Celem tej strony jest przybliżenie Czytelnikom duchowości oraz mistyki zgodnie z Nauczaniem Kościoła Katolickiego. Publikowanie aktualnych orędzi nie pozostaje w sprzeczności z prawem kościelnym ani nie jest podstawowym celem tej strony.Adam-Człowiek nie jest administratorem bloga.

Modlitwa

W Imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Ojca +, Syna + i Ducha + Świętego, uchodźcie duchy złe z tego miejsca, abyście nie widziały, nie słyszały, nie ujawniały, nie niszczyły, nie prześladowały, nie wprowadzały zamieszania do naszej pracy i planów. Nasz Bóg jest waszym Panem i rozkazuje wam, idźcie precz i nie wracajcie tu więcej. Amen. Mocą Twoją Panie Boże, uczyń nas niewidzialnymi dla naszych wrogów.(Za zgoda Kurii Diec. Warszawsko-Praskiej z dnia 8.11.1993 r. nr 184/K/93)

Wiemy dobrze, że Duch tchnie kędy chce (J 3,8). Wiemy też, że Kościół wymaga od wiernych zachowania ustawicznych praw i jeśli często okazuje się ostrożnym i nieufnym względem możliwych złudzeń duchowych u tych, którzy przejawiają niezwykłe fenomeny, to jednak jest i chce być pełen uznania dla doznań nadprzyrodzonych, udzielanych niektórym duszom lub też względem faktów cudownych, które niekiedy Bóg raczy włączać niezwykle do biegu naturalnego zajść życiowych”. papież Paweł VI Audiencja Generalna 29.11.1972

W związku z coraz liczniejszymi pytaniami wyjaśniamy, że nie odpowiadamy za treść, styl i charakter komentarzy i wpisów Administratorów strony wobroniewiaryitradycji. Opiekunem duchowym w/w strony jest ks. dr Adam Skwarczyński i do Niego proszę kierować wszelkie uwagi i zapytania w sprawach Państwa bulwersujących. Nie reagujemy również na insynuacje i pomówienia ze strony Administratorów oraz osób komentujących. Adm

Kto chce pójść za Mną? (Mk 8,34)

„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech zaprze się samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mk 8,34)

Bardzo pięknie jest tu zaakcentowana konieczność dokonania wyboru – odwołanie się do naszej wolnej woli. Nie jest dobrze, jeśli bycie uczniem, wyznawcą Jezusa traktujemy jako obowiązek, przymus. Zapewne już na tym etapie dojrzałości chrześcijańskiej potrafimy uczciwie odpowiedzieć na pytanie: Czy moje zaangażowanie w wypełnianie praktyk, w życie zgodne z Ewangelią, Dekalogiem, wynika z pragnienia bycia dobrym uczniem, czy z przymusu?

Oczywiście ze względu na słabość ludzkiej natury, dotkniętej skutkami grzechu pierworodnego, do wielu zachowań potwierdzających wiarę musimy się lekko zmuszać, ale czy w istocie, w głębi wnętrza, świadomości, nie mamy wątpliwości, że dokonaliśmy już dojrzałego wyboru przyjęcia Jezusa jako swojego Pana, Mistrza, Zbawiciela?
Nie jest łatwo żyć w dzisiejszej rzeczywistości, która jest wyjątkowo niesprzyjająca dla człowieka, dla jego delikatnej i wrażliwej natury i dlatego musimy być świadomi, że bez oparcia się na Jezusie nie poradzimy sobie z codziennymi przeciwnościami. Jednak w momencie całkowitego zawierzenia się Jemu następuje otwarcie się na nieskończoność, także naszych możliwości i to w każdej dziedzinie. Zdolności czysto ludzkie, dzięki oparciu się na Bogu, potęgują się do poziomu doskonałości (tej prawdziwej, nieograniczonej). Nie opłaci się odrzucać obecności Mistrza i opierać się tylko na ludzkich możliwościach. Prędzej czy później nastąpi wyczerpanie, rozczarowanie, a być może też niebezpieczny upadek, uwikłanie w zło.
Zachęta do dokonywania wyboru, radykalnego i jednoznacznego, ale zawsze świadomego, z pełnym przekonaniem, że to się człowiekowi bardzo opłaci, zawiera się już w pierwszych księgach Biblii. Po wielorakich doświadczeniach, związanych z zakończeniem niewoli egipskiej i wędrówce, Bóg zawiera przymierza z ludzkością, reprezentowaną przez Naród Wybrany.
Uwieńczeniem tego wydarzenia, w czasie którego zostało przekazane Prawo pomagające człowiekowi funkcjonować w relacji wobec Stwórcy i współbraci, staje się obraz dwóch dróg:
Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi »” (Pwt 30, 15-20).
Jest to wyjątkowy tekst, w sposób bardzo czytelny pokazujący skalę zysków i strat, związanych z opowiedzeniem się za Bogiem lub przeciwko Niemu. Zawsze rozważając te słowa, przypominają się smutne obrazy minionych dziesięcioleci, wyraźnie potwierdzające tę zależność. Ilekroć człowiek wybierał drogę bez Boga, bez przykazań, bez Ewangelii, kończyło się to śmiercią, nieszczęściem, przekleństwem, krótkotrwałością takiej ideologii. Ale zapewne nie ma także wątpliwości, że i w wymiarze indywidualnym, obserwując i analizując własną drogę, szybko się przekonujemy, jak odrzucenie wartości uniwersalnych, fundamentalnych, prowadzi do konkretnego nieszczęścia. To tylko kwestia skali i czasu. Jednak i w tym fragmencie, tak jednoznacznym, główny akcent położony jest na nasz wybór. Nie ma przymusu. Jesteśmy wolni i właśnie ta wartość jest największym darem, jaki otrzymaliśmy od Stwórcy: „Wybierajcie więc...”. Słowa te podążają za nami przez cały okres ziemskiej wędrówki. W naszym fragmencie Jezus powtarza: „Jeśli kto chce...” i wraca do tej prawdy jeszcze w Księdze Apokalipsy. Tu jednak z nieco odmienną retoryką, wręcz nakazową: „Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3,16).
Tutaj także, w pewnym sensie, mamy obraz dwóch dróg, bez trzeciej – bez pośredniości, bylejakości. Jasna alternatywa: zimny – gorący. Lecz w stwierdzeniu: „Obyś był...” zawarta jest konkretna przestroga. Jest to wyraźne echo słów z Księgi Powtórzonego Prawa: życie – śmierć, szczęście – nieszczęście, błogosławieństwo – przekleństwo. Tu jednak, oprócz ukazania możliwości i zachęty do wyboru, zawiera się ostrzeżenie przed postawami niejednoznacznymi, przed wybieraniem postawy zachowawczej, przed wybiórczością, letniością. Dość mocno nasuwa się analogia do obecnej rzeczywistości, definiowanej przez Jana Pawła II i obecnego papieża Benedykta XVI jako relatywizm moralny. To taka postawa jest ukazywana jako największe zagrożenie wobec uczniów Chrystusa na początku trzeciego tysiąclecia. Niestety, dotyczy ona każdego z nas i najmocniej objawia się w postawie: jestem wierzący, ale...
Można ukazywać wiele przykładów naszego wybiórczego traktowania Dekalogu, Ewangelii, Katechizmu. Dlaczego taka postawa jest tak bardzo potępiana przez Jezusa, że aż wzbudza w nim obrzydzenie wobec osób tak postępujących?
Nie będzie to przesadą użycie tak mocnych słów, ponieważ owo: „wypluć z moich ust” w rzeczywistości brzmi: „zwymiotować”. Nie ma wątpliwości, że Jezusowi chodzi o ukazanie postawy, którą przekazuje w ostrzeżeniu przed zgorszeniami i gorszycielami: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18, 6- 7).
Powodem największego zgorszenia, powodem zniechęcenia do wiary, do praktyk, są zwykle ludzie deklarujący się jako wierzący, często gorliwie praktykujący, ale w swojej codzienności, wobec najbliższych postępujący zupełnie odwrotnie. Dlatego czasami bezpieczniejsza jest postawa zimnego, zdeklarowanego ateisty, który jest uczciwy i o którym inni wiedzą, że Dekalog, Ewangelia, Katechizm nie są dla niego obowiązującymi normami. Taka postawa jest mało gorsząca, oczywiście, pod warunkiem, że osoba taka nie będzie świadomie i agresywnie propagowała swoich przekonań, ośmieszając wierzących.
Najniebezpieczniejszą płaszczyzną owej letniości, która staje się „powodem grzechu dla jednego z tych małych”, jest postawa lekceważenia norm ewangelicznych przez rodziców, którym przyglądają się dzieci. Jeżeli rodzic lekceważy te wartości, przypominając sobie o wierze jedynie w czas wielkich świąt, staje się dla swego dziecka powodem wielkiego zgorszenia, pociągającego za sobą wielkie i niebezpieczne konsekwencje.
Skala takiego zgorszenia potęguje się także w przypadku osób będących „na świeczniku” – począwszy od ministrantów, lektorów, członków wspólnot, którzy są nieuczciwi a skończywszy na nauczycielach, katechetach, osobach duchownych, dokonujących czynów gorszących.
Warto jeszcze w refleksji nad słowami Jezusa: „Jeśli kto chce pójść za Mną...”, przypomnieć, że my już idziemy za Nim. Przyjęliśmy sakramenty: chrztu, komunii, bierzmowania. Stały się one, szczególnie sakrament bierzmowania, przyjęciem przez nas „legitymacji ucznia Jezusa”. My już jesteśmy Jego uczniami! Oczywiście możemy się wypisać z tej „organizacji”, schować legitymację do szafki. Jednak trzeba wiedzieć, co się traci i co ryzykuje. Nie warto.
Dzięki naszym rodzicom i Bożej łasce, mamy otwartą drogę do całego depozytu dóbr Kościoła. To skarb, a nie ciężar. I teraz tylko od tych wyżej opisanych wyborów zależy, czy zechcemy z nich korzystać w pełni.
Bycie uczniem Chrystusa to wielki zaszczyt, przywilej i dobrodziejstwo. Jest się przecież uczniem najwybitniejszego człowieka w historii ludzkości, największego dobroczyńcy ludzkości, najbardziej genialnego umysłu, jaki chodził po ziemi. Jest się uczniem prawdziwego Króla i Zbawiciela. Boga. To zaszczyt, ale też i zobowiązanie. Nie wypada być kiepskim uczniem Kogoś tak wyjątkowego! Ale wyjątkowość tej relacji przejawia się też tym, że jest to Mistrz, który nigdy nie zawiedzie, na którego zawsze można liczyć, który stale jest obok – nawet jeśli uczniowi zaczyna brakować sił i gorliwości. Jest na wyciągnięcie dłoni i pragnie wspierać bezwarunkowo!
 

Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________

NOWENNA PRZED UROCZYSTOŚCIĄ NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NMP 29 listopada - 7 grudnia


  NOWENNA PRZED UROCZYSTOŚCIĄ NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NMP
(Propozycja)
  do użytku wewnętrznego 
 
Dzień pierwszy 
MÓDLMY SIĘ O POTRZEBNE ŁASKI DLA OJCA ŚWIĘTEGO,
 KOŚCIOŁA I CAŁEGO ŚWIATA
 
O Niepokalana, "Niewiasto obleczona w słońce!" Ciebie Ojciec Niebieski uczynił "Znakiem wielkim na niebie" dla pielgrzymującej rodziny ludzkiej. Tak jak poprzedziłaś Kościół w wierze i miłości u zarania ery Odkupienia, tak też poprzedzaj go dzisiaj, gdy wchodzi w nowe tysiąclecie wiary. Prosimy Cię, byś ukazała całemu Kościołowi, całej ludzkości Jezusa, błogosławiony owoc Twego łona, Odkupiciela człowieka, Odkupiciela nas wszystkich.Amen.

Modlitwy na każdy dzień nowenny
Dziewico Niepokalana, Matko nasza, wejrzyj łaskawie na nas, którzy całym sercem ponawiamy dziś wolę służenia Bogu i bliźnim w Chrystusowym Kościele. Przychodzimy do Ciebie, naszej najlepszej Matki, i pokornie prosimy o wstawiennictwo, aby wszystkie nasze prace i modlitwy służyły jedynie do wzrostu królestwa Twego Syna Jezusa Chrystusa. Niech Twój przykład rozpali nasze serca miłością ku bliźnim i pomnoży naszą wiarę i nadzieję. Matko Niepokalana, całą ufność pokładamy w potędze Twego orędownictwa i w macierzyńskiej dobroci Twego serca. Amen.


Litania do NMP Niepokalanej
Imprimatur, Kuria Metropolitalna w Poznaniu, dnia 1.03.1997, l.dz. 1405/97, Bp Zdzisław Fortuniak 
      
Kyrie, elejson, Chryste, elejson. Kyrie, elejson.               
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.               
Ojcze z nieba, Boże,                   - zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,
Święta Maryjo, Niepokalana,     - módl się za nami
Święta Panno nad pannami, Niepokalana,
Święta Panno, Niepokalana w Poczęciu,
Wybranko Boga Ojca, Niepokalana,
Matko Jezusa, Niepokalana,
Oblubienico Ducha Świętego, Niepokalana,
Obrazie Mądrości Bożej, Niepokalana,
Jutrzenko Słońca Sprawiedliwości, Niepokalana,
Córko Dawidowa, Niepokalana,
Ścieżko prowadząca do Chrystusa, Niepokalana,
Pokorna Służebnico Pana, Niepokalana,
Żywa Arko Słowa Wcielonego, Niepokalana,
Dziewico triumfująca nad grzechem, Niepokalana,
Dziewico, któraś starła głowę węża, Niepokalana,
Orędowniczko łask, Niepokalana,
Oblubienico świętego Józefa, Niepokalana,
Gwiazdo świata, Niepokalana,
Przewodniczko Kościoła pielgrzymującego,Niepokalana,
Różo wśród cierni, Niepokalana,
Wzorze wszelkiej doskonałości, Niepokalana,
Wzorze naszej wiary, Niepokalana,
Odblasku Boskiej Miłości, Niepokalana,
Pierwsza wśród odkupionych, Niepokalana,
Matko żyjących, Niepokalana,
Drogowskazie najdoskonalszego posłuszeństwa,Niepokalana,
Domie skromności i czystości, Niepokalana,
Światłości Aniołów, Niepokalana,
Korono Patriarchów, Niepokalana,
Chlubo Proroków, Niepokalana,
Mistrzyni Apostołów, Niepokalana,
Męstwo Męczenników, Niepokalana,
Mocy Wyznawców, Niepokalana,
Czystości Dziewic, Niepokalana,
Pocieszycielko ufających Tobie, Niepokalana,
Uzdrowienie chorych, Niepokalana,
Orędowniczko grzesznych, Niepokalana,
Bramo niebieska, Niepokalana,
Królowo nieba i ziemi, Niepokalana,
 Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,- przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,- wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,- zmiłuj się nad nami. 

Wysławiajmy Niepokalane Poczęcie Panny Maryi.
Chwalmy Chrystusa Pana, który Ją zachował od zmazy pierworodnej.
Módlmy się:
Boże, Ty przez Niepokalane Poczęcie Najświętszej Dziewicy przygotowałeś swojemu Synowi godne mieszkanie  +  i na mocy zasług przewidzianej śmierci zachowałeś Ją od wszelkiej zmazy,  daj nam za Jej przyczyną dojść do Ciebie bez grzechu. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego,
Chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego.
Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha,
Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha.
Bo mile przyjąć raczył Swej sługi pokorę,
Łaskawym okiem wejrzał na Dawida córę.
Przeto wszystkie narody, co ziemię osiądą,
Odtąd błogosławioną mnie nazywać będą.
Bo wielkimi darami uczczonam od Tego,
Którego moc przedziwna, święte Imię Jego.
Którzy się Pana boją, szczęśliwi na wieki,
Bo z nimi miłosierdzie z rodu w ród daleki.
Na cały świat pokazał moc Swych ramion świętych,
Rozproszył dumne myśli głów pychą nadętych.
Wyniosłych złożył z tronu, znikczemnił wielmożne,
Wywyższył, uwielmożnił w pokorę zamożne.
Głodnych nasycił hojnie i w dobra spanoszył,
Bogaczów z niczym puścił i nędznie rozproszył.
Przyjął do łaski sługę Izraela cnego,
Wspomniał nań, użyczył mu miłosierdzia Swego.
Wypełnił, co był przyrzekł niegdyś ojcom naszym:
Abrahamowi z potomstwem jego, wiecznym czasem.
Wszyscy śpiewajmy Bogu w Trójcy Jedynemu,
Chwała Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, tak zawsze niech będzie,
Teraz i na wiek wieków niechaj słynie wszędzie. 

O Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za nieprzyjaciółmi Kościoła Świętego, i poleconymi Tobie. 

