"Omni die dic
Mariae..."
w przekładzie Stanisława Grochowskiego
w przekładzie Stanisława Grochowskiego
Duszo moja, rzecz to twoja,
Codzień Maryję sławić.
W jej dniach świętych, w sprawach wziętych
Nabożeństwem się bawić.
Myśląc o niej dziwuj się jej
Tak wysokiej zacności,
Zów ją wielką Rodzicielką
I dziewicą z czystości.
Czyń uczciwość, by grzech i złość
Z ciężarem ich znieść chciała.
Weźmi onę za patronę,
By cię z grzechów wyrwała.
Ta dziewica nam użycza
Z nieba dobra wiecznego.
Z tą królową wziął świat nową
Światłość daru boskiego.
Usta moje, szczęsne boje
Tej matki sławcie pieniem,
Iż przez męstwo z nas przeklęstwo
Zniosła dziwnem rodzeniem.
Nie utajcie, wysławiajcie
Wszego świata królową.
Tej fortuny cnej patrony,
Sławcie uczciwą mową.
I wy, moje zmysły, swoje
Głosy w niebo podajcie,
Pamięć onej tak wsławionej
Świętej Panny wznawiajcie.
Lecz od prawdy kto tak hardy
Lub szczęśliwy swą mową,
By słodkiemi hymny swemi
Zrównał z tą białą głową.
Cześć wydajmy i stąd chwalmy,
Że panna Boga rodzi.
Zgoła błądzi, kto tak sądzi,
Że w jej sławę ugodzi.
Kto wymówi, któż wysłowi
Tej cnej panny zasługi?
Rząd wszystkiego świata tego
Trzyma, zdobiąc swe sługi.
Jednak, co wiem, że to zdrowiem
Umysłu nabożnego,
Wielbić pilnie i usilnie
Chcę Matkę Pana swego.
Prawda że tej Panny świętej
Godnie nikt nie wysłowi.
Lecz zaś wszelki człek to lekki,
Co o jej czci nie mówi,
Której żywot pełen wszech cnót
Z nieba wziąwszy nauki,
Zmyślne wszystkie heretyckie
Starł wywody i sztuki.
Zwyczajami, by kwiatkami,
Wszystek kościół przybrała.
Co czyniła, co mówiła,
Na przykład to nam dała.
Nam Jewina pierwsza wina
Rajskie wrota zawarła,
Z inszej miary, z lepszej wiary,
Ta nam niebo otwarła.
Z pierwszej matki wszystkie dziatki
Wzięliśmy potępienie,
A z tej drugiej matki drogiej
Bierzemy swe zbawienie.
Tę miłować i szanować
Wszystkim by nam przystało.
Chwałę dawać nie ustawać,
Z której Bóg nasz wziął ciało.
Wołam do niej, wiedząc że jej
Na świecie nic skrytego,
By szczyciła i broniła
Nas grzechu śmiertelnego.
Niech pozwoli, abym woli
Syna jej tu pilnował.
By stąd szedszy w żywot lepszy,
Na wieki z nim królował.
O wielebna, o chwalebna,
Z białych głów nazacniejsza,
Już wybrana i wezwana,
Z stworzenia naprzedniejsza.
Słysz łaskawie ku twej sławie
Co z chęcią przynosimy.
Zbaw nas wszytkich grzechów brzydkich,
Spraw nas nieba godnymi.
Rózgo Jesse, ty w pociesze
Myśl postawiasz troskliwą,
O światłości, w tej ciemności
Tyś bożą skrzynią żywą.
Twoja cnota wzór żywota
Pełen światobliwości,
Zwać cię możem domem bożym,
Kształtem sprawiedliwości.
Panno, ciebie, która w niebie
Chcesz nas mieć, pozdrawiamy.
Żeś wężowę zdradną głowę
Starła, dzięki-ć dawamy.
Urodziwa i prawdziwa
Córko krwie Dawidowej,
Tyś od Pana jest przejźrzana
Sprawie zbawienia zdrowej.
Tyś kwiat nowy lilijowy
Z rożanym, perło droga,
Ty swe sługi przez zasługi
W radość prowadź do Boga.
Racz sprawami i ustami
Memi zawsze kierować,
Bym z ochoty chwały cnoty
Twojej mógł odprawować.
Bardzo proszę, niech odnoszę
Dar pamięci takowej,
Bym cię hojnie i przystojnie
Sławił sercem i słowy.
Acz zmazane i związane
Widzę być usta swoje,
Jednak trzeba aż pod nieba
Wynosić chwały twoje.
Chwały wszelkiej i czci wielkiej
Godna, racz być wesoła,
Któraś onych potępionych
Wywiodła z piekła zgoła.
Cna dziewico i rodzico,
Panno nienaruszona,
Matko godna, jako płodna
Palmaś jest rozkrzewiona.
