Odnawiam
tu Moją obietnicę, która zawsze będzie spełniana. Oto ona: WSZYSCY CI, KTÓRZY
WEZWĄ MNIE IMIENIEM OJCA - CHOĆBY TYLKO JEDEN RAZ - NIE ZGINĄ, ALE PEWNI BĘDĄ
ŻYCIA WIECZNEGO RAZEM Z WYBRANYMI.
Eugenia Ravasio - Orędzie Boga Ojca
Godnym uwagi jest fakt, że BÓG Ojciec przekazał Orędzie Matce Eugenii po łacinie, języku całkowicie jej nieznanym.
Jan Paweł II podczas pielgrzymki 2 czerwca 1991 roku w Rzeszowie tak mówił: «Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie zawarte jest wzywanie Imienia Pańskiego. Drugie przykazanie Boże powiada: "Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno". Zatem jeśli jesteś chrześcijaninem, niech to nie będzie wzywanie Imienia Pańskiego nadaremno. Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy, nie bądź chrześcijaninem byle jakim. "Nie każdy, który Mi mówi: 'Panie, Panie!' (...), lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca"» (Mt 7,21).
Jan Paweł II podczas pielgrzymki 2 czerwca 1991 roku w Rzeszowie tak mówił: «Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie zawarte jest wzywanie Imienia Pańskiego. Drugie przykazanie Boże powiada: "Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno". Zatem jeśli jesteś chrześcijaninem, niech to nie będzie wzywanie Imienia Pańskiego nadaremno. Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy, nie bądź chrześcijaninem byle jakim. "Nie każdy, który Mi mówi: 'Panie, Panie!' (...), lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca"» (Mt 7,21).
"Pan Jezus nie tylko objawił nam, że Bóg jest naszym Ojcem, ale wezwał nas, byśmy się do Niego zwracali serdecznie jak do Ojca. W języku aramejskim, którym się Jezus posługiwał na co dzień, tego słowa "Abba — Ojcze" używały dzieci i młodzież w Palestynie, zwracając się do swoich ojców. Wyraz "Abba" to zdrobniała, pieszczotliwa, poufna nazwa ojca, którego odpowiednikiem w języku francuskim, angielskim i niemieckim jest słowo "papa". Chrystus pragnął, żebyśmy wkładali jak najwięcej serca i uczucia w słowo "Abba — Ojcze" skierowane do Boga. Język polski posiada cały szereg zdrobniałych słów na określenie ukochanego ojca: ojczulek, ojczunio, tatuś. Na Wileńszczyźnie jest miłe określenie używane przez naszych rodaków: "ojczeniek". Żadne z tych określeń nie oddaje pełnej treści aramejskiego słowa "Abba", toteż tłumacze Ksiąg Nowego Testamentu na język grecki pozostawili po prostu aramejskie słowo "Abba". Pierwsze pokolenia chrześcijan tak się do niego przywiązały, że po dziś dzień w tłumaczeniach na różne języki świata zachowano to aramejskie słowo "Abba", jako oryginalne powiedzenie Chrystusa.
Czy wolno nam zwracać się do Boga poufale, nam, którzy jesteśmy świadomi, żeśmy "prochem i niczem"? Czy zło, które tkwi w nas, nie odgradza automatycznie od Boga, który jest samym dobrem i świętością? Świadomość grzeszności może przyprawiać nas o zwątpienie i rozpacz. A jednak Bóg przekroczył tę przepaść, która nam się wydaje nie do przebycia. Tylko miłość mogła tego dokonać, miłość niepojęta i nieskończona.
Imię "Abba" — "Ojcze" wymaga wielkiej wiary, dlatego Kościół odmawiając we Mszy świętej Modlitwę Pańska, każdorazowo poprzedza ją jakby usprawiedliwieniem naszej śmiałości: "Wezwani zbawiennym nakazem i oświeceni pouczeniem Bożym ośmielamy się mówić: 'Ojcze nasz, któryś jest w niebie' ". Wolno nam w najświętszej chwili całą mocą serca mówić serdecznie do Boga: "Ojcze"! Serdeczność ta według pouczenia Chrystusa jest miarą naszej prawdziwej religijności.
Chrystusowe "Abba" w Ogrójcu
Nie możemy wprost pojąć jak Syn Boży, Stworzyciel nieba i ziemi, będąc w odzieniu natury ludzkiej i zwracając się do swego Ojca niebieskiego, w agonii Ogrójca również użył poufałego słowa "Abba — Ojcze"! Było to w najczarniejszej godzinie Jego ziemskiego życia, kiedy poczuł się strasznie osamotniony przez wszystkich Apostołów, najdroższych trzech uczniów: Piotra, Jakuba i Jana, których wziął w zacisze Ogrodu Oliwnego, aby razem z nim czuwali i modlili się. Gdy udręczony Jezus oddalił się na modlitwę, Apostołowie, po dramatycznych wydarzeniach dnia, usnęli. Jezus przeżywał też tajemnicze osamotnienie przez swego Ojca niebieskiego, bo w tym dręczącym osamotnieniu miał powziąć decyzję i zgodzić się na straszne męki i śmierć krzyżową. Jego ludzka natura wzbraniała się przed tą kaźnią: Czy koniecznie muszę podjąć krzyż? Czy nie ma innego środka odkupienia? Czy muszę do dna wypić ten kielich goryczy? Bóg Ojciec milczał! Trzeba bowiem było, żeby Jego Syn znalazł się w sytuacji niemal bez wyjścia — w sytuacji w jakiej bardzo często znajdują się ludzie i też muszą w zupełnym osamotnieniu przyjąć cierpienie lub nawet śmierć, nie rozumiejąc, dlaczego akurat ich to spotyka i dlaczego Bóg nie chce uwolnić ich od tego nieszczęścia?
