"To właśnie nade wszystko w konfesjonale objawia się
miłosierdzie Boże" - pisał w jednym z "Listów do kapłanów" Ojciec
Święty. W sakramencie pojednania miłosierny ojciec wychodzi na spotkanie
marnotrawnego syna.
Ojciec Tomasz Roztworowski SJ, wspominając wakacje z Karolem
Wojtyłą, pisze: "Uderzył mnie (...) następujący fakt - po porannej Mszy
św. jedna z uczestniczek kajaków, prosiła o spowiedź. Patrzyłem z daleka
na sprawowany przez Wujka sakrament pojednania. Po skończonej spowiedzi
pocałował on ją w czoło, jak czyni ojciec chcąc okazać dziecku czułość i
szacunek" (Zapis drogi, s. 201). Jan Paweł II pokazywał swoim
przykładem i uczył nas w swoich pismach, byśmy spowiedź zawsze łączyli z
tajemnicą miłosierdzia Bożego. Tylko wtedy możemy ustrzec się od pokus i
lęków, jakie mogą się w nas rodzić w związku z tym sakramentem. Tylko
wtedy w kapłanie zobaczymy miłosiernego ojca, który wychodzi nam na
spotkanie i przygarnia nas do serca; tylko wtedy bez niepokoju przejdą
nam przez usta słowa: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Tobie"; tylko wtedy
konfesjonał będzie świadkiem radości ojca, który nakłada nam najlepszą
suknię, daje pierścień na rękę, sandały na nogi i wyprawia ucztę na
naszą cześć, bo "byliśmy umarli a znów ożyliśmy, zaginęliśmy, a
odnaleźliśmy się". To jest istota miłosierdzia, to jest istota
spowiedzi, zdaje się mówić Ojciec Święty nawiązując do przypowieści o
synu marnotrawnym (por. Łk 15, 11-32) w dwóch dokumentach: w encyklice o
Bożym miłosierdziu (Dives in misericordia) oraz w adhortacji apostolskiej o sakramencie pojednania (Reconciliatio etpaenitentia). W duchu tych tekstów chcemy przygotować się do spowiedzi.
Podobnie, jak syn marnotrawny na początku naszej drogi pokuty,
musimy uświadomić sobie, że oddaliliśmy się od ojca, zgrzeszyliśmy.
Spoglądamy na swoje wnętrze dokonując rachunku sumienia. Do tablicy
przykazań Bożych przykładamy swoje myśli, czyny. Badamy w czym
zawiedliśmy, czego zaniedbaliśmy. Pomocne w tym czytaniu sumienia są
różnego rodzaje poradniki rachunku sumienia, np. dla dzieci, młodzieży,
małżonków, dorosłych, które drogę nakreśloną przez Boga w Dekalogu i
Ewangelii przekładają na język konkretnych pytań. Odpowiadając w
szczerości na postawione pytania, dobrze wypełnimy pierwszy warunek
dobrej spowiedzi.
Rachunek sumienia pozwala nam rozpoznać, że tak, jak syn
marnotrawny otrzymał od ojca majątek i roztrwonił go, tak i my
roztrwoniliśmy dary Boże. Świadomość popełnionego zła i zaniedbanego
dobra prowadzi nas do żalu za grzechy. To w nim aktem woli zdecydowanie
odrzucamy drogę, która nie wiedzie do Boga, a na którą przez grzeszne
czyny i myśli zeszliśmy. Jeśli, pomimo odprawionego rachunku sumienie,
nasze serce jest zatwardziałe i nie kieruje się w stronę skruchy, tym
bardziej winniśmy dołożyć starań, by ten żal wybrzmiał z naszego
wnętrza. Pomocną radę daje w tym względzie św. Faustyna: "Przy każdej
spowiedzi wspomnę na mękę Pana Jezusa, i w tym obudzę skruchę serca. O
ile to możliwe za łaską Bożą - zawsze się ćwiczyć w żalu doskonałym. Na
tę skruchę poświęcę większą chwilę czasu" (Dz 225).
Zdecydowane odrzucenie grzechów wiąże się z pragnieniem
niegrzeszenia na przyszłość z miłości do Boga. Jako chrześcijanie
jesteśmy wezwani by być dziećmi światłości i na to powołanie chcemy
odpowiedzieć poprzez decyzję o odwróceniu się od ciemności grzechu.
