"Różaniec
jest najlepszą bronią w walce z szatanem o duszę świata”… Tę tajemniczą broń
Bóg umieszcza w dłoniach swych wiernych żołnierzy, walczących z szatanem i jego
sługami krążącymi po świecie. Zapewnia nas o tym, wielki propagator modlitwy
różańcowej, św. Ludwik Maria Grignion de Montfort: "Choćbyście się
znaleźli nad brzegiem przepaści, choćbyście mieli już jedną nogę w piekle,
choćbyście się nawet zaprzedali diabłu jak jaki czarownik, choćbyś był
heretykiem zatwardziałym i uporczywym jak szatan, wcześniej czy później
nawrócicie się i zbawicie się, jeżeli - powtarzam wam, a zważcie dobrze słowa i
treści mojej rady - będziecie pobożnie odmawiali Różaniec Święty każdego dnia
aż do śmierci, w celu poznania prawdy i otrzymania skruchy i przebaczenia
waszych grzechów”.
______________
Czciciele Różańca, ci poważni, a nie owi bezmyślni mechanicy, z pewnością
odniosą zwycięstwo nad politykami w rozgorzałych zapasach między
światłem a ciemnością. Każda dobra modlitwa różańcowa to cząstka duchowej
zdobyczy w świecie. Rodzaj egzorcyzmu, wypędzania diabła w sensie
ewangelicznym. Nie ustępujcie diabłu! Odstąp, duchu nieczysty, uczyń miejsce
Duchowi świętemu! Różaniec, choć nie ma w sobie niczego mechanicznego, jest
naszym karabinem maszynowym. Przezeń służymy praktycznie teraźniejszości i
przyszłości. Modlitwa różańcowa to służba wojenna.
Życie
ziemskie to nie, jak większość sądzi, wygodna lub nudna po świecie włóczęga, to
nie pogoń za motylkiem owych wiecznych dzieci, noszących miano ludzi, ani też
spór o korytko. Musimy zdobyć się na odwagę, aby oświadczyć poza kazalnicą i
konfesjonałem, że chodzi tu o Boga albo diabła. Zjawiska życia i historii nie
dadzą się wytłumaczyć bez zrozumienia dla siły demonicznej, którą uznaje jak
najwyraźniej Pismo św. i o której mówią modlitwy Kościoła.
Zaledwie
dziecko nabierze rozsądku, jak powiedział jeden z modnych pisarzy, rozpoczyna
szatan z zimną krwią i bez skrupułów rozgrywać z Bogiem wielką partię szachów o
jego duszę. Walczy bez odpoczynku i wytchnienia, krok za krokiem, atakiem
frontowym lub ukrytym, rozmyślnymi, subtelnie wykombinowanymi, często
genialnymi posunięciami o króla czy chłopa, biskupa czy żołnierza.
Taki
nastał już czas, że panem świata nazwać można diabła. Współczesny świat stoi z
dala od Boga, Chrystusa, Kościoła. Szatan śmiało uchodzić może za duszę naszego
wieku. Przez usta wielkiej prasy, mamonizmu, bezbożnictwa, przemawia Lucyfer,
uosobienie tej bezustannej walki z Bogiem. Pisarz de Maistre z łatwością
odnalazłby w panującym obecnie społecznym ateizmie naszych czasów ów czynnik
szatański, którego dopatrywał się w rewolucji francuskiej. Jeśli satanizm jest
antychrystianiczny, to chrześcijaństwo jest z natury rzeczy antysatanizmem.
Przed Wniebowstąpieniem obiecał Chrystus: „Wiernym towarzyszyć będą te znaki: w
Moim imieniu będą wypędzać złe duchy". Chociaż egzorcyzmy należą właściwie
do władzy kościelnej i uroczystego wypędzania diabła mogą się podjąć tylko
kapłani za pozwoleniem biskupów, to jednak każdy człowiek ochrzczony i
bierzmowany powinien i może być egzorcystą, w pewnym zrozumieniu, może zaklinać
i wypędzać diabła, w defensywie i ofensywie, w pozycji obronnej i
zaczepnej.
