[pisownia oryginalna]
A
mają też te dusze z czego się cieszyć. Naprzód posiadają te błogosławioną,
droższą nad wszystko co mamy w tym życiu, pewność: że są zbawione i że będą w
niebie. Cieszą się jasną świadomością, że Boga kochają i obrazić go już nie
mogą. – Przy tym rozumieją doskonale potrzebę swych cierpień. Przecież i w tym
życiu, dusze dążące do doskonałości doznają, w pewnych chwilach tego pochodu,
tak jasnego poznania i takiego obrzydzenia swych win, wobec nieskończonej
świętości Bożej, że znieść tego widoku nie mogą, i pogrążają się z świętą pasją
w pokutach, albo z lubością przyjmują największe cierpienia, ażeby się więcej i
więcej przed obliczem Bożym oczyścić. Pełne są tego życiorysy świętych i
świątobliwych ludzi. O ileż bardziej dusze po wyjściu z ciała, gdy widzą na
sądzie bez zasłony wszystkie plamy swego sumienia, i poznają jaśniej niż kiedykolwiek
świętość Boga – najdobrowolniej, całym ciążeniem swej woli, lecą do miejsca
ekspiacji i oczyszczenia! Kiedy nam mówią mistycy, że dusze same z impetem
rzucają się do czyśćca, że stworzyć by chciały czyściec, gdyby nie istniał – to
nic w tym nie ma dziwnego, nic, co by nie odpowiadało teologicznym danym. – W
samej zaś kaźni czyśćcowej czują te dusze dobroczynną skuteczność swych
cierpień; nie podlegają tym próżnym obawom i imaginacjom, które nam często
podwajają nasze bóle; ale świadome są jak to cierpienie coraz więcej je
oczyszcza z obrzydłych im plam, coraz wyżej ku Bogu podnosi, coraz bliżej z
dnia na dzień do podwojów nieba przysuwa. I to ciągłe poczucie niewymowną
zapewnię napełnia je radością. Niemało też mają dusze czyśćcowe pociechy z otoczenia
dusz, świętych jak one, i z odwiedzin aniołów stróżów. Jeżeli w niebie pożycie
świętych między sobą jest tak wielkim dla nich szczęściem, jak w swoim miejscu
wykażemy; jeżeli tu na ziemi, jedną z największych pociech dla osób kochających
Boga, jest obcowanie z takimi, w których ta sama miłość płonie – to dlaczegóżby
w czyśćcu nie miało być wielką dla tych dusz radością, widzieć się w otoczeniu
samych dusz świętych, kochających Boga jak one, i jak one znoszących swe kary z
doskonałą cierpliwością? Nie mamy wprawdzie danych, żeby wyobrazić sobie, jakim
sposobem dusze bez ciała mogą ze sobą obcować; ale skoro byt bezcielesny jest
duszom ludzkim po śmierci naturalny, to nie podobna przypuścić, żeby nie miały
naturalnego sposobu udzielać sobie swych, myśli. Nadto, wielki zamiar Boski,
który stworzenia swoje i w niebie i na ziemi miłością aspołeczną związał,
musiał z natury rzeczy i czyściec objąć: musiał więc tym duszom dać możność, by
wiedziały o sobie, i wspólnie a miłośnie śpiewać mogły, jak ślicznie wyraża się
św. Salezy, pieśń sprawiedliwości Boskiej [19].
Aniołowie także, którzy stróżowali tym duszom za życia – mocą niewątpliwie tego
samego prawa Opatrzności, które im już na ziemi te dusze poruczyło, i pod
wpływem tej samej miłości, która wszystkie części Królestwa Bożego łączy –
oddają im jeszcze w czyśćcu przysługi, jakich tam potrzebują: odwiedzają je raz
po raz, cieszą i oświecają [20].