Mocne postanowienie poprawy, wyrażające wolę całkowitego zerwania ze
złem musimy przekuć na język konkretnych postanowień. Koncentrujemy się
na jednym lub kilku grzechach, z którymi chcemy w sposób szczególny
walczyć po spowiedzi. W ten sposób wstępujemy na drogę nawrócenia, drogę
która przyprowadza człowieka do Boga, jak syna marnotrawnego do ojca.
Tak przysposobieni duchowo kierujemy się ku kratom konfesjonału,
by w szczerej spowiedzi "zawierzyć siebie samego, pomimo grzechu,
miłosierdziu, które przebacza". Wsłuchajmy się w rady Pana Jezusa
udzielone św. Faustynie: "Pragnę powiedzieć trzy słowa do duszy, która
pragnie stanowczo dążyć do świętości i odnosić owoc, czyli pożytek ze
spowiedzi. Pierwsze, całkowita szczerość i otwartość. Najświętszy i
najmądrzejszy spowiednik nie może gwałtem wlać w duszę tego, co pragnie,
jeżeli dusza nie będzie szczera i otwarta. Dusza nieszczera, skryta,
naraża się na wielkie niebezpieczeństwo w życiu duchowym i sam Pan Jezus
nie udziela się takiej duszy w sposób wyższy, bo wie, że ona nie
odniosłaby korzyści z takich łask szczególnych. Drugie słowo - pokora.
Dusza nie korzysta należycie z sakramentu spowiedzi, jeżeli nie jest
pokorna. Pycha duszę utrzymuje w ciemności. Ona nie wie i nie chce
dokładnie wniknąć w głąb swej nędzy, maskuje się i unika wszystkiego, co
by ją uleczyć miało. Trzecie słowo - to posłuszeństwo. Dusza
nieposłuszna nie odniesie żadnego zwycięstwa, chociażby ją sam Pan Jezus
bezpośrednio spowiadał. Spowiednik najdoświadczeńszy nic takiej duszy
nie pomoże. Na wielkie nieszczęścia naraża się dusza nieposłuszna i nic
nie postąpi w d skonałości, i nie da rady w życiu duchowym. Bóg
najhojniej obsypuje duszę łaskami, ale duszę posłuszną" (Dz 113). W
momencie absolucji każdy grzech zostaje odpuszczony i zgładzony poprzez
działanie Zbawiciela. Sakramentalna łaska rozgrzeszenia objawia
miłosierdzie Boga, czyli prawdę o "miłości, która jest potężniejsza od
śmierci, potężniejsza od grzechu i zła każdego, miłości, która dźwiga
człowieka z największych upadków i wyzwala z największych zagrożeń".
Jest pocałunkiem miłosiernego ojca, który wita marnotrawnego syna.
Sakrament pojednania wieńczy zadośćuczynienie. Jest ono wyrazem
włączenia naszego umartwienia, w mękę Chrystusa, który przez ofiarę
krzyża wysłużył nam przebaczenie. Ojciec Święty zachęcał, byśmy nie
sprowadzali zadośćuczynienia wyłącznie do odmawiania pewnych modlitw,
ale by obejmowało ono akty czci Bożej, uczynki miłości, miłosierdzia i
wynagrodzenia. Zadośćuczynienie wyraża nasze zaangażowanie, by rozpocząć
nowe życie.
Pilnujmy, byśmy na spotkanie z miłosiernym Bogiem w sakramencie
pojednania przychodzili co miesiąc. A jeśli obciążymy sumienie grzechem
ciężkim, to nie zwlekajmy z jego wyznaniem, ale od razu skierujmy się do
konfesjonału. Bóg czeka tam na nas. "Powiedz duszom - mówił Pan Jezus
do św. Faustyny - gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale
miłosierdzia; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają.
Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawiać dalekiej pielgrzymki ani też
składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp
zastępcy mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia
Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup
rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia, i
wszystko już stracone - nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego
wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie
korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego; na darmo będziecie wołać,
ale będzie za późno" (Dz 1448). A Jan Paweł II dodaje: "Jeżeli chcecie
się dowiedzieć, czym jest wewnętrzne wyzwolenie i prawdziwa radość, nie
zapominajcie o sakramencie pojednania. W nim kryje się tajemnica ciągłej
młodości duchowej" (Kowno, 06.09.1993).
Maria Zboralska
Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________