W takiej sytuacji byli więźniowie sowieckich i hitlerowskich obozów koncentracyjnych, jeńcy wojenni, oficerowie Armii Polskiej: generałowie, pułkownicy, majorzy, porucznicy, profesorowie, sędziowie, pisarze, pozbawieni życia wymierzonym zdradzieckim strzałem w tył głowy 50 lat temu w Katyniu przez NKW-dowców z rozkazu Stalina i w innych, nie ujawnionych jeszcze, miejscach kaźni.
W takiej sytuacji znajdują się ludzie, w których jak grom z jasnego nieba uderza wieść diagnozy lekarskiej, że w ich ciele zagnieździł się rak i czyni spustoszenie w organizmie.
Chrystus w śmiertelnej trwodze z rzewną czułością i serdecznością, pocąc się krwawym potem, błagał swego Ojca: "Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty (niech się stanie)" (Mk 14, 36).
Zbawiciel nasza mocą w dniach próby
Święty Paweł, rozważając to, co Chrystus przeszedł, zaleca nam Jego przykład: "Nie takiego mamy kapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu" (Hbr4, 15).
Właśnie, gdy nagle uderza w nas cios, zupełnie niezawiniony, gdy śmierć zabiera najdroższe dziecko, gdy najbliższa osoba ulega wypadkowi samochodowemu i będzie już na całe życie kaleką, albo gdy jakiś narkoman w poszukiwaniu pieniędzy napadnie, rani lub morduje staruszkę matkę, lub ojca, w tej duchowej agonii i beznadziejności, wspomnijmy osamotnienie Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym i Jego modlitwę: "Abba, Ojcze, zabierz ten kielich ode Mnie ..."
Mamy wszyscy zabiegać, by było niemożliwe powtórzenie mordów Oświęcimia Katynia, by warunki życia były bezpieczne i ludzkie, by zapanowało na zie Królestwo Boże.
Święty Paweł wzywa nas do poufałości dziecięcej względem Boga-Ojca: "Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów (i córki), w którym możemy wołać: Abba — Ojcze" (Rz 8, 15).
Służebnica Boża, Siostra Faustyna Kowalska w "Dzienniczku" mówi o zdumiewającej poufałości, z jaką Bóg obcuje z duszami świętymi. Z ufnością i miłością dziecka winniśmy zwracać do Boga we wszystkich trwogach i nieszczęściach życiowych. Mamy zawsze prawo do osobistego spotkania ze Zbawicielem w sakramencie Spowiedzi. Bóg nie odsłania nam swoich tajemniczych wyroków, nie przestrzega przed zbrodniczym zaślepieniem wrogów, ale jest zawsze naszym kochającym Ojcem w największych trwogach i próbach życia.
Błogosławiony Hiob nawet na dnie nieszczęść nie przestał ufać Bogu i wierzyć w Jego dobroć, gdy modlił się: "Pan dał, Pan zabrał, Niech będzie imię Pańskie błogosławione"! W niebezpiecznej sytuacji dziecięce zaufanie Bogu przyniesie pokój naszej skołatanej duszy, męstwo i moc, na jakie sami nie moglibyśmy się zdobyć.
Święty Paweł zapewnia nas: "Duch (Święty) przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, (On) sam przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami" (Rz 8, 26)."
Radiowe przemówienie (fragmenty) wygłoszone przez O. Korneliana Dende, OFMConv.
CHRZEŚCIJANIN
– to nasze imię. A nosić imię to z nim się utożsamiać. W nawiązaniu do
zazdrości Boga o swoje Imię i do wymogu, że wzywać imienia - to znaczy oddawać
cześć i modlić się - możemy powiedzieć, że być chrześcijaninem to znaczy
oddawać cześć Bogu. Nie ma czegoś takiego jak wiara bez praktyki. U św. Jakuba
znajdujemy słowa mówiące o tym, iż wiara bez uczynków martwa jest (Jk 2,17). W nawiązaniu do drugiego przykazania nie istnieje
coś pomiędzy wierzącym praktykującym a niewierzącym. Jak zwykle Bóg jest
niesamowicie konkretny. Albo jest się wierzącym, to znaczy oddającym cześć Bogu
i modlącym, albo jest się niewierzącym. Nie ma nic pomiędzy. Choć czasami
wydaje nam się inaczej, to tylko nasze ludzkie, błędne przekonanie. Wierzyć to
znaczy żyć wiarą, żyć wiarą to znaczy modlić się i chcieć się spotykać z Bogiem
w Eucharystii. Jeżeli ktoś nie chce, czy nie potrafi się zorganizować, by z
kimś się spotykać - to czy można w ogóle mówić o jakiejkolwiek relacji? Jeżeli
chrześcijanin nie potrafi znajdować czasu dla Boga, nie staje się
niepraktykującym, ale staje się niewierzącym. To nie jest straszenie, tylko
przestroga. I nie człowiek jest jej autorem - tylko Bóg, który mówi o tym w
drugim przykazaniu Dekalogu.
"Człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego." (Łuk. 6,45)
opr. własne
Congregavit nos in unum Christi amor
________________________________
"Człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego." (Łuk. 6,45)
opr. własne