Twą ślicznością i wonnością
Ucieszyć się pragniemy,
Że twój wiecznie i koniecznie
Owoc zbawia, wierzymy.
W twej cudności i zacności
Nie masz żadnej przysady,
Niech wstydliwie i uczciwie
Usta cię chwalą rady.
O szczęśliwa, żeś życzliwa
Światu nowej radości,
Wiarą twoją wrota stoją
Otwarte rajskich włości.
Tyś, sprawiła i zrządziła
Światu wesele nowe.
Zbyło złości i ciemności
Potomstwo Adamowe.
Teraz możni są dóbr prożni,
Jakoś obiecowała,
A ubóstwo wszego mnóstwo
Ma, coś prorokowała.
Przez cię płone i skażone
Leczą się obyczaje,
A fałszywa i błędliwa
Nauka już ustaje.
Próżność, zbytki świeckie wszytki
Tyś nas uczyła wzgardzać,
Bogu służyć, ciało kruszyć,
Grzechom się nie poddawać.
Myśl ku górze wieść po sznurze
Rozmyślania boskiego,
Ciało gromić, żądze złomić
Dla królestwa wiecznego.
Tyś w czystości swych wnętrzności
Chrysta Pana nosiła,
Zbawiciela, byś wesela
A czci nam dostąpiła.
Matko ista, jednak czysta,
Zrodziłaś święte plemię,
Króla tego, co z niczego
Stworzył niebo i ziemię.
Tyś od Pana przeżegnana,
Tyś śmierć zdradną stłumiła,
A zwątpieniu o zbawieniu
Nadziejęś przywróciła.
Króla cnego wszechmocnego
Słusznie się matką czujesz.
Spłodzon z ciebie, by nas w niebie
Stawił, gdzie z nim królujesz.
Pocieszenie i zbawienie
Grzesznych rozpaczających,
Zbaw ciężkości nas za złości
Swe nie pokutujących.
Módl się proszę, że odniosę
Swój odpoczynek wiecznie,
Bym srogiego piekielnego
Ognia mógł ujść koniecznie.
Czego żądam, niech oglądam,
Zlecz me rany, Maryja,
W mem żądaniu, w mem wołaniu,
Niech cię głos mój nie mija.
Bym w czystości i w mierności
Ludzkość, trzeźwość zachował,
Bacznie, drożnie i pobożnie
Żył a szczerość zachował.
Bym ćwiczony, opatrzony
Pańskich słów mandatami,
Bogobojnie i przystojnie
Szedł świętemi ścieżkami.
Cichy, skromny, w dobroć skłonny,
Łaskawy, wstrzemięźliwy,
Prosty, stały, doskonały,
Pokorny i cierpliwy.
Bym roztropny i pochopny
Był prawdę w uściech chować,
Grzech porzucał, siebie zuczał
Boga sercem miłować.
Miej w obronie i ochronie
Panno lud boży wierny,
Życz pokoju, by w tym boju
Nie wygrał świat mizerny.
Matko boska, gwiazda morska,
Nigdy niewysławiona,
Twoja krasa światłość nasza
Nad słońce wywyższona.
Modły twemi gorącemi
Ciesz i wspieraj proszące,
Znieś ciężary z każdej miary
Duszy naszej szkodzące.
Bądź wesoła, któraś zgoła
Wszech nas czartu odjęła,
Gdyś prawdziwie, niewątpliwie
Boga w ciele zrodziła.
Niewzruszona a uczczona
Niebieskiem pokoleniem,
W płodeś zaszła, lecz nie zgasła
Czystość twem porodzeniem.
Bo zrodziwszy, panną bywszy,
Zostałaś czemeś była.
Twórcę swego wcielonego
Swemiś piersi karmiła.
Daj smutnemu słudze swemu,
Panno, wieczne radości,
Życz pomocy z tej niemocy
Dźwignąć się i z ciężkości.
Chrystusowi, synaczkowi
Twemu, zaleć mię pilnie,
Bym nie zginął, lecz wypłynął
Z świeckich wód nieomylnie.
Daj mi cichość, ciała czystość,
Daj z każdym w pokoju żyć,
Przeciw złości potężności
Użycz, daj statecznym być.
Panno, rata, myśl do świata
Niechaj mię nie niewoli,
Ta w zaćmieniu, w zatwardzeniu
Trzyma serce złej woli.
Niech gniewliwie i chełpliwie
Sobie nie postępuję,
Gdyż do złego z źrzódła tego
Pochop być upatruję.
Proś Chrystusa, by ma dusza
Zakwitła łaską jego,
By czart srogi nie miał drogi
Siać kąkolu jakiego.