Dzień drugi 
MÓDLMY SIĘ O POKÓJ NA ŚWIECIE
 
O Niepokalana, Ciebie Bóg ustanowił, byś była dla nas zwycięskim znakiem, miażdżącym głowę węża piekielnego. Zwyciężaj apokaliptycznego smoka i dziś, w świecie pełnym niesprawiedliwości, kłamstwa i przemocy. Wyrwij nas z kręgu zakłamania, zachowaj w wierze, broń od bezsensu, rozpaczy i nienawiści. Wspieraj nas w walce z mocami ciemności. Matko cudownej przemiany, przybądź nam z pomocą! Amen.

Modlitwy na każdy dzień nowenny
 

Dzień trzeci 
MÓDLMY SIĘ O PRZEBACZENIE MIĘDZY NARODAMI
 
Słowami Archanioła - Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą - pozdrawiamy Cię dzisiaj i zawsze, Maryjo, Matko nas, ludzi, która wszystkich ogarniasz, do wszystkich się przybliżasz, wszystkich po macierzyńsku poszukujesz. Prosimy, Maryjo, prowadź nas pośród wszystkich naszych dróg, abyśmy mogli odnaleźć się w tej wielkiej wspólnocie, którą Syn Twój nazwał swoją Owczarnią. Pomóż nam odnajdywać wytrwale drogę do Chrystusa. Amen.
Modlitwa na każdy dzień nowenny 

Dzień czwarty
MÓDLMY SIĘ O NAWRÓCENIE GRZESZNIKÓW 

 Tobie, Niepokalana Matko, oddajemy nas samych. Ty znasz nasze serca, wiesz, czego nam potrzeba, czego oczekuje od nas Twój Syn i nasi bracia. Prosimy, przyjmij nas, pomnóż naszą wiarę, naucz nas się modlić, pomóż odpowiadać Bogu: "Niech mi się stanie według słowa Twego". Amen. 
Modlitwy na każdy dzień nowenny 

Dzień piąty 
MÓDLMY SIĘ O UMOCNIENIE I ROZWÓJ KATOLICKICH ŚRODKÓW PRZEKAZU 

Niepokalana, Ty bezgranicznie zawierzyłaś Bogu. Niech Twa pomoc pozwoli nam wytrwać w wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego Pasterzom. Tobie oddajemy naszą przeszłość i zawierzamy przyszłość. Ciebie prosimy o dar żywej wiary, bez której łatwo można dziś zgubić drogę, ulec zniechęceniu, lękowi, fałszowi lub nienawiści. Matko, prowadź nas drogami prawdy i miłości. Amen.
Modlitwy na każdy dzień nowenny 

Dzień szósty 
MÓDLMY SIĘ ZA CHORYCH I CIERPIĄCYCH 

Matko naszego Pana, Ty, śpiewając Bogu hymn uwielbienia, z radością dziękowałaś Mu za wielkie rzeczy, których dokonał w Twym życiu. Naucz nas dostrzegać piękno i wielkość wszystkich Bożych dzieł. Pomóż nam razem z Tobą śpiewać Dobremu Bogu hymn uwielbienia i dziękować Mu za niezliczone dary Jego miłości. Amen.
Modlitwy na każdy dzień nowenny 

Dzień siódmy 
MÓDLMY SIĘ O POWOŁANIA KAPŁAŃSKIE I ZAKONNE 

O Maryjo, w Kanie Galilejskiej, gdy zabrakło wina, powiedziałaś do sług, wskazując na Chrystusa: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie". Wypowiedz te słowa i do nas! Wypowiadaj Je wciąż! I spraw, abyśmy Twojego Syna słuchali. Żebyśmy Go słuchali dzień po dniu. Żebyśmy Go słuchali także wówczas, gdy wypowiada rzeczy trudne i wymagające, bo tylko On ma słowa życia wiecznego. Amen. 
Modlitwy na każdy dzień nowenny 

Dzień ósmy
MÓDLMY SIĘ O JEDNOŚĆ CHRZEŚCIJAN

O Ty, która tak głęboko i po macierzyńsku związana jesteś z Kościołem, wyprzedzając na drogach wiary, nadziei i miłości cały lud Boży. Ogarnij wszystkich ludzi pielgrzymujących przez życie do wiecznych Bożych przeznaczeń tą miłością, jaką w Twoje serce przelał z wysokości Krzyża sam Boski Odkupiciel - Twój Syn. Bądź Matką wszystkich naszych ziemskich dróg, by nigdy nie wiodły nas na manowce, ale zawsze prowadziły do niebieskiej Ojczyzny. Amen.
Modlitwy na każdy dzień nowenny 

Dzień dziewiąty
MÓDLMY SIĘ ZA UBOGICH, SAMOTNYCH, BEZDOMNYCH, BEZROBOTNYCH I UZALEŻNIONYCH
 
O Niepokalana, która "chowałaś wiernie wszystkie te sprawy w swoim sercu", Tobie oddajemy nasz rozum, aby poznawał prawdę; Tobie oddajemy nasze myśli, aby były piękne i czyste. Tobie oddajemy nasze serca, aby ogarnięte coraz większą miłością były otwarte dla Boga i wszystkiego, co dobre w człowieku i na świecie. Matko Drogi, Prawdy i Życia, przyjmij nasze modlitwy i dobre postanowienia, umocnij je w naszych sercach i złóż przed Oblicze Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Amen.
Modlitwy na każdy dzień nowenny

Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________

Wspomnienie objawienia Cudownego Medalika 1830

  O, MARYJO BEZ GRZECHU PIERWORODNEGO POCZĘTA - MÓDL SIĘ ZA NAMI, KTÓRZY SIĘ DO CIEBIE UCIEKAMY. 

 W Księdze Judyty, która była figurą Maryi w Starym Testamencie, czytamy: „Błogosławiona jesteś córko przez Boga Najwyższego, spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi, i niech będzie błogosławiony Pan Bóg, Stwórca nieba i ziemi, który cię prowadził, abyś odcięła głowę wodza naszych nieprzyjaciół” (Jdt 13, 18). Tak więc i o Matce Bożej mówimy, że starła głowę nieprzyjaciela. Dokonał tego Bóg mocą przewidzianych zasług Zbawiciela, także poprzez Jej Niepokalane Poczęcie, dzięki czemu diabeł nie ma nad Nią żadnej władzy. W Najświętszej Pannie w pełni urzeczywistniły się słowa Chrystusa skierowane do wierzących: „Oto dałem wam władzą stąpania po wężach i skorpionach i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi” (Łk 10, 19).