Ale
największą radością tych dusz już ustalonych w miłości jest pewnie to, co i na
ziemi jest najwyższym szczęściem dusz kochających Boga: że spełnia się w ich
cierpieniu święta wola Boża, że sposób i miara tych kar oczyszczających są im
od Boga wyznaczone. Prawda, że przez własne winy ściągnęły na siebie te męki i
odwłokę nieba; dlatego też żałują tych win niezmiernie; ale przeszłość już nie
jest w ich mocy, w teraźniejszości zaś świętość Boska chce, żeby się
oczyszczały – i one się oczyszczają, nie tylko z poddaniem się, ale z radością
największą.
Te
wnioski, które nam się wysnuły z przesłanek teologicznych i z doświadczeń
życiowych, znajdują, jeżeli nie potwierdzenie, to przynajmniej dziwnie trafne
sformułowanie i doskonałą ilustrację w sławnym Traktacie o czyśćcu św.
Katarzyny Genueńskiej. Objawienia i widzenia prywatne – jakimi są wszystkie
objawienia poapostolskie – nie są źródłem wiary katolickiej [21]. Zawierają one w ogóle, obok
pierwiastku Bożego, pewne bezwiedne domieszki wyobraźni i uczuć piszącego.
Teologa rzeczą jest krytycznie je sądzić – nie lekceważyć ich ryczałtem – nigdy
jednak na nich swojej nauki nie opierać. Wszelako w dziełach mistyków, nie tylko
są objawienia i wizje; jest w nich często głębsze poznanie Boga i jego działań
w stworzeniu, oparte na własnym doświadczeniu, przechodzącym granice, w jakich
ogół zostaje. Te nauki są daleko pewniejsze i ważniejsze od owych widzeń, i
więcej dla teologii zawierają danych. A kiedy się widzi, jak wielki i zbawienny
wpływ pisma niektórych takich świętych – św. Teresy np. – wywarły w
chrześcijańskim świecie, i jak wielką czcią otoczone są powszechnie w Kościele,
to wątpić trudno, że miały opatrznościową misję, aby ludzi o wielu rzeczach
pouczyć.
Św.
Katarzyna z Genui zdaje się mieć misję skromniejszą, ale wyraźnie określoną:
dać głębiej poznać, co jest czyściec; uwydatnić nie tylko stronę jego surową,
ale też stronę pocieszającą, na którą może uczeni nie dosyć zwracali uwagi.
Święta nie umniejsza wcale cierpień czyśćcowych; mieni je „tak wielkimi i tak
straszliwymi, że żaden język nie może ich wyrazić ani rozum pojąć”[22]; jednak nie waha się jeszcze ponad
nie stawiać radości tych dusz. „Po najwyższym szczęściu błogosławionych w
niebie, pisze ona, nie sądzę, żeby istniała radość podobna do tej, jaką się
cieszą te dusze. I, rzecz uwagi godna, radość ta rośnie ciągle, przez
udzielanie się im Boga ustawicznie; a udzielanie się to powiększa się w miarę,
jak wyniszcza przeszkody, które w tych duszach spotyka: tj. plamy i rdzę, jakie
w nich grzechy zostawiły” [23].
Wielki
pokój dusz czyśćcowych tłumaczy święta przez doskonałe ich zjednoczenie z wolą
Bożą. „Ponieważ wola ich jest doskonale zgodną z wolą Bożą, stąd otrzymują
udzielanie się jego miłości tak obficie, że zadowolone są co do woli swej
doskonale” [24]. „Dusze te
błogosławione, dodaje na innym miejscu, tak całkowicie są przeobrażone w Boga,
że z jednakową radością przyjmują działanie sprawiedliwości Jego, jak działania
Jego miłosierdzia. Nie za łaskę, ale za krzywdę uważałyby, gdyby je chciano
stawić przed Bogiem w stanie, w jakim się jeszcze znajdują; i ani jednej niema
między niemi, która by nie wolała dziesięć czyśćców przecierpieć, aniżeli
stanąć przed Najświętszym Majestatem, z najmniejszą plamką nie całkiem
oczyszczoną”[25].
Zaczem
opisuje Katarzyna, podobnie jakeśmy wyżej uczynili, ten dobrowolny pęd, z jakim
dusze, świadome swych plam, pogrążają się w tym oczyszczającym płomieniu: „Dusza
tedy, znajdując w czyśćcu sposób od Boga ustanowiony na oczyszczenie jej z tych
plam, rzuca się weń z radością; i uważa to za wielkie miłosierdzie, że
znalazła, ten środek na zniszczenie przeszkód dzielących ją od najwyższego
Dobra. Osądźcież teraz, jeżeli możecie, jak wielką rzeczą jest czyściec!”[26].
Raz
po raz twierdzi ona stanowczo, że oba te przeciwne stany, cierpienia i radości,
mieszczą się razem w duszach czyśćcowych w najwyższym stopniu, i nie wykluczają
się wzajemnie. Czasem próbuje tę rzecz sobie i nam wyjaśnić: „Nie mogę się
napatrzeć, pisze w jednym miejscu, duszom czyśćcowym pośród ich cierpień, w
tych dwóch stanach tak różnych, męki i radości, o których mówiliśmy poprzednio.
Znoszą one cierpienia swoje najchętniej, bo przyjmują je jako szczególną sprawę
nieskończonego miłosierdzia Bożego... Od najmniejszej ich części nie chciałyby
się uwolnić; poddają się im dobrowolnie, bez użalania się, iż pokojem tak
głębokim, jak gdyby już cieszyły się niebem. Za tym idzie, że te dusze są w
radości i szczęściu niewymownym, iż się widzą w porządku od Boga chcianym, i
rozważają z jak wielką miłością i miłosierdziem Bóg je traktuje... Gardzą
cierpieniami swymi wobec ciągłej uwagi i jakoby patrzenia na Boga. A ponieważ
patrzenie to, choć w niskim stopniu, przewyższa niezmiernie wszystkie męki i
radości, jakie możemy sobie wyobrazić, przeto są w nim zawsze utkwione”[27].
[19]
Traite de l’Amour de Dieu 1, IX, c. 7: „Les ames qui sont en purgatoire
souffrent amouresement, et prononcent devotement le cantiąue de la justice
divine: Iustus es Domine et rectum iudicium tuum”.
[20] Niżej zobaczymy, jak św. Augustyn tę rolę aniołów stwierdza i uzasadnia.
[21] Aprobata kościelna, dana niektórym dziełom zawierającym takie objawienia, to jedno znaczy, że nie są szkodliwe, ale budujące dla wiary i obyczajów; nie gwarantuje zaś prawdziwości szczegółów w nich zawartych.
[22] Traktat o czyśćcu, rozdz. II.
[23] Tamże.
[24] Tamże, rozdz. V.
[25] Tamże, rozdz. XIV.
[26] Tamże, rozdz. VIII.
[27] Traktat o czyśćcu rozdz. XVI; por. rozdz. XII i gdzie indziej. Rzecz jasna, że Święta przez to „patrzenie” nie rozumie widzenia Boga intuicyjnego, niebu właściwego, ale uprzytomnienie Boga, jakie maja kontemplatywni w wyższych stopniach modlitwy, i które też widzeniem nazywają.
część szósta
Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________
[20] Niżej zobaczymy, jak św. Augustyn tę rolę aniołów stwierdza i uzasadnia.
[21] Aprobata kościelna, dana niektórym dziełom zawierającym takie objawienia, to jedno znaczy, że nie są szkodliwe, ale budujące dla wiary i obyczajów; nie gwarantuje zaś prawdziwości szczegółów w nich zawartych.
[22] Traktat o czyśćcu, rozdz. II.
[23] Tamże.
[24] Tamże, rozdz. V.
[25] Tamże, rozdz. XIV.
[26] Tamże, rozdz. VIII.
[27] Traktat o czyśćcu rozdz. XVI; por. rozdz. XII i gdzie indziej. Rzecz jasna, że Święta przez to „patrzenie” nie rozumie widzenia Boga intuicyjnego, niebu właściwego, ale uprzytomnienie Boga, jakie maja kontemplatywni w wyższych stopniach modlitwy, i które też widzeniem nazywają.
część szósta
Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________