która z łatwością i
ostrożnością ponownie składa delikatne przedmioty potłuczone na wiele kawałków
lub o dobrym chirurgu. Pan ma ręce, które leczą i na nowo składają w całość!
Czasami mówimy o pewnym chorym człowieku, że nie ma dla
niego rady i jego uleczenie uważamy za niemożliwe. W życiu duchowym tak nie
jest: Jezus nigdy nie uważa za straconych tych, którzy popełnili błędy, są
zagubieni czy zranieni w jakikolwiek sposób. Nikogo nie uważa za kogoś
straconego na zawsze.
Narzędzie łaski
Pan nas leczy i kieruje nami, raz działając bezpośrednio w naszej duszy, innym razem za pośrednictwem osób wybranych przez Niego, które są niejako narzędziami Jego łaski. Pan mówi o tym w sposób jasny: Kto was słucha, Mnie słucha (Łk 10,16); Komu odpuścicie, będzie mu odpuszczone… A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,20). „Trzeba mieć przewodnika. Sam Chrystus Pan niejako to wskazał, gdy Pawłowi kazał iść po naukę do Ananiasza, a Korneliuszowi do Piotra, chociaż sam mógł ich oświecić”[2]. Bóg może działać w naszej duszy również za pośrednictwem naszych rodziców, przyjaciela, znajomego. Kierownik duchowy jest jednak tą osobą chcianą przez Boga, która zna ścieżkę dobrze, jest osobą, przed którą otwieramy naszą duszę. Służy nam za nauczyciela, lekarza, przyjaciela towarzyszącego nam na naszej drodze i za dobrego pasterza w sytuacjach, które dotyczą spraw Bożych. Wskazuje nam możliwe przeszkody i wyznacza nam cele w życiu duchowym, abyśmy walczyli skutecznie z konkretnymi wadami. Podnosi nas na duchu we wszystkich okolicznościach życia. Bóg w sposób prosty i dyskretny jest w nim obecny. Pomaga odkryć nowe horyzonty i budzi w duszy głód i pragnienie Boga, które letniość duchowa (zawsze zagrażająca) chciałaby zagasić. Daje nam światło, aby rozpoznać nasze powołanie bądź nas utwierdza w nim, jeśli już je znamy.
Narzędzie łaski
Pan nas leczy i kieruje nami, raz działając bezpośrednio w naszej duszy, innym razem za pośrednictwem osób wybranych przez Niego, które są niejako narzędziami Jego łaski. Pan mówi o tym w sposób jasny: Kto was słucha, Mnie słucha (Łk 10,16); Komu odpuścicie, będzie mu odpuszczone… A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,20). „Trzeba mieć przewodnika. Sam Chrystus Pan niejako to wskazał, gdy Pawłowi kazał iść po naukę do Ananiasza, a Korneliuszowi do Piotra, chociaż sam mógł ich oświecić”[2]. Bóg może działać w naszej duszy również za pośrednictwem naszych rodziców, przyjaciela, znajomego. Kierownik duchowy jest jednak tą osobą chcianą przez Boga, która zna ścieżkę dobrze, jest osobą, przed którą otwieramy naszą duszę. Służy nam za nauczyciela, lekarza, przyjaciela towarzyszącego nam na naszej drodze i za dobrego pasterza w sytuacjach, które dotyczą spraw Bożych. Wskazuje nam możliwe przeszkody i wyznacza nam cele w życiu duchowym, abyśmy walczyli skutecznie z konkretnymi wadami. Podnosi nas na duchu we wszystkich okolicznościach życia. Bóg w sposób prosty i dyskretny jest w nim obecny. Pomaga odkryć nowe horyzonty i budzi w duszy głód i pragnienie Boga, które letniość duchowa (zawsze zagrażająca) chciałaby zagasić. Daje nam światło, aby rozpoznać nasze powołanie bądź nas utwierdza w nim, jeśli już je znamy.
Kierownik duchowy ukierunkowuje nasze pragnienie świętości,
walki przeciwko duchowej przeciętności i przeciw grzechowi. Dlatego też
pragnienia (przynajmniej „pragnienie posiadania pragnień”) bycia lepszym,
wzrostu w przyjaźni z Jezusem Chrystusem i wrażliwość na los innych są
fundamentem kierownictwa duchowego.
Kościół zalecał tę praktykę od pierwszych wieków jako
skuteczny środek w czynieniu postępów w życiu duchowym. „Trzeba koniecznie
odkryć na nowo wielką tradycję osobistego kierownictwa duchowego, które zawsze
przynosiło liczne i cenne owoce w życiu Kościoła (…) Trzeba zachęcać chłopców i
młodzież, aby odkryli i cenili dar kierownictwa duchowego, aby go szukali i
pełni ufności domagali się go od swoich wychowawców w wierze”[3].
____________________
[*] Tł. Monika Tomczyk, Wyd. AA, Kraków 2006 (Tytuł
oryginału: La dirección espiritual),
http://mateusz.pl/duchowosc/bs4-ffc-kdijz.htm.
[1] KKK, 27.
[2] Św. Józef Sebastian Pelczar, Życie duchowe, Wyd.
św. Stanisława BM, Kraków 2003, tom 1, s. 197.
[3] Jan Paweł II, Adhortacja Apostolska Pastores dabo
vobis, nr 40.
kliknij Część pierwsza - Kierownictwo duchowe
Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________