    Wyjątkowa rola Maryi w zbawieniu ludzi została szczególnie przypomniana i uwidoczniona z mocą w ostatnich dwóch stuleciach. Środkiem do tego stał się najpopularniejszy z tego typu sakramentaliów, Medalik Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, zwany popularnie Cudownym Medalikiem. Ukazała go sama Maryja w domu macierzystym Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo (zwanych szarytkami) w Paryżu przy ulicy du Bac. W kwietniu 1830 r. przybyła do tego klasztoru, aby odbyć nowicjat, Katarzyna Laboure, urodzona w 1806 r. w burgundzkiej wsi Fain-les-Moutiers. Cztery dni później, w najbliższą niedzielę, 25 kwietnia, nuncjusz apostolski abp Lambruschini uroczyście wprowadził relikwie św. Wincentego a Paulo do kościoła Księży Misjonarzy, nieopodal domu sióstr. W trwających tydzień uroczystościach brały udział wszystkie 112 zakonnic oraz niezliczeni wierni z królem Francji Karolem X na czele. Młoda nowicjuszka modli się o łaski dla zgromadzeń i całej Francji. Wówczas to otrzymała kilkakrotne wizje serca św. Wincentego, a na początku czerwca, Chrystusa Króla cierpiącego. Siostrę ogarniał smutek związany z przeczuciem zbliżającej się zmiany rządu, jak to sama określiła, ale też dodała: „wydawało mi się, że całe zgromadzenie powinno się odnowić i rozciągnąć się, aż po krańce świata”. 
    Zanim jeszcze bandyci rozpoczęli krwawe rozruchy nazwane rewolucją lipcową we Francji, wieczorem 18 lipca 1830 r. św. Katarzyna została wezwana do kaplicy przez tajemnicze dziecko, jak sądziła, Anioła Stróża. Gdy przyszła tam, po jakimś czasie dziecko ogłosiło: „Oto Najświętsza Panna!”. Po chwili wahania siostra rzuciła się do stóp Maryi, siedzącej na fotelu po lewej stronie ołtarza. Matka Boża udzieliła jej osobistych rad, a następnie wskazała dłonią na stopnie ołtarza i poleciła, by tam otwierać swe serce i przychodzić po łaski, które spłyną na każdego, kto o nie poprosi. Potem powiedziała: „Bóg pragnie obarczyć cię pewną misją” i uprzedziła, że będą sprzeciwy, ale ma ze spokojem głosić to, co później otrzyma.
   Najświętsza Dziewica mówiła także, iż „nieszczęścia spadną na Francję. Tron zostanie obalony. W zgromadzeniu jest tyle nadużyć i przekroczeń. Nie przestrzega się reguł, panuje wielkie rozluźnienie, odpowiedzialny ma czuwać nad nieodpowiednimi lekturami, marnowaniem czasu i wizytami”. Maryja Panna zapowiedziała też połączenie z dwoma innymi zgromadzeniami szarytek i szczególną opiekę nad nimi oraz liczne nieszczęścia, które spadną na Kościół, zwłaszcza we Francji, kolejne rewolucje, mordowanie księży, w tym arcybiskupa Darboy w 1871 r. Trudno powiedzieć, do jakich czasów odnoszą się słowa: „Niektórzy uznają, że wszystko jest stracone, wtedy także będę z wami! Krzyż będzie w pogardzie. Rzucą go na ziemię. Cały świat pogrąży się w smutku”.
    Gdy pierwsza część zapowiedzi już się spełniła, 27 listopada tego samego roku, podczas popołudniowej modlitwy, św. Katarzyna zobaczyła Matkę Bożą w klasztornej kaplicy, z prawej strony ołtarza, ubraną w białą suknię z lśniącego jedwabiu koloru jutrzenki i niebieski welon, stojącą na globie (widocznej połowie globu) i depczącą głowę węża koloru zielonego i upstrzonego żółtymi plamami. W dłoniach trzymanych na wysokości bioder trzymała złotą kulę zwieńczoną małym krzyżem, oznaczającym, wedle Jej słów, cały świat i każdego człowieka z osobna. Na palcach miała pierścienie z różnorodnymi kamieniami, z których wydobywały się piękne, olśniewające promienie światła. Maryja powiedziała: „To są symbole łask, rozdzielam je między tych, którzy o nie proszą. Klejnoty, które nie wysyłają promieni świetlistych, oznaczają łaski, o które ludzie zapomnieli prosić”. 
     Wokół Najświętszej Panny utworzyło się powoli coś w rodzaju owalu ze złotych liter, które układały się w słowa: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Po chwili wizja odwróciła się. Na drugiej stronie widniała litera „M” z krzyżem umieszczonym powyżej, a na dole dwa Serca – Najświętsze Serce Jezusa okolone cierniami i Niepokalane Serce Maryi przebite mieczem. Wówczas św. Katarzyna usłyszała głos: „Trzeba dać wybić medalik według tego wzoru. Osoby które będą go nosić, otrzymają wielkie łaski [a które pobożnie odmówią tę krótką modlitwę, cieszyć się będą wyjątkową opieką Matki Bożej; powinni go nosić na szyi – dodają inne źródła]. Łaski będą obfitsze dla tych, którzy nosić go będą z ufnością”. Podobna wizja powtórzyła się jeszcze w grudniu i było to ostatnie objawienie Maryi św. Katarzynie Laboure.
  Wybito tysiąc pięćset pierwszych medalików i rozprowadzono w Paryżu, zaś pierwszy otrzymał sam arcybiskup. Natychmiast ludzie zaczęli doświadczać nadzwyczajnych łask, dlatego niemal od samego początku medalik zaczęto określać jako „cudowny”, a ulicę du Bac, przy której znajduje się klasztor i kaplica, w której miało miejsce objawienie, zaczęły nawiedzać tłumy paryżan i przybyszów z całej Francji, a z czasem z całego świata. Ludzie zaczęli dopytywać się o szczegóły i wkrótce ukazały się pierwsze publikacje, oszczędnie informujące o widzeniu. Pierwszą zamieszczono w czasopiśmie „Miesiąc Maryi” w marcu 1834 r., gdy rozdano już 50 tysięcy medalików. Do końca listopada wybito już ich 500 tysięcy. W Polsce pierwszy opis ukazał się w 1837 r., podobnie w innych krajach świata. W ciągu dziesięciu lat od czasu objawienia wybito ok. 80 milionów sztuk Cudownego Medalika.
Sama św. Katarzyna do końca życia zachowywała przed innymi tajemnicę, odnośnie roli swojej osoby. Przez ponad 40 lat pracowała w przytułku w Enghien koło Paryża jako prosta kucharka i praczka, zajmowała się hodowlą kur, gołębi i krów, sprawowała też funkcję opiekunki. Na kilka miesięcy przed śmiercią w 1876 r. wyjawiła prawdę przełożonej, siostrze Dufes, która po jej śmierci poinformowała siostry i wiernych, dzięki czemu na pogrzebie św. Katarzyny Laboure były tłumy wiernych. Odczytano także, spisaną na polecenie spowiednika, relację o objawieniach.
   Jednym z najbardziej spektakularnych cudów, dokonanych za pomocą Cudownego Medalika, było nawrócenie żydowskiego bankiera, ateisty nienawidzącego Kościoła, Alfonsa Ratisbonne w 1842 r. Za namową przyjaciela, barona Teodora de Bussieres, byłego protestanta, zgodził się przez kilka dni nosić medalik. Wkrótce wszedł do pustego kościoła, gdyż przyjaciel załatwiał czyjś pogrzeb i tam ujrzał Maryję, ukląkł przed ołtarzem i przeszedł pełne nawrócenie. Wszędzie o tym opowiadał, budząc zdumienie, wreszcie założył Zgromadzenie Matki Bożej Syjońskiej dla nawracania Żydów. Różnego rodzaju niezliczone cuda, takie jak nawrócenia, uwolnienia, uzdrowienia, ochrona przed niebezpieczeństwami, trwają po dziś dzień, zgłaszane w Polsce m.in. do „Rycerza Niepokalanej”. Czasopismo to założył św. Maksymilian Kolbe, największy propagator Medalika Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej w Polsce. Gdy przebywał na studiach w Rzymie, nadeszły szczególnie ciężkie czasy dla Kościoła. Trwała I wojna światowa, w Rosji wybuchła rewolucja, najpierw republikańska, potem bolszewicka, która szybko przekształciła się w otwartą wojnę przeciwko religii i Kościołowi. We Włoszech wielu intelektualistów, różne partie polityczne, a zwłaszcza wszystkie loże masońskie, zajęły pozycje wrogie Kościołowi katolickiemu.
    W 1917 r. wypadły też dwie rocznice: 400-lecie wystąpienia Lutra i początku reformacji oraz 200-lecie powstania masonerii. Tę okazję wykorzystali masoni dla spotęgowania akcji antykatolickiej. W czerwcu zwołali do Paryża międzynarodowy kongres, a w lożach przygotowywali rewolucję, mającą na celu zlaicyzowanie świata. W samym Rzymie, w dniu upamiętniającym śmierć Giordano Bruna, 17 lutego 1917 r., zorganizowali wielką manifestację: ulicami miasta przeciągały pochody satanistyczne ze sztandarem, na którym widniała podobizna Lucyfera depczącego św. Michała Archanioła.
    Te wystąpienia św. Maksymilian przeżył bardzo dotkliwie, postanowił coś zrobić, by wyrwać ludzi z nienawiści do Boga i Kościoła. Rozmyślając nad cudem nawrócenia Alfonsa Ratisbonne, utwierdził się w przekonaniu, że pod opieką i za pośrednictwem Maryi Panny można pokonać wszelkie zło i wszystkich zdobyć dla Chrystusa. Gdy więc masoneria zorganizowała wystąpienia przeciwko Kościołowi i papieżowi, on postanowił założyć stowarzyszenie do walki z nią i z innymi wrogami Kościoła pod wodzą Niepokalanej.
16 października 1917 r. siedmiu pierwszych uczestników odbyło zebranie inauguracyjne Rycerstwa Niepokalanej, zwanego przed wojną Milicją Niepokalanej (Militia Immaculatae – MI), następnie wszyscy udali się do kaplicy kolegium, gdzie oddali się całkowicie Niepokalanej, a z rąk o. Pala otrzymali Cudowne Medaliki, które nałożyli sobie na szyję na znak tego oddania. 28 marca 1919 r., za pośrednictwem arcybiskupa Dominika Jacqueta, św. Maksymilian otrzymał wiadomość, że papież Benedykt XV udzielił członkom Rycerstwa Niepokalanej ustnego błogosławieństwa.
  Cel jaki określił św. Maksymilian, to: „Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itd., a zwłaszcza masonów i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej”. Środkami zaś: „O ile możności raz na dzień zwrócić się do Niepokalanej z tym aktem strzelistym: O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie, oraz wszystkie środki (byle godziwe), na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co zostawia się gorliwości i roztropności każdego; przede wszystkim zaś poleca się rozpowszechniać Cudowny Medalik”. Wyjaśnił też, że „miłość ku Przenajświętszemu Sercu Pana Jezusa, aby jak najwięcej dusz jak najściślej z Nim przez Niepokalaną połączyć, jest naszym jedynym bodźcem”. Warunki uczestnictwa to: oddać się całkowicie Niepokalanej jako narzędzie w Jej niepokalanych rękach, wpisać się do księgi w miejscu, gdzie MI założona jest kanonicznie, nosić Cudowny Medalik. 
Św. Maksymilian przypisywał szczególne znaczenie temu medalikowi, rozpowszechniał praktykę noszenia go, podkreślał jego wartość i skuteczność w nawracaniu grzeszników, często przytaczając zdarzenie związane z nawróceniem się Alfonsa Ratisbonne’a. Medalik był dla niego jednym z potężniejszych środków w działalności apostolskiej MI i nazywał go „kulką Niepokalanej, która trafia prosto w serca grzeszników”.
Wśród stowarzyszeń propagujących Cudowny Medalik, oprócz Rycerstwa Niepokalanej, jako pierwsze wymienić należy Stowarzyszenie Cudownego Medalika, prowadzone przez Księży Misjonarzy, łączące tych, którym uroczyście nałożono medalik, bez dodatkowych obowiązków. Zyskują oni te same łaski, jak noszący Niebieski Szkaplerz Niepokalanego Poczęcia NMP. W tym celu używać należy formuły zawartej w Rytuale Rzymskim: Benedictio et impositio Sacri Numismatis B. Mariae V. Immac. vulgo Medaille miraculeuse. Stosować go mogą kapłani ze zgromadzenia Księży Misjonarzy oraz posiadający takie upoważnienie. Ponadto medalik rozpowszechniają same siostry miłosierdzia, Legion Maryi, Błękitna Armia i inne wspólnoty. 
   Medalik Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, o kształcie owalnym, nie wygląda dokładnie tak, jak ujrzała go św. Katarzyna Laboure. Jako wzór postaci Maryi użyto popularnej figury Niepokalanej, z rozłożonymi rękami, a nie trzymającą kulę ziemską, promienie zaś wychodzą z Jej dłoni, zamiast z pierścieni. Dwanaście gwiazd okala drugą stronę medalika, czego nie było w wizji. Zwykle na medaliku jest też data: 1830. Sama św. Katarzyna nie zgłaszała jednak zastrzeżeń, ciesząc się z samego faktu jego rozpowszechniania.  
I wreszcie ostatni szczegół. Powszechnie uważa się, że Najświętsza Maryja Panna stoi na kuli ziemskiej, a jest to błąd. W wizji trzyma ona już kulę ziemską w dłoniach, jak sama potwierdziła, więc byłoby to dublowaniem znaku, gdyby drugą ziemię miała pod stopami. Zresztą ziemia jest „podnóżkiem” stóp Boga, zaś o Maryi czytamy w Apokalipsie: „Wielki znak ukazał się na niebie; Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12, 1). Tą półkulą jest zatem księżyc w pełni. Na innych wizerunkach przedstawia się go prawie w nowiu, wówczas nie ma dwuznaczności.
  Cudowny Medalik Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej jest najpopularniejszym na świecie tego typu sakramentalium, nosi go prawdopodobnie kilkadziesiąt milionów ludzi. Jest też wyróżniony świętem liturgicznym obchodzonym w zgromadzeniach zakonnych związanych z nim, a w niektórych krajach także powszechnie, 27 listopada.
Posługujmy się tym łatwo dostępnym środkiem uświęcenia, rozdawajmy poświęcone medaliki krewnym, przyjaciołom, znajomym, a zwłaszcza osobom chorym i cierpiącym, przeżywającym wątpliwości religijne i niepraktykującym, i na pewno za pośrednictwem Niepokalanej doświadczymy nadzwyczajnych łask.

Z kapłańskim błogosławieństwem
ks. Edmund N


(na podstawie: Tomasz Szkopek, Przepaszcie biodra wasze! Paski, odznaki i medaliki, Exter, 2008)

DLA KAPŁANÓW:


RYTUAŁ POŚWIĘCENIA MEDALIKA MARYI NIEPOKALANEJ
Znanego jako Cudowny Medalik
Zatwierdzony przez Kongregację Świętych Obrzędów 19 kwietnia 1895

BENEDICTIO ET IMPOSITIO SACRI NUMISMATIS B. MARIÆ V. IMMAC.
 vulgo Médaille miraculeuse
Propria Congr. Missionis (Approbata a S. R. C. die 19 Aprilis 1895)

V. Adjutórium nostrum in nómine Dómini.
R. Qui fecit cælum et terram.

V. Dóminus vobíscum.
R. Et cum spíritu tuo.

Orémus.
Omnípotens et miséricors Deus, qui per multíplices immaculátæ Maríæ Vírginis apparitiónes in terris mirabília júgiter pro animárum salúte operári dignátus es: super hoc numísmatis signum, tuam bene + dictiónem benígnus infúnde; ut pie hoc recoléntes ac devóte gestántes et illíus patrocínium séntiant et tuam misericórdiam consequántur. Per Christum Dóminum nostrum. R. Amen.

Deinde Numisma aspergit aqua benedicta, et ipsum postea imponens dicit:

Pro uno vel una
Accipe sanctum Numísma, gesta fidéliter, et digna veneratióne proséquere: ut piíssima et immaculáta cælórum Dómina te prótegat atque deféndat; et pietátis suæ prodígia rénovans, quæ a Deo supplíciter postuláveris, tibi misericórditer ímpetret, ut vivens ac móriens in matérno ejus ampléxu felíciter requiéscas. Amen.

Pro pluribus
Accípite sanctum Numísma, gestáte fidéliter, et digna veneratióne prosequímini: ut piíssima et immaculáta cælórum Dómina vos prótegat atque deféndat; et pietátis suæ prodígia rénovans, quæ a Deo supplíciter postulavéritis, vobis misericórditer ímpetret, ut vivéntes ac moriéntes in matérno ejus ampléxu felíciter requiescátis. Amen.

Inde prosequitur:
Kýrie, eléison. Christe, eléison. Kýrie, eléison.

Pater noster secreto usque ad
V. Et ne nos indúcas in tentatiónem.
R. Sed líbera nos a malo.

V. Regína sine labe origináli concépta.
R. Ora pro nobis.

V. Dómine, exáudi oratiónem meam.
R. Et clamor meus ad te véniat.

V. Dóminus vobíscum.
R. Et cum spíritu tuo.
  
Orémus.
Dómine Jesu Christe, qui beatíssimam Vírginem Maríam matrem tuam ab orígine immaculátam innúmeris miráculis claréscere voluísti: concéde; ut ejúsdem patrocínium semper implorántes, gáudia consequámur ætérna: Qui vivis et regnas in sæcula sæculórum. R. Amen.


V. Wspomożenie nasze w imieniu Pana.
R., który uczynił niebo i ziemię.
K. Pan z wami.
W. I z duchem twoim.

Módlmy się:
Wszechmogący i miłosierny Boże, który przez wiele ziemskich objawień Niepokalanej Maryi Dziewicy udzieliłeś tak wielu cudów dla zbawienia dusz, uprzejmie prosimy wylej Swoje błogosławieństwo + na ten Medalik, aby wszyscy, którzy pobożnie i z szacunkiem nosić będą mogli dostąpić od Ciebie Miłosierdzia pod patronatem Maryi Niepokalanej przez Chrystusa Pana naszego. R. Amen.

Kapłan kropi medal wodą święconą, i przedstawia je do osoby, mówiąc:
Przyjmij  ten medalik, noś go z wiarą, i posługuj się nim  z należytym oddaniem, aby święta i nieskazitelna Królowa Nieba mogą cię chronić i bronić. I jak Ona jest zawsze gotowa, aby odnowić swoje cudowne akty dobroci, niech wyprosi dla ciebie w Jej miłosierdziu o cokolwiek pokornie prosić będziesz Boga, abyś zarówno w życiu i śmierci mógł odpocząć szczęśliwie w Jej macierzyńskim uścisku. R. Amen.



Kapłan kontynuuje:
Panie, zmiłuj się. Chryste, zmiłuj się. Panie, zmiłuj się.
 Ojcze nasz, reszta cicho do:
V. i nie wódź nas na pokuszenie.
R. Ale nas zbaw ode złego.

V. Królowo bez zmazy grzechu pierworodnego.
R. Módl się za nami.
V. Panie, wysłuchaj mojej modlitwy.
R. A moje wołanie niech do Ciebie przyjdzie.

Módlmy się:
Panie Jezu Chryste, Który Najświętszą Maryję Pannę, Matkę Twoją od grzechu pierworodnego zachować raczyłeś, i zechciałeś, aby była sławna przez niezliczone cuda, udziel nam proszących o Jej wstwiennictwo, abyśmy osiągnęli wieczną radość: Który żyjesz i królujesz, na wieki wieków. R. Amen.

  Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________

Humor jako "egzorcyzm"

"Cnota" humoru w służbie wiary
Bóg jest nieskończonym miłosierdziem. Dawidowi przebaczył jego cudzołóstwo i morderstwo, przebaczył celnikowi, który był zdrajcą i chciwcem, przebaczył bandycie na krzyżu. Jest jednak coś takiego, co uniemożliwia Panu Bogu rozlanie swojego miłosierdzia i czego Pan Bóg nie może w tobie znieść - to twoja niczym nie zachwiana absolutna powaga, to, że czujesz się kimś ważnym. Wtedy Pan Bóg jakby rozkłada ręce. Twoje poczucie ważności jest dla Niego czymś śmiesznym, absurdalnym. "Śmieje się Ten, który mieszka w niebie" (Ps 2, 4). Gdy popatrzysz na siebie w świetle wiary, zobaczysz, że wszystkie twoje roszczenia do absolutnej powagi i uznania są naprawdę śmieszne.
Poczuciu własnej ważności przeciwstawia się w dużej mierze "cnota" humoru. Okazuje się ona bardzo potrzebna do tego, by wzrastała w nas wiara jako widzenie świata we właściwym świetle i we właściwych proporcjach. Humor to widzenie świata na osi absurdu i niedorzeczności. Mamy patrona humoru - św. Tomasza More. Na ten temat mamy też pokaźną literaturę takich autorów, jak: G.K. Chesterton, C.S. Lewis, B. Marshal, F. Sheed i inni. Piszą oni o religijnej wartości komizmu, o humorze jako zabiegu religijnym na usługach wiary, o "teologii" humoru.

"Cnota" humoru, ustawienie czy też zobaczenie świata w kategoriach absurdu stanowi zabieg religijny, który może mieć wartość egzorcyzmu. Gdy walczysz z falą pokus, falą natrętnych myśli, które potrafią cię umęczyć, nie wstępuj w szranki w walce z szatanem, bo on jest silniejszy od ciebie, ale staraj się z niego zakpić, zlekceważyć go. Użyj tego "egzorcyzmu", jakim jest religijne poczucie humoru. Kpiąc sobie z szatana odrzucasz jego atak w sposób najbardziej skuteczny. Szatan wyśmiany jest najmocniej uderzony, ponieważ on, tak śmiertelnie poważny, bardzo boi się kpiny, dlatego zmuszony jest od ciebie odstąpić.
Chrześcijańskie poczucie humoru pomoże ci też w zapasach z drugim przeciwnikiem, jakim jest twoje własne "ja". To też bożek śmiertelnie poważny, nietykalny i absolutny. Nie można go tknąć ani z niego zakpić, nie można urazić ni skrytykować. Humor w walce z nim staje się religijnym zabiegiem i aktem wiary, kiedy patrząc na siebie próbujesz zobaczyć to własne "ja" we właściwym świetle: Przecież tak naprawdę to jestem takim małym "nic". Dlaczego więc robię z siebie centrum świata, dlaczego moje sprawy uważam za najważniejsze, dlaczego aż tak bardzo przeżywam swoje porażki i trudności - i jestem taki śmiertelnie poważny. Przecież wystarczyłoby spojrzeć na to wszystko z odrobiną pobłażania, żeby zobaczyć, że to, czym tak się martwię, czego się lękam, o co się troszczę, jest wręcz śmieszne wobec tej jedynej ważnej rzeczywistości, jaką jest Bóg.
Chrześcijański humor jest zabiegiem strącania bożka twojego "ja" z tronu. Gdy dostrzeżesz komizm sytuacji, w których twoje "ja" zasiada na tronie, to przynajmniej na pewien czas sytuacje te zostaną ośmieszone i ukażą się jako niegroźne dla ciebie. Zdemaskowana zostanie twoja próżność i pycha, ośmieszone i zdemaskowane to, co pretendowało do wielkości czy do rodzącego w tobie lęk zagrożenia. Stąd religijny zabieg humoru ma doniosłą rolę również w zachowaniu psychicznej równowagi człowieka.

Humor to "zabieg religijny", dzięki któremu potrafisz sobie powiedzieć: Patrz, jaki jesteś niedorzeczny, troszczysz się o byle głupstwo, masz tyle zmartwień, niszczysz swoje zdrowie, a przecież to wszystko jest jak proch, jak śmiecie i ostatecznie może okazać się bez wartości. Spróbuj popatrzeć na swoje życie w świetle wiary, spróbuj zażartować z siebie. To może być trudne, bo "cnota" humoru wymaga niekiedy heroizmu, ale ona ułatwi ci ustawienie we właściwych proporcjach tych dwu rzeczywistości: Boga i ciebie, a tym samym oczyści z egoizmu i wzmocni twoją wiarę. Pokaże ci z wielką ostrością, że w twoim życiu tak naprawdę ważny jest tylko Bóg. Dlatego nie rób z siebie centrum świata. Zobacz siebie takim małym ziarenkiem piasku - jak mówiła o sobie św. Teresa - takim małym "nic", o które naprawdę nie warto się tak zbytnio troszczyć, martwić i niepokoić. "Módl się Siostro - prosiła Święta - aby ziarnko piasku stało się atomem, wrażliwym jedynie na spojrzenie Jezusa!" (L. Ag. 8 I 1889).
Chrześcijańskie poczucie humoru uczyni cię wolnym od samego siebie. Pozwoli na przewartościowanie w świetle wiary wszystkich wartości i poznanie, że wszystko, co dzieje się dookoła ciebie, jest naprawdę śmiesznie mało ważne - wszystko z wyjątkiem Boga. Pozwoli ci na zdemaskowanie wartości pozornych. Twoja praca, plany i trudności, polityka i to, co dzieje się w twoim środowisku, wszystko to jest ostatecznie w zestawieniu z tą wartością, jaką jest Bóg, prochem i pyłem. W tym duchu liturgią Środy Popielcowej rozpoczynamy każdy Wielki Post, kiedy kapłan posypuje ci głowę popiołem i mówi, że prochem jesteś i w proch się obrócisz - prochem, a więc czymś śmiesznie mało ważnym. Prochem jesteś ty, ale i to wszystko, do czego jesteś przywiązany, na czym ci bardzo zależy, a także to, czego się boisz. Dzięki "cnocie" humoru otworzysz się bardziej na Boga, będzie w tobie więcej miejsca dla Niego, bo potrafisz wszystko inne zobaczyć we właściwych proporcjach - jako proch i pył, potrafisz ustawić to na osi absurdu.
W tych kategoriach możemy zobaczyć na przykład nawrócenie św. Franciszka z Asyżu. - Kiedy rzucił on wszystko pod stopy ojca, aby pójść za głosem Boga, wtedy nagle stał się wolny, a cały świat jakby odwrócił się do góry nogami. "Kto ujrzał cały świat wiszący na włosku Miłosierdzia Boskiego, ten właśnie dojrzał prawdę […]. Kto miał widzenie swego rodzinnego miasta odwróconego górą na dół, ten widział je we właściwy sposób […]. Człowiek, który widział hierarchię odwróconą do góry nogami, będzie zawsze miał lekki uśmiech wobec jej prerogatyw" (G. K. Chesterton, Święty Franciszek z Asyżu, 76-77). Światem Franciszka z Asyżu, jego krajem i ojczyzną był Asyż, feudalne miasteczko, otoczone fosą, murami i narożnymi wieżyczkami. "wczesne społeczeństwo Asyżu było taką poważną piramidą kilku podporządkowanych sobie grup społecznych. Poważni ojcowie miasta, poważna szlachta, mieszczaństwo, chłopi. I nagle ten świat odwrócił się do góry nogami i w oczach Franciszka stał się czymś śmiesznie mało znaczącym. Wystarczył jeden gest, aby ten ważny Asyż, świat poważnych ojców miasta, panów, szlachty, załamał się i runął. To wszystko widziane przez Franciszka na osi absurdu stało się jak proch i pył. W obliczu Boga siły ludzkie ukazały się jako śmiesznie małe i nieważne. Franciszek zrozumiał, że jest tylko jedna jedyna rzeczywistość ważna, poważna, dla której warto żyć - Bóg i Jego wola. To z woli Bożej nigdy nie można się śmiać, to ją trzeba ukochać. Trzeba ufnie, jak dziecko, trzymać się tego, co jest jedynie ważne.
U podstaw większości grzechów leży taka niczym nie zachwiana ważność i absolutna powaga. Grzeszysz, ponieważ jesteś taki ważny. Odrzucenie tej ważności w ramach chrześcijańskiego humoru, pisze Walter Kasper, uzdalnia nas do "pogodnego i prawdziwie ludzkiego istnienia" (Rzeczywistość wiary, 108). Humor wykazuje śmieszność naszych pretensji do znaczenia. Jego zaś brak i towarzyszące temu często rozdrażnienie to jeden z bardzo poważnych zarzutów wysuwanych pod adresem współczesnych chrześcijan.
Ludźmi śmiertelnie ważnymi byli faryzeusze. Byli oni tak pewni swojej powagi i znaczenia, a tym samym tak przywiązani do własnej wizji świata i Boga, że na zarzuty reagowali agresją. Faryzeizm jest odwrotnością prostoty, którą cechuje płynąca z życia w prawdzie i widzenia w prawdzie samego siebie wolność. Jest jednocześnie zaprzeczeniem postawy ewangelicznego dziecka, uznającego własną słabość i dzięki temu wolnego od poczucia ważności. Trzeba pamiętać, że grzech przeciwko Duchowi Świętemu polega między innymi na tym, że człowiek nie chce uznać prawdy o sobie, nie chce uznać własnej słabości.
Nadprzyrodzony humor, pozwalający nam zobaczyć rzeczywistość ludzką i Bożą we właściwych proporcjach, umożliwia uzyskanie większego dystansu, oderwania i większej wolności. Dystans do zdarzeń i do siebie samego, osiągany dzięki zmysłowi humoru, pozwala bardziej żyć Ewangelią, pozwala na takie przestawienie wartości, że własne życie i własne sprawy przestają być czymś najważniejszym. Pozwala ci unikać zabiegania, zbytnich trosk, pochłonięcia przez pracę, aby dosłyszeć Chrystusowe wezwanie, że tylko jednego potrzeba (por. Łk 10, 42). Dzięki "cnocie" humoru niepowodzenia i przegrane nie urastają do rangi klęsk życiowych, a wsparta humorem wiara może wprowadzić cię nawet na szczyty oderwania i ewangelicznej wolności, wyrażone w Pawłowej zasadzie używania świata tak, jakby się go nie używało: "Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali" (1 Kor 7, 29-31). Św. Jan od Krzyża zachęca cię: "Staraj się, by wszystkie rzeczy były niczym dla ciebie i ty niczym dla nich" (Rady i wskazówki, II, 14).
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus mówiła o sobie, że jest ziarnkiem piasku, takim małym "nic". Tak wyrażała się jej postawa dziecka, postawa, w której nie było nic z tej śmiertelnej powagi, leżącej u podstaw wielu naszych grzechów. Przecież większość grzechów w stosunku do bliźnich stąd właśnie wynika, że z byle powodu czujemy się obrażeni i urażeni, że na punkcie własnej osoby jesteśmy tak wrażliwi, tak często nadwrażliwi i drażliwi. Wszystkim wrażliwcom, nadwrażliwcom i drażliwcom konieczny jest zmysł humoru, który uwalnia, przynosi wolność od samego siebie. Dla człowieka przewrażliwionego na swoim punkcie nawet najdrobniejszy szczegół urasta do ogromnych rozmiarów. Gdybyśmy umieli reagować na te przeróżne konflikty, spory i nieporozumienia z humorem, gdybyśmy pozwolili, żeby się z nas trochę pośmiano, jak bardzo wzrosłaby wtedy nasza pokora, wiara i miłość. W świetle wiary ważna jest przecież tylko jedna rzeczywistość, z której nie wolno się śmiać - Bóg.
Próbuj patrzeć na siebie i na to, co dzieje się wokół ciebie, mniej poważnie, a bardziej w świetle wiary. Zobaczysz wtedy, jak często to, co tak przeżywasz, godne jest uśmiechu i pobłażania. Próbuj uśmiechać się do siebie i z siebie. Próbuj naśladować Boga, który musi mieć przecież niezwykłe poczucie humoru - wystarczy pomyśleć, że to ciebie wybrał jako swojego współpracownika w tym wielkim dziele, jakiego dokonuje. Czy nie jest to wyrazem Jego niezwykłego poczucia humoru?

U świętych "cnota" humoru osiągała taki stopień heroizmu, że jaśniała nawet w obliczu wielkiego cierpienia czy śmierci. Tomasz More, człowiek święty, ale przecież tylko człowiek, przeżywający tak jak i my zwykłe, rodzące się w sferze psychofizycznej lęki, od których nikt nie jest wolny, od których nie był wolny nawet sam nasz Zbawiciel, na pewno bał się ćwiartowania i tych tortur, które mu zapowiadano. Później zmieniono tortury na ścięcie. Przed wejściem na szafot podszedł do niego syn, który płakał i prosił o błogosławieństwo. Atmosfera była bardzo poważna, trudna do zniesienia. Potrzebny był religijny zabieg humoru. Tomasz More powiedział wtedy do oficera kierującego egzekucją, który też był śmiertelnie poważny: "Proszę cię, panie Poruczniku, pomóż mi wejść na górę, z powrotem poradzę sobie sam". Taki pełen humoru uśmiech w obliczu własnej śmierci.
Król Henryk VIII zabronił mu mówić - wiadomo, co może zrobić z ludźmi taki człowiek, którego poczucie humoru nie opuszcza nawet w obliczu śmierci, jaka to potęga; przecież człowieka o autentycznym poczuciu religijnego humoru nawet szatan się boi, a co dopiero Henryk VIII. Nie było więc żadnej mowy, skazany uklęknął, a zmówiwszy modlitwę zwrócił się do kata i z pogodnym obliczem rzekł mu: "Nabierz ducha, człowieku i nie lękaj się spełnić swej powinności. Moja szyja jest bardzo krótka, bacz zatem, byś krzywo uderzając nie stracił dobrej sławy" (W. Roper, Żywot Tomasza More, 65). - To były ostatnie słowa Tomasza More. Potrafił zażartować z samego siebie, ustawić siebie i swoje sprawy, nawet własną śmierć na osi absurdu. Bo przecież w obliczu Boga, jedynej rzeczywistości, dla której warto żyć, również nasza śmierć nie jest ważna. Trzeba było mieć naprawdę duszę dziecka i trzymać się mocno ręki Ojca, żeby żartować nawet w obliczu własnej śmierci. Zrobił to ktoś, kto wcześniej często modlił się o chrześcijański zmysł humoru:
Zechciej mi dać duszę,
której obca jest nuda,
która nie zna szemrania, wzdychań i użaleń,
i nie pozwól, ażebym kłopotał się zbyt wiele
wokół tego panoszącego się czegoś,
które nazywa się "ja".
Panie, obdarz mnie zmysłem humoru.
Daj mi łaskę rozumienia się na żartach,
ażebym zaznał w życiu trochę szczęścia,
a i innych mógł nim obdarzać.
 Amen.


Congregavit nos in unum Christi amor http://adam-czlowiek.blogspot.com/ ________________________________

Homilia Benedykta XVI wygłoszona podczas Mszy św. z nowymi kardynałami

        Papież Benedykt XVI tłumaczy w dzisiejszej homilii, w sposób jak najbardziej oczywisty, że królestwo Chrystusa i Jego królewskie panowanie to nie jest sprawa polityki czy ambicji politycznych. Nie należy mylić panowania Chrystusa z władzą polityczną. Jezusem nie można manipulować – zwłaszcza dla swoich osobistych celów, bo Chrystus jest Królem Miłości i Miłosierdzia. Władcy ziemscy panują nad innymi dlatego, że mają nad nimi przewagę w postaci siły, której mogą w każdej chwili użyć. Jezus-Król zdobywa nas inaczej. Nie siłą, nie przewagą, wynikającą z Jego potęgi, ale przez Miłość. Jezus pragnie, abyśmy uznali Go za Króla właśnie dlatego - że On zdobył nas przez Miłość. Jezus jest rzeczywiście apolityczny. Jego Królestwo Miłości i Prawdy, jak zaznacza Papież, nie pasuje do struktur demokratycznych, ponieważ to Królestwo nie jest demokracją. Jedynym Władcą i Panem tego Królestwa jest Jezus-Król.
      Papież przypomina nam o dialogu pomiędzy Piłatem a Jezusem. To trudny dialog dla Piłata, który nie rozumie słów Jezusa. Chrystus w zdecydowany sposób odrzuca swoje królowanie i panowanie w pojęciu ziemskim i przez to pokazuje swoją wyższość nad wszystkimi ziemskimi władcami.  Jest ponad tym wszystkim, co przyziemne, kruche i nietrwałe, bo przecież Jego Królestwo nie jest z tego świata – choć jest dla tego świata. Tak też powinniśmy rozumieć Dzieło Intronizacji, które oznacza wprowadzenie Jezusa w centrum naszego życia. Ten, kto przyjął Jezusa jako Króla, decyduje się oddać do Jego dyspozycji, odczytywać i przyjmować Jego prawo i Jego pragnienia. Możemy to uczynić w sposób indywidualny lub zbiorowy, jako naród. Akt Intronizacji to oddanie się do dyspozycji Jezusa. Ten radykalny wybór jest coraz bardziej potrzebny, gdyż widzimy, że nasz kraj zmierza w kierunku dyktatury. W takim wypadku mamy prawo odwołać się do Najwyższego Autorytetu, mamy nawet obowiązek żądać przywrócenia Praw Bożych.  Chcemy wzywać pomocy Chrystusa-Króla za św. Michałem Archaniołem: „Któż jak Bóg”. Z pomocą Chrystusa, poprzez przywiązanie do Jego Osoby  i w urzeczywistnianiu Jego Królestwa Prawdy - o którym cały czas przypomina Papież - chcemy walczyć o Prawdę i Sprawiedliwość w naszej Ojczyźnie, gdyż ich dzisiejsze pojmowanie jest w rzeczywistości niczym innym, jak równouprawnieniem fałszu wobec Prawdy, próbą zrównania zła i Dobra. Jako naród sprzeciwiamy się zatem temu wszystkiemu, czemu sprzeciwia się idea Królestwa Bożego. „Jezus przyszedł, by objawić i przynieść nowe panowanie, panowanie Boże. Przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie o Bogu, który jest miłością (por. 1 J 4, 8. 16) i chce ustanowić królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju (por. prefacja). Każdy, kto jest otwarty na miłość, słucha tego świadectwa i przyjmuje je z wiarą, aby wejść do Królestwa Bożego.” (z homilii Papieża Benedykta XVI).        
     Przywołując te cnoty i wartości i osadzając je w Osobie Jezusa Chrystusa, nie ujmujemy przecież w żaden sposób Jego Królewskiej Godności. Jeśli publicznie wyrażamy oburzenie widząc w Zjednoczonej Europie chore prawa, dotyczące min. marginalizowania Kościoła Katolickiego, legalizacji małżeństw homoseksualnych, praw aborcyjnych, to czy tym samym nie walczymy o to, aby Europa była katolicka? Więc zatem, jeśli na mocy umów,  te same prawa są narzucane również naszemu narodowi - to czy mamy zamilknąć i zrezygnować z walki o Polskę Katolicką? Jezus w swoim powszechnym królowaniu jest także  Królem Europy, chociaż ona go odrzuca. Papież Benedykt XVI przypomina w dzisiejszej homilii: „. To Królestwo Chrystusa powierzone zostało Kościołowi, który jest Jego „zalążkiem” i „zaczątkiem” i ma za zadanie głosić je i szerzyć pośród narodów mocą Ducha Świętego (por. ibid.).” Zatem walczyć o Polskę Katolicką oznacza zarazem walkę o uniwersalne Królestwo Chrystusa, w którym ON jest Królem. Intronizacja jest jak przysięga, jest to opowiedzenie się za Jezusem Królem. Dlaczego Jezus zażądał uznania Królewskiego panowania w naszej Ojczyźnie, abyśmy mogli Go nazywać Królem Polski? Ponieważ przez przyjęcie chrztu zostaliśmy włączeni do Kościoła i staliśmy się narodem katolickim. Tak, jak przed przysięgą kadet jest rekrutem - a po przysiędze staje się żołnierzem. Od tego czasu będzie wypełniał rozkazy swoich przełożonych, będzie pozostawał do dyspozycji Króla i Jego niebieskiego wojska, aby w razie potrzeby walczyć a nawet oddać życie w obronie wartości, ludzi i Ojczyzny.
            Benedykt XVI zachęca nas, abyśmy w perspektywie walki o Królestwo Chrystusa, spoglądali na Miłość i Prawdę. „Jest to mocna zachęta, skierowana do wszystkich i do każdego: by nawracać się nieustannie na nowo na Królestwo Boże, na panowanie Boga, Prawdy w naszym życiu.” Oddając hołd Jezusowi jako Królowi Polski nie ma więc potrzeby wprowadzać Go do polityki, nie ma potrzeby upolityczniać religii, ale wystarczy przyjąć zasady Jego Królestwa w naszej Ojczyźnie. W Polsce, której wierność wspomniał Papież Pius XII w Encyklice Summi Pontificatus: „Krew tysięcy ludzi, nawet tych, którzy nie brali udziału w służbie wojskowej, a jednak zostali zabici, zanosi bolesną skargę, zwłaszcza w Polsce, narodzie tak Nam drogim, tej Polsce, która przez swą niezłomną wierność dla Kościoła i przez wielkie zasługi, jakie zdobyła, broniąc chrześcijańskiej kultury i cywilizacji - o czym historia nigdy nie zapomni - ma prawo do ludzkiego i braterskiego współczucia całej ludzkości. Położywszy swą ufność w Bogarodzicy Dziewicy, "Wspomożyciele Wiernych", czeka ona upragnionego dnia, w którym, jak tego domagają się zasady sprawiedliwości i prawdziwie trwałego pokoju, wyłoni się wreszcie zmartwychwstała z owego jak gdyby potopu, który się na nią zwalił” (SP 79).
     Niech zachętą będą słowa Biskupa Stanisława Stefanka: „Praca intronizacyjna jest więc wielką pracą społecznego głoszenia wolności, pokoju i szczęścia. Dlatego Chrystusowe zaproszenie kierowane jest do wszystkich poziomów ludzkich decyzji. Obserwujemy bowiem niezwykłe zapobiegliwe rozstawianie szczególnie czujnych straży przed wprowadzeniem Chrystusa Króla na tron, zwłaszcza gdy tron ten stoi pośrodku wielkich społecznych centrów. Tam właśnie królują nośniki informacja. Tam najbardziej bronią się przed tronem Prawdy… Miejsce to trzeba wypełnić obecnością Chrystusa . Przyjąć Chrystusa i poddać Jego władaniu nasze władanie. (19.04.1998).

Chrystus chce być królem który nie rozkazuje ale podpowiada, który nie nakazuje ale daje wolną wolę, Chrystus nie chce aby się Go człowiek bał, ale chce aby człowiek przychodził odważnie za każdym razem kiedy będzie mu źle. 
Niestety człowiek współczesny zrobił się niezależny, sam chce o sobie decydować. Przerabialiśmy to, w Księdze Rodzaju, kiedy Adam i Ewa sami chcieli decydować o sobie. Skończyło się to tragicznie, wszedł grzech a za tym, choroba, trudne doświadczenia, ból, cierpienie. Człowiek nie zmądrzał nadal chce sam o sobie decydować, sam decydować co dla niego jest złe a co dobre. Kończy się w większości przypadku tak samo jak w Raju, grzechem, bólem, cierpieniem.....
      Chrystus chce być Królem człowieka, nie chce rządzić człowiekiem, nie chce mu nakazywać. Chce być na pierwszym miejscu w życiu każdego człowieka, chce podpowiadać, chce nam błogosławić i udzielać potrzebnych łask. Ale czy My tego chcemy??? 

Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________