Życz pomocy, dodaj mocy
I ratuj tych prawdziwie,
Co dni święte, sprawy wzięte
Twoje sławią chętliwie. Amen.
Codzień Maryję sławić.
W jej dniach świętych, w sprawach wziętych
Nabożeństwem się bawić.
Myśląc o niej dziwuj się jej
Tak wysokiej zacności,
Zów ją wielką Rodzicielką
I dziewicą z czystości.
Czyń uczciwość, by grzech i złość
Z ciężarem ich znieść chciała.
Weźmi onę za patronę,
By cię z grzechów wyrwała.
Ta dziewica nam użycza
Z nieba dobra wiecznego.
Z tą królową wziął świat nową
Światłość daru boskiego.
Usta moje, szczęsne boje
Tej matki sławcie pieniem,
Iż przez męstwo z nas przeklęstwo
Zniosła dziwnem rodzeniem.
Nie utajcie, wysławiajcie
Wszego świata królową.
Tej fortuny cnej patrony,
Sławcie uczciwą mową.
I wy, moje zmysły, swoje
Głosy w niebo podajcie,
Pamięć onej tak wsławionej
Świętej Panny wznawiajcie.
Lecz od prawdy kto tak hardy
Lub szczęśliwy swą mową,
By słodkiemi hymny swemi
Zrównał z tą białą głową.
Cześć wydajmy i stąd chwalmy,
Że panna Boga rodzi.
Zgoła błądzi, kto tak sądzi,
Że w jej sławę ugodzi.
Kto wymówi, któż wysłowi
Tej cnej panny zasługi?
Rząd wszystkiego świata tego
Trzyma, zdobiąc swe sługi.
Jednak, co wiem, że to zdrowiem
Umysłu nabożnego,
Wielbić pilnie i usilnie
Chcę Matkę Pana swego.
Prawda że tej Panny świętej
Godnie nikt nie wysłowi.
Lecz zaś wszelki człek to lekki,
Co o jej czci nie mówi,
Której żywot pełen wszech cnót
Z nieba wziąwszy nauki,
Zmyślne wszystkie heretyckie
Starł wywody i sztuki.
Zwyczajami, by kwiatkami,
Wszystek kościół przybrała.
Co czyniła, co mówiła,
Na przykład to nam dała.
Nam Jewina pierwsza wina
Rajskie wrota zawarła,
Z inszej miary, z lepszej wiary,
Ta nam niebo otwarła.
Z pierwszej matki wszystkie dziatki
Wzięliśmy potępienie,
A z tej drugiej matki drogiej
Bierzemy swe zbawienie.
Tę miłować i szanować
Wszystkim by nam przystało.
Chwałę dawać nie ustawać,
Z której Bóg nasz wziął ciało.
Wołam do niej, wiedząc że jej
Na świecie nic skrytego,
By szczyciła i broniła
Nas grzechu śmiertelnego.
Niech pozwoli, abym woli
Syna jej tu pilnował.
By stąd szedszy w żywot lepszy,
Na wieki z nim królował.
O wielebna, o chwalebna,
Z białych głów nazacniejsza,
Już wybrana i wezwana,
Z stworzenia naprzedniejsza.
Słysz łaskawie ku twej sławie
Co z chęcią przynosimy.
Zbaw nas wszytkich grzechów brzydkich,
Spraw nas nieba godnymi.
Rózgo Jesse, ty w pociesze
Myśl postawiasz troskliwą,
O światłości, w tej ciemności
Tyś bożą skrzynią żywą.
Twoja cnota wzór żywota
Pełen światobliwości,
Zwać cię możem domem bożym,
Kształtem sprawiedliwości.
Panno, ciebie, która w niebie
Chcesz nas mieć, pozdrawiamy.
Żeś wężowę zdradną głowę
Starła, dzięki-ć dawamy.
Urodziwa i prawdziwa
Córko krwie Dawidowej,
Tyś od Pana jest przejźrzana
Sprawie zbawienia zdrowej.
Tyś kwiat nowy lilijowy
Z rożanym, perło droga,
Ty swe sługi przez zasługi
W radość prowadź do Boga.
Racz sprawami i ustami
Memi zawsze kierować,
Bym z ochoty chwały cnoty
Twojej mógł odprawować.
Bardzo proszę, niech odnoszę
Dar pamięci takowej,
Bym cię hojnie i przystojnie
Sławił sercem i słowy.
Acz zmazane i związane
Widzę być usta swoje,
Jednak trzeba aż pod nieba
Wynosić chwały twoje.
Chwały wszelkiej i czci wielkiej
Godna, racz być wesoła,
Któraś onych potępionych
Wywiodła z piekła zgoła.
Cna dziewico i rodzico,
Panno nienaruszona,
Matko godna, jako płodna
Palmaś jest rozkrzewiona.
