A teraz jak Jezus na krzyżu zawieszon przemówił do Jadwigi, królowej nasze, pożytek cierpienia jej ukazując.
legenda według J. Szczypki, źródło Sieradzon Juliusz, Dynastia Jagiellonów na lekcjach historii i języka polskiego, Płock 1998, s. 30–32
Zdarzyło się pewnego wieczoru, iż najjaśniejsza królowa i pani Jadwiga przyszłą do świątyni wawelskiej. A był tam już w owe czasy krzyż ten sławny, na którym Zbawiciel dziwnie czarny wisi i łask ludziom nie odmawia, nad każdą nędzą się litując. Często zjawiała się tutaj królowa, ażeby w modlitwach i medytacji tkwić przed onym smutnym, jakby ściemniałym od samych bólów i mąk wszelakich obliczem Chrystusowym. Często wyklękiwała pokornie, gdyż zawsze milsza jej była rozmowa z niebem, niźli przyjemności, którymi możny dwór Jagiełłowy się trudnił i rycerstwo z najprzedniejszych krajów chrześcijańskich do siebie wabił.
Wszelako tamtego wieczoru królowa przyszła do katedry okrutnie zasmucona, a widoczna szata żebracza ( w jaką dla niepoznaki się odziewała), jeszcze większego przymnażała jej rysom frasunku. Zaraz też święta wnuka Kazimierzowi padła przed krzyżem, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać, lament niepodobnie wielki wydając. jakież strapienie miała, iż krom szlochów i nadziei w Panu Bogu nie stało na nie już innej rady?
Ach, żaliła się królowa, iż nieszczęście, które ją umiłowało, na jednym poprzestać nie chce, lecz stale nowy, gorzki dar jej przynosi.
Żaliła się, iż jej zacnej matce, królowej Elżbiecie, straszliwą śmierć zadali buntownicy z ziemi Krowackiej, nawet zwłok nie szanując, ale wzgardliwie wieszając je na murach Nowigradu,
Żaliła się, iż miła sercu siostra Maria ( która na one zelżywości Krowackie musiała patrzyć) zeszłą już z tego świata, niewielu roków, bo ledwo dwudziestu i pięciu dożywszy.
Żaliła się, iż Pan Bóg, pewnie swój niewiadomy gniew okazując, nie daje długo jej, Jadwidze dziecięcia, co by zgryzoty koiło, a przy tym stało się kiedyś dziedzicem tronu krakowskiego.
Żaliła się, intron ów, tak wspaniały, ona sama musiała okupić tyloma wyrzeczeniami, zostawiając hen madziarską ojcowiznę i przenosząc się na wzgórze, na Wawel, skąd tylko widać gród, bory i śpiesznie, jakby obojętnie nurt swój toczącą Wisłę.
Żaliła się, iż zastępy krzyżackie, którym przewodzi Konrad Wallenrod, komtur nader fałszywy i złości niesyty, wciąż oblegając zamki wileńskie, miotając w nie kulami z wrzącym wapnem, beczułkami z palącą się smołą albo i kawałami ścierwa z ubitych, a prześmiardłych już koni.
Żaliła się, iż szlachetny Książe Witold, pełen niezrozumiałego zaślepienia, nadal sprzymierza się z Teutonami [ lud barbarzyński] i braterską dłoń Jagiełłowy odrzuca, a zaś Skirgiełło, grododzierżca wileński zbyt prostaczym obdarzony umysłem miód tylko spija i Litwie przyczynia klęsk.
Żaliła się, iż król jegomość, a jej Jadwigi, prawy małżonek, Władysław podług chrztu świętego, posądzał ją o wiarołomstwo, kiedy potwarca Gniewosz, Boże mu odpuść, tak szpetnie bajów nagadał, że jako musiał je potem odszczekiwać, pod stół włażąc.
Żaliła się, iż chłopkowie cierpią krzywdy niepomierne od swych panów, a ona tylko wtedy bronić może prześladowanych, gdy gwałt jest osobliwiej widoczny i głośny.
Żaliła się, iż mimo jej wysiłków wszędy tak wiele zła, dzikości, fałszu i przeciwieństwa jest narządzane, że poniektórym może się wydać, jakoby chytrzy diabłowie byli zwyciężeni i świata całego władni.
A kiedy tak żaliła się królowa, snadź czymś nader niemiłym do podobnego smutku przywiedziona, nagle poruszyła się czarna figura Chrystusowa.
Ledwo tchu łapiąc, umęczony, rozpięty na krzyżu Jezus przemówił do klęczącej!
Mówił , iż prosi ją, by spokój ducha zachowywała.
Mówił, iż każde cierpienie, to cząstka Jego krzyża, pożytek swój mająca.
Mówił, iż kto chce iść za Nim, ten krzyż pospołu dźwigać musi.
Mówił, iż ten, kto Go nie naśladuje, nie jest godzien Jego serca.
I mówił, iż zawsze na świecie jedni płaczą, a drudzy się weselą, ale zaprawdę nadejdzie dla onych płaczków dzień, kiedy smutek ich w radość się obróci, której nikt już im nie odbierze.
A potem, powiedziawszy to wszystko, czarny Jezus uniósł rękę wysoko i pobłogosławił czcigodną królową, ona zaś uczuła, iż znaczna moc i pocieszenie w niej zamieszkały i rychło poczęła inszych dobrym a miłosiernym słowem wspierać.
Congregavit nos in unum Christi amor
http://adam-czlowiek.blogspot.com/ ________________________________