Los
duszy rozstrzyga się, jak losy jakiegoś kraju, zwykle na granicy. Trzeba
budować silne twierdze nad granicą. Trzeba starannie strzec zmysłów, bram
duszy. Rozmieścić trzeba wszędzie straż, straż modlącą się. Nie wolno nam
czynić zbyt dalekich wypadów w kraj nieprzyjacielski. Unikać okazji we
wszystkich dziedzinach! Żadnej ugody, żadnych kompromisów! Nie igrać z wężem!
To jest taktyka Matki Boskiej. Niech będzie nam przykładem w życiu prywatnym,
jak i publicznym. Małe ustępstwo, mała nieostrożność u granicy rozstrzyga
często o wyniku wojny. Dziewica, depcząca głowę węża, z Dzieciątkiem na ręku,
wokoło której obraca się Różaniec, powinna obudzić w nas katolickiego ducha ofensywy.
Musimy wypędzić diabła z obszarów okupowanych. Co wieczór przy rachunku
sumienia! Przy każdej spowiedzi! Żal, postanowienie, wyznanie, odpuszczenie
grzechów mają działać jak egzorcyzmy, mają wypędzać diabła. Dlatego diabeł
nienawidzi konfesjonału. A nie może to jeszcze wystarczyć rycerzowi Maryi. I w
życiu publicznym bowiem musimy sobie wśród modlitwy i walki uświadomić nasze
powołanie egzorcystyczne. Czym powinna być prawdziwa, katolicka polityka
światowa? Publicznym, mężnym egzorcyzmem przeciw bezbożnemu światu. Dopóki
słowa apostoła: „Nie dawajcie miejsca diabłu!" nie staną się dla ludzi
naszych czasów podstawą katolickiego światopoglądu, dopóki nie zwalczymy
nieokiełznanej a modnej wolności wiary, sumienia, słowa i prasy, dopóty nie
zbudujemy królestwa Chrystusowego. Trzeba wpierw wygnać diabła! Różaniec ma
działać w tym kierunku jak wszechstronna, potężna ofensywa przeciwko demonom we
wszechświecie. Ma oczyszczać, uwalniać od diabła. Różaniec musi też zatem
działać jak modlitwa adwentowa, prostować ścieżki dla piękniejszej, katolickiej
przyszłości. Z Różańca promieniuje zwycięską radością rozstrzygający walki
boski optymizm, jakby zbliżały się Zielone świątki. Gdy ludy modlą się wraz z
Maryją, to bliski jest Duch święty. Smutne położenie obecne nie zdaje się
jeszcze co prawda potwierdzać optymizmu chrześcijan, odmawiających Różaniec.
Czy ludzkość nie przechodzi okresu, który starożytni nazywali via purgativa -
droga oczyszczenia? Czy celem kaźni, która przeszliśmy, nie jest może
oczyszczenie terenu, na którym ma powstać nowa Europa? Jeśli Opatrzność
wymazuje coś z karty dziejów, to najwidoczniej w tym celu, by je zapisać od
nowa, powiedział wspomniany już filozof i polityk de Maistre.
Wraz z całym światem chrześcijańskim uciekniemy się zatem do Różańca i pełni ufności złożymy u stóp Maryi, depczącej głowę węża, Matki wszystkiego, nasz program walki, który poznaliśmy w szkole Piusa XI. Dawno porzuciliśmy modny przesąd, jakoby świat można odmienić za pomocą ognistych tylko haseł, czy to liberalnych, czy katolickich. Od 2000 lat Bóg uczy nas pokory. A dziś jest tak jakby u początku świata. Z nicości naszej niemocy Bóg stwarza nowe czasy, których czekamy.
Wraz z całym światem chrześcijańskim uciekniemy się zatem do Różańca i pełni ufności złożymy u stóp Maryi, depczącej głowę węża, Matki wszystkiego, nasz program walki, który poznaliśmy w szkole Piusa XI. Dawno porzuciliśmy modny przesąd, jakoby świat można odmienić za pomocą ognistych tylko haseł, czy to liberalnych, czy katolickich. Od 2000 lat Bóg uczy nas pokory. A dziś jest tak jakby u początku świata. Z nicości naszej niemocy Bóg stwarza nowe czasy, których czekamy.
ks. Robert Mader
(Powyższy tekst stanowi fragment książki „Ona zetrze głowę twoją. Rozważania maryjne", Warszawa 2000.)