Warto wspomnieć, że Ojciec Święty Benedykt XVI swą drugą
encyklikę poświęcił właśnie nadziei chrześcijańskiej, której istotą jest
obietnica życia wiecznego po śmierci, dzięki czemu dla chrześcijan życie
doczesne zawsze ma sens, nawet mimo trudności, cierpienia, niesprawiedliwości i
szerzącego się zła. Dla człowieka wierzącego śmierć nie jest jedynie zakończeniem
jego ziemskiej egzystencji, ale przede wszystkim drogą do zbawienia.
Absolutnego szczęścia nie da się zaznać już na ziemi, bo tu dopiero do niego dążymy.
Z nadzieją chrześcijańską wiąże się otwarcie na drugiego człowieka i Bożą miłość.
Wolność i rozum jako dary Boże są właściwie wykorzystywane jedynie wtedy, kiedy
się pamięta, kto nas nimi obdarzył. Największą nadzieją człowieka jest Bóg. W „Spe
Salvi” Benedykt XVI zestawia ze sobą wiarę i nadzieję, traktując je
nierozdzielnie od siebie. Podkreśla, że nasza droga przez życie, nieraz niełatwa,
staje się do zniesienia, jeśli pamiętamy o celu tej wędrówki. „Tylko wtedy –
podkreśla Ojciec Święty Benedykt XVI – gdy przyszłość jest pewna jako
rzeczywistość pozytywna, można żyć w teraźniejszości. Tak więc możemy stwierdzić:
chrześcijaństwo nie było jedynie «dobrą nowiną» – przekazem treści do tej pory
nieznanych. […] Ewangelia nie jest jedynie przekazem treści, które mogą być
poznane, ale jest przesłaniem, które tworzy fakty i zmienia życie. Mroczne
wrota czasu, przyszłości, zostały otwarte na oścież. Kto ma nadzieję, żyje
inaczej; zostało mu dane nowe życie […] Niebo nie jest puste. Życie nie jest
zwyczajnym następstwem praw i przypadkowości materii, ale we wszystkim i równocześnie
ponad wszystkim jest osobowa wola, jest Duch, który w Jezusie objawił się jako
Miłość.” W tym miejscu może się pojawić wątpliwość, dlaczego powinniśmy w pełni
zaufać wyłącznie Bogu, a nie sobie samym, nauce, technice, czy postępowi
cywilizacyjnemu? Przede wszystkim dlatego, że to właśnie Jezus „mówi nam, kim w
rzeczywistości jest człowiek i co powinien czynić, aby prawdziwie być człowiekiem.
Wskazuje nam drogę, a tą drogą jest prawda. On sam jest jedną i drugą, a zatem
jest także życiem, którego wszyscy poszukujemy. On też wskazuje drogę poza
granicę śmierci. Tylko ten, kto to potrafi, jest prawdziwym nauczycielem życia.”
Ojciec Święty w swej II encyklice podkreśla rolę Chrystusa jako dobrego
Pasterza, który staje się symbolem nadziei chrześcijańskiej: „Prawdziwym
pasterzem jest Ten, który zna także drogę, która wiedzie przez dolinę śmierci;
Ten, który nawet na drodze całkowitej samotności, na której nikt nie może mi
towarzyszyć, idzie ze mną i prowadzi mnie, abym ją pokonał. On sam przeszedł tę
drogę, zszedł do królestwa śmierci, a zwyciężywszy śmierć, powrócił stamtąd,
aby teraz towarzyszyć nam i by dać nam pewność, że razem z Nim można tę drogę
odnaleźć.” Nadzieja chrześcijańska powinna otwierać nas na innych i my w niej
powinniśmy pragnąć tego otwarcia się na wspólnotę. Nie jest to bowiem nadzieja
indywidualistyczna, samolubne, skupione na sobie dążenie do zbawienia bez
zwracania uwagi na potrzeby innych ludzi tu, na ziemi. Ojciec Święty Benedykt
XVI zwraca uwagę na fakt, że w czasach nowożytnych miejsce chrześcijańskiej
nadziei często zajmuje tzw. wiara w postęp. W czasach nam współczesnych również
obserwuje się kryzys wiary, który w istocie jest niczym innym jak kryzysem
nadziei. Ojciec Święty kładzie nacisk na fakt, ze postęp sam w sobie nie może
dać człowiekowi nadziei. Postęp „potrzebuje wzrostu moralnego ludzkości
[podczas gdy równocześnie] rozum możności i czynu równie pilnie musi być
zintegrowany poprzez otwarcie rozumu na zbawcze moce wiary, na rozeznawanie
dobra i zła. Tylko w ten sposób staje się rozumem prawdziwie ludzkim. Staje się
ludzki tylko wtedy, gdy jest w stanie wskazać woli drogę, a jest w stanie tylko
wówczas, gdy patrzy poza siebie. W przeciwnym razie sytuacja człowieka,
charakteryzująca się zachwianiem równowagi między tym, co człowiek może w
praktyce, a co potrafi osądzić sercem, staje się zagrożeniem dla niego i dla
stworzenia”. Nadzieja chrześcijańska uwzględnia ludzką wolność wyboru, nie daje
zatem fałszywych obietnic na utopijne panowanie absolutnego dobra na ziemi.
Nic, co pochodzi z zewnątrz, ani rozwój nauk, ani postęp cywilizacyjny, nie
jest w stanie zbawić człowieka. Czynniki te są wprawdzie niezbędne do
poprawiania jakości życia doczesnego, ale nie mają mocy odkupienia ludzkości. „To
nie nauka odkupuje człowieka – przