Imprimatur Ibarra, 9 grudnia 2004
Julio Terán Dutari
Biskup Ibarry
Ogólny kontekst, z którego wypływa potrzeba apostołów czasów
ostatecznych, to powszechny bałagan, jaki de Monfort widzi w Kościele i w
świecie (PM 17) i któremu stara się zaradzić, ofiarując całą swoją działalność
ludzką i kapłańską. Dobrze wie jednak, że sam nie da rady i w „Płomiennej
modlitwie” prosi o dar innych apostołów, lecz wszystkich maryjnych: biednych i
wolnych jak św. Franciszek, mężnych wojowników jak św. Ignacy, zdeterminowanych
do prowadzenia ostatecznej wielkiej batalii pod znakiem Tej, która „groźna jak zbrojne zastępy” (Pnp 6,4)
prowadzi swoich bohaterów przeciwko „nieprzyjaciołom
Boga” (PN I.III.2 – 39).
Dzięki tym apostołom nastąpi skok jakościowy
Kościoła w podniesieniu świętości (PM 5,17) i jego wzrost ilościowy przez
nawrócenie żydów, schizmatyków, mahometan itp. (PI 5,17,35; PN I.II.10 – 34;
I.III.2.6 – 39; I.III.4 – 47). Będą oni mieli misję zniszczenia grzechu,
doprowadzając ludzi do radykalnego nawrócenia i ustanawiając „królestwo Jezusa”. Nie będzie to
niespodziewana akcja niszczenia zła i budowania królestwa, ale będzie
prowadzona w określonym czasie i szybko przez „wielkie dusze pełne łaski i gorliwości […], które jedną ręką będą
walczyć, a drugą budować” (PN I.II.10 – 33-34).
Są tymi, których Chrystus wybrał, ażeby w czasach ostatecznych
„Jego świętą Matkę znano, czczono i
kochano bardziej niż kiedykolwiek” – kiedy zakończy się odwieczna walka między
Niewiastą a wężem, między Jej rodem a rodem węża (Rdz 3,15). Wtedy podkreślona
zostanie władza Maryi, kiedy to szatan będzie starał się uderzyć Ją w „piętę”,
czyli w „Jej pokorne sługi i Jej biedne
dzieci”, którym Ona przekaże całą swoją łaskę.
To wielcy święci czasów ostatecznych „głęboką swą pokorą miażdżyć będą głowę diabła i staną się sprawcami
triumfu Jezusa Chrystusa” (PN I.III.3 – 44). Główną ich cechą będzie głębokie
życie wewnętrzne: na wzór Jana „przebywają
oni stale w domu z Matką” (PN VI.III. 182), oddając się modlitwie na wzór i
w towarzystwie Tej, która zawsze lubiła skupienie i modlitwę. Będą oni pochłonięci
głównie rozwojem swojej wewnętrznej doskonałości, „w porównaniu z którą każde inne dzieło jest dziecinną zabawą” (PN
VII.VI ?).
Będą żyć pierwszym i największym przykazaniem miłości,
szukając Boga całym sercem, całym umysłem, wszystkimi siłami, jak pierwsi mnisi
i anachoreci, którzy porzucali świat, aby realizować całkowite zjednoczenie z
Bogiem. Z tego głębokiego napięcia wertykalnego wypłynie napięcie horyzontalne
jako naturalna konsekwencja: pójdą na świat tylko po to, aby wypełnić obowiązki
swojego stanu w przywiązaniu do woli Boga – ich Ojca i Maryi – ich Matki.
Apostołowie czasów ostatecznych będą kamieniami węgielnymi
nowego królestwa:
„Ponadto należy wierzyć, że przy końcu czasów, może szybciej niż się uważa, Bóg wskrzesi wielkich ludzi napełnionych Duchem Świętym i duchem Maryi, przez których niebieska Królowa dokona wielkich cudów na świecie, aby zniszczyć grzech i ustanowić królestwo Jezusa Chrystusa, swego Syna, nad zepsutym światem. A ci święci ludzie staną na czele wszystkiego właśnie przez to nabożeństwo do Maryi Dziewicy, które zarysowałem jedynie niejasno z powodu mojej nieudolności” (TM 58).
Kiedy de Monfort mówi o apostołach czasów ostatecznych,
pozwala wybuchnąć wulkanowi płonącemu w jego sercu, uciekając się, jak
wcześniej w przypadku Maryi, do symboli. Zaskakuje ich ilość (na jednej tylko
stronie gromadzi ich ponad 20), różnorodność, bogactwo i szybkość zasypywania
nas nimi. Wiele z nich ma pochodzenie biblijne (strzały, zapach, grzmiące
chmury, tchnienie, deszcz, skrzydła, miecz obosieczny itp.) […].
Pierwszą konieczną cechą tych apostołów – conditio sine qua non – jest to, że „poświęcą się całkowicie Jej służbie jako poddani i niewolnicy z miłości
[…] i oddadzą się Jej z duszą i ciałem, niepodzielnie i bez zastrzeżeń” (PN
I.III.3 – 44). W zamian Maryja odda się całkowicie tym duszom, w których Duch
Święty, „znajdując odzwierciedloną
ukochaną swą Oblubienicę, zstąpi na nie z całą obfitością i napełni je swymi
darami, zwłaszcza darem mądrości, by przez nie dokonywać cudów łaski”
(PNVII.V – 208-209).
Pierwszym darem Ducha Świętego będzie całkowite oczyszczenie:
„Będą jako synowie pokolenia Lewi dobrze
oczyszczeni ogniem wielkich utrapień” (PN II.III.4 – 45). Oczyszczeni „w krótkim czasie” „ogniem” cierpienia
(PN II.III.4 – 76; V.V.2 – 144; V.VI.4 – 157; VII.VI – 210-211; VIII.II.2 –
241-242) apostołowie ci, wraz z Maryją która w nich żyje, sami staną się
„ogniem”: „Będą ogniem gorejącym […],
nosić będą złoto miłości w sercu, kadzidło modlitwy w duchu i mirrę umartwienia
w ciele” (PN I.III.4 – 45).
De Monfort, nie zdając sobie z tego sprawy, przeprowadza głęboki
przegląd własnej duchowości i stawia siebie – już dokładnie ukształtowanego
według „formy” Maryi – za wzór
przyszłym apostołom, w wertykalizmie bez zastrzeżeń, który jako jedyny może
uczynić ich wolnymi. Wolność wewnętrzna jest jego wielkim pragnieniem, które
gwałtownie wyraża w Płomiennej modlitwie
(PM 7-12). Ten największy ideał, któremu Święty zawsze pozostał wierny, często
słono za to płacąc, powierza teraz „swoim” kapłanom, którzy ożywią jego ducha w
czasach ostatecznych – tym, którzy będą całkowicie WOLNI – „LIBEROS”.
„LIBEROS!” – bez funkcji i ludzkich interesów: „bez złota i srebra i tego, co się
najbardziej liczy… nie przywiązując się do niczego […], bez trosk i nikomu nie
patrząc w oczy; […] bez trosk pośród innych kapłanów, duchowieństwa i kleru…”
[…], nie oszczędzając, nie naśladując i nie lękając się żadnego śmiertelnika,
jak bardzo możnym by nie był […]; niczemu się nie dziwiąc ani niczym się nie
martwiąc…”.
„LIBEROS!” – nie mając już
więcej związków z ciałem, krwią, światem… umarli sobie, a odrodzeni przez Maryję;
złączeni całkowicie z Bogiem, stając się „prawdziwymi
szafarzami w Panu […], prawdziwymi apostołami czasów ostatecznych […],
prawdziwymi uczniami Jezusa Chrystusa, podążającymi śladami Jego ubóstwa, pokory,
pogardy od świata, miłości”. Będą mogli szybować w niebiosach Boga na
całkowitej służbie Ducha, którym napełni ich Maryja: „Będą obłokami uniesionymi z ziemi (PM 9), będą jak chmury gromonośne, które za najmniejszym powiewem Ducha Świętego
polecą hen […], będą mieli srebrzące się skrzydła gołębicy, by z czystą
intencją [pracy dla] chwały Bożej i zbawienia dusz pójść wszędy, dokąd Duch Święty
zawoła” (PN I.III.4 – 45-46).
Odrodzeni przez Maryję, napełnieni Duchem Świętym, będą mogli
ukierunkować ku braciom tę olbrzymią moc „ognia” zamkniętą w ich sercu i
poprowadzą swoją batalię, wymachując „obosiecznym
mieczem słowa Bożego” (PN I.III.4 – 46), straszliwą bronią, jaką da im „Pan zastępów” i która zawiera „siłę dokonywania cudów i odnoszenia
świetnych zwycięstw nad Jego nieprzyjaciółmi” (PN I.III.4 – 46). Tym
mieczem „przeszyją na życie lub śmierć
wszystkich, do których Najwyższy ich pośle”, niszcząc w ludziach królestwo
szatana, a jednocześnie budując w nich królestwo Boże.
Zniszczą królestwo szatana, ponieważ „grzmieć będą przeciwko grzechowi, huczeć przeciwko światu, uderzą
diabła i jego wspólników…; dla wielkich zaś tego świata, dla bogaczy i
pysznych, będą wonią śmierci”; dla biednych i maluczkich będą dobrą wonią
Chrystusową, by rozsiewać słowo Boże i nieść życie wieczne […].
Prawdziwi naśladowcy Chrystusa „na ramionach nieść będą zakrwawiony proporzec krzyża”, czyli będą
działać pod znakiem wielkich cierpień, które przyjmą godnie i mężnie, czyniąc z
nich jedyną chwałę[1] i „będą nauczali, jak iść wąską drogą do Boga, w świetle czystej
prawdy, tj. wedle Ewangelii, a nie według zasad świata”. Zatem ich
przepowiadanie będzie zasadnicze i realistyczne[2], połączone z życiem, które odzwierciedla „skromność i umartwienie
Jezusa Chrystusa”; poparte też będzie niesionym „w prawej ręce krucyfiksem, różańcem w lewej” – konkretnymi znakami,
które na zewnątrz wyrażają wielką miłość do Jezusa i Maryi.
Apostołowie czasów ostatecznych odzwierciedlą w swoim życiu
różne style życia wewnętrznego, jakie w dziejach Kościoła wypracowali święci,
ale uczynią to w sposób nigdy przedtem nie widziany: „zwłaszcza przy końcu świata, i to wkrótce, Najwyższy wraz z Najświętszą
Matką swoją winien ukształtować wielkich świętych, którzy swą świętością
przewyższą innych świętych tak dalece, jak cedry Libanu niskie przewyższają
krzewy” (PN I.II.10 – 33). „Takimi
oto będą owi wielcy mężowie, którzy się pojawią, a których Maryja ukształtuje i
wyposaży na rozkaz Najwyższego, by królestwo Jego rozprzestrzeniali nad krainą
bezbożnych, bałwochwalców i mahometan” (PN I.III.4 – 47).
Z tego pozostawionego przez Monforta opisu apostołów i ich
działania wyraźnie widać, że ta walka dokona się w całości w głębi serc, jak to
wyraził już wielokrotnie (PN I.II.7 – 28) – bez kosmicznych katastrof.
2. „Tajemnica” tak obfitej łaski leży w poświęceniu
Cała moc apostołów czasów ostatecznych będzie w ich poświęceniu
się Chrystusowi przez Maryję (TM 50): „Cała
nasza doskonałość polega na tym, by upodobnić się do Jezusa Chrystusa […]. A ponieważ ze wszystkich ludzi Najświętsza
Maryja Panna najbardziej podobna jest do Pana Jezusa, stąd wynika, że spośród
wszystkich innych nabożeństw nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny duszę
naszą najbardziej jednoczy z Panem Jezusem i sprawia, że staje się Jemu
najbardziej podobna. Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym bliższa jest
Panu Jezusowi. I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi nie jest
niczym innym, jak doskonałym i całkowitym poświęceniem się Najświętszej
Dziewicy. I takie właśnie jest nabożeństwo, które głoszę i które w istocie swej
jest tylko doskonałym odnowieniem ślubów i przyrzeczeń złożonych na Chrzcie św.”
(PN IV – 111-112).
Konkretnie nabożeństwo to polega na oddaniu najświętszej
Dziewicy naszego ciała, naszej duszy, naszych zewnętrznych i wewnętrznych dóbr,
nawet naszych zasług, cnót i dobrych uczynków minionych, obecnych i przyszłych,
tego wszystkiego, co mamy w porządku natury i łaski, bez żadnych zastrzeżeń (PN
IV.I.1 – 113). Poświęcenie pozwoli Maryi „odbić” się w duszach w taki sposób, aby
były w pełni otwarte na działanie Ducha Świętego, który „zstąpi na nie z całą obfitością i napełni je swymi darami, zwłaszcza
darem mądrości, by dokonać cudów łaski” (PN VII.V – 208-209).
W rezultacie poświęcenie się Najświętszej Dziewicy i Jezusowi Chrystusowi odpowiada pozwoleniu Duchowi Świętemu, aby działał w głębi i
w całości naszego jestestwa, aż po dokonanie w nim całkowitego utożsamienia z
Chrystusem. „Królestwo Ojca, królestwo
Maryi” nadejdzie tylko wtedy, gdy to nabożeństwo wszyscy poznają i będą
praktykować, pozwalając, aby duch Maryi zastąpił naszego, by radować się w
Bogu, Jej Zbawicielu: „Niech dusza Maryi
będzie w każdej duszy, by wielbić Pana; niech duch Maryi będzie w każdej duszy,
by cieszyć się w Bogu” (PN VII.V – 208).
Maryja to uczyniła i nadal czyni dziś w tych, którzy na wzór
Jej „Totus tuus” poświęcają się Jej,
otwierając na oścież Bogu bramy swojego serca[3]. Jest rzeczą logiczną, że wielki przeciwnik wybuchnie przeciwko temu
„błogosławionemu pokoleniu Maryi”: „Pobudzą
oni świat cały słowem i przykładem do prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej
Panny, co im wprawdzie mnóstwo przysporzy nieprzyjaciół, ale też wyjedna dużo
zwycięstw i wiele chwały dla Boga” (PN I.II.10 – 34). „To prawda, wielki Boże! Jak zapowiedziałeś, szatan będzie zastawiał
wielkie pułapki na piętę tej tajemniczej Niewiasty, czyli na małe towarzystwo
Jej dzieci, które nadejdą u końca świata” (PM 13). [...]
[...] Idąc po tej linii Jan
Paweł II, przedstawiwszy dokonujące się zło i skrajne niebezpieczeństwa, na
jakie narażona jest ludzkość, dał nam Dives
in Misericordia.
Tak samo i de Monfort proroczo „widział” i opisał zło tych
naszych czasów. Jego „negatywna” diagnoza jest w pełni aktualna. Teraz
oczekujemy potwierdzenia „pozytywnego” jego proroctw, czyli powstania
„Towarzystwa” kapłanów ognia i „zastępów” nowych apostołów, którzy „wraz z Maryją miażdżyć będą głęboką swą
pokorą głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa” (PN
I.III.3 – 44).
W duchowej przeciętności, w jakiej żyjemy, będzie to
najbardziej niesłychane objawienie się Ducha, a zarazem triumf Maryi i Jej „pokornego sługi i biednego dziecka”,
które z Nią, Matką i Królową, uplasuje się wśród największych proroków
chrześcijaństwa.