Twą ślicznością i wonnością
Ucieszyć się pragniemy,
Że twój wiecznie i koniecznie
Owoc zbawia, wierzymy.
W twej cudności i zacności
Nie masz żadnej przysady,
Niech wstydliwie i uczciwie
Usta cię chwalą rady.
O szczęśliwa, żeś życzliwa
Światu nowej radości,
Wiarą twoją wrota stoją
Otwarte rajskich włości.
Tyś, sprawiła i zrządziła
Światu wesele nowe.
Zbyło złości i ciemności
Potomstwo Adamowe.
Teraz możni są dóbr prożni,
Jakoś obiecowała,
A ubóstwo wszego mnóstwo
Ma, coś prorokowała.
Przez cię płone i skażone
Leczą się obyczaje,
A fałszywa i błędliwa
Nauka już ustaje.
Próżność, zbytki świeckie wszytki
Tyś nas uczyła wzgardzać,
Bogu służyć, ciało kruszyć,
Grzechom się nie poddawać.
Myśl ku górze wieść po sznurze
Rozmyślania boskiego,
Ciało gromić, żądze złomić
Dla królestwa wiecznego.
Tyś w czystości swych wnętrzności
Chrysta Pana nosiła,
Zbawiciela, byś wesela
A czci nam dostąpiła.
Matko ista, jednak czysta,
Zrodziłaś święte plemię,
Króla tego, co z niczego
Stworzył niebo i ziemię.
Tyś od Pana przeżegnana,
Tyś śmierć zdradną stłumiła,
A zwątpieniu o zbawieniu
Nadziejęś przywróciła.
Króla cnego wszechmocnego
Słusznie się matką czujesz.
Spłodzon z ciebie, by nas w niebie
Stawił, gdzie z nim królujesz.
Pocieszenie i zbawienie
Grzesznych rozpaczających,
Zbaw ciężkości nas za złości
Swe nie pokutujących.
Módl się proszę, że odniosę
Swój odpoczynek wiecznie,
Bym srogiego piekielnego
Ognia mógł ujść koniecznie.
Czego żądam, niech oglądam,
Zlecz me rany, Maryja,
W mem żądaniu, w mem wołaniu,
Niech cię głos mój nie mija.
Bym w czystości i w mierności
Ludzkość, trzeźwość zachował,
Bacznie, drożnie i pobożnie
Żył a szczerość zachował.
Bym ćwiczony, opatrzony
Pańskich słów mandatami,
Bogobojnie i przystojnie
Szedł świętemi ścieżkami.
Cichy, skromny, w dobroć skłonny,
Łaskawy, wstrzemięźliwy,
Prosty, stały, doskonały,
Pokorny i cierpliwy.
Bym roztropny i pochopny
Był prawdę w uściech chować,
Grzech porzucał, siebie zuczał
Boga sercem miłować.
Miej w obronie i ochronie
Panno lud boży wierny,
Życz pokoju, by w tym boju
Nie wygrał świat mizerny.
Matko boska, gwiazda morska,
Nigdy niewysławiona,
Twoja krasa światłość nasza
Nad słońce wywyższona.
Modły twemi gorącemi
Ciesz i wspieraj proszące,
Znieś ciężary z każdej miary
Duszy naszej szkodzące.
Bądź wesoła, któraś zgoła
Wszech nas czartu odjęła,
Gdyś prawdziwie, niewątpliwie
Boga w ciele zrodziła.
Niewzruszona a uczczona
Niebieskiem pokoleniem,
W płodeś zaszła, lecz nie zgasła
Czystość twem porodzeniem.
Bo zrodziwszy, panną bywszy,
Zostałaś czemeś była.
Twórcę swego wcielonego
Swemiś piersi karmiła.
Daj smutnemu słudze swemu,
Panno, wieczne radości,
Życz pomocy z tej niemocy
Dźwignąć się i z ciężkości.
Chrystusowi, synaczkowi
Twemu, zaleć mię pilnie,
Bym nie zginął, lecz wypłynął
Z świeckich wód nieomylnie.
Daj mi cichość, ciała czystość,
Daj z każdym w pokoju żyć,
Przeciw złości potężności
Użycz, daj statecznym być.
Panno, rata, myśl do świata
Niechaj mię nie niewoli,
Ta w zaćmieniu, w zatwardzeniu
Trzyma serce złej woli.
Niech gniewliwie i chełpliwie
Sobie nie postępuję,
Gdyż do złego z źrzódła tego
Pochop być upatruję.
Proś Chrystusa, by ma dusza
Zakwitła łaską jego,
By czart srogi nie miał drogi
Siać kąkolu jakiego.
Życz pomocy, dodaj mocy
I ratuj tych prawdziwie,
Co dni święte, sprawy wzięte
Twoje sławią chętliwie. Amen.
Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________