Apostołowie czasów ostatecznych będą nowym winem wesela w
Kanie, które Maryja wyprowadzi z Serca Ojca, kiedy już w Kościele zamierać będzie
Światło Ducha Świętego[4]. Oni „przewyższą w świętości większość
innych świętych, jak cedry Libanu przewyższają krzewy…, podłożą wszędzie ogień
Bożej miłości…, rozciągną panowanie Najwyższego nad bezbożnymi, bałwochwalcami
i mahometanami…, pokorą swojej pięty, w łączności z Maryją, zgniotą głowę
diabła i sprawią, że zatriumfuje Jezus Chrystus”.
Czy ich działalność wystarczy, aby zablokować „gniew, który zamieni w popiół całą ziemię”?
My nie mamy wagi św. Michała, aby móc zważyć działanie £aski, jednakże „triumf Jezusa Chrystusa”, o jakim mówi
de Monfort, wydaje nam się mieć niewiele wspólnego z Jego „gniewem, który zamieni w popiół całą ziemię”. Są to dwie
przeciwstawne rzeczywistości, na które możemy patrzeć tylko rozłącznie: albo
potop Ognia Miłosierdzia, który przemieni i odrodzi, albo deszcz ognia gniewu,
który wyniszczy i spopieli – w wymiarze światowym, podobnie jak w Sodomie i
Gomorze.
Nie do nas należy przesadne podkreślanie miłosierdzia Boga, ale
mamy obowiązek, jako uległe dzieci Kościoła, wierzyć oficjalnym słowom Papieża
i realizować je: „Im bardziej świadomość
ludzka, ulegając sekularyzacji, traci poczucie sensu samego słowa
„miłosierdzie” – im bardziej oddalając się od Boga, oddala się od tajemnicy
miłosierdzia – tym bardziej Kościół ma obowiązek odwoływać się do Boga
miłosierdzia ‘wołaniem wielkim’. Takim wielkim wołaniem winno być wołanie
Kościoła naszych czasów do Boga o miłosierdzie, którego pewność głosi on i
wyznaje w Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym – czyli w tajemnicy
paschalnej. Tajemnica ta niesie w sobie najpełniejsze objawienie miłosierdzia –
czyli tej miłości, która jest potężniejsza od śmierci, potężniejsza od grzechu
i zła każdego – miłości, która dźwiga człowieka z najgłębszych upadków i wyzwala
z największych zagrożeń” (Dives in
misericordia 15).
Pozbądźmy się jałowej polemiki, a zanośmy „wielkie wołanie”,
ażeby w tych czasach ostatecznych Maryja dała Kościołowi „Towarzystwo” i „zastęp”,
zapowiadane przez de Monforta. Kto do nich wejdzie? Zachęta Ojca Świętego jest
skierowana do wszystkich: każdy z nas – dając posłuch głosowi Pasterza – jest
zaproszony do realizacji królestwa Ojca, stając się apostołem miłosierdzia.
„Ze wzrokiem utkwionym w Chrystusie,
Podtrzymywani nadzieją, która nie zawodzi,
Wspólnie postępujmy
Drogami nowego tysiąclecia:
Wstańcie, chodźmy!”
(Jan Paweł II)
Oznaczenia przyjęte przy
cytowaniu dzieł de Monforta:
CTM Do Członków Towarzystwa Maryi
MOM Miłość Odwiecznej Mądrości
L Listy
LPK List do Przyjaciół Krzyża
PM Płomienna Modlitwa
RM Reguła Kapłanów Towarzystwa Maryi
CTR Cudowna Tajemnica Różańca św.
TM Tajemnica Maryi
PN Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Maryi
[1] Ga 6,14: „Co do mnie zaś, to
nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana
naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie,
a ja dla świata”.
[2] Św. Franciszek z Asyżu, Reguła,
9: „głosząc grzechy i cnoty, karę i chwałę
w krótkich kazaniach”.
[3] J.Ś. Jan Paweł II, przemówienie z 22
października 1978 „Spalancate le porte a Cristo!”,
Libreria Editrice Vaticana, 1998.
[4] „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie na ziemi wiarę, gdy przyjdzie?” (Łk
18,8).
Czytaj także ---> Apostołowie czasów ostatecznych
Czytaj także ---> Apostołowie czasów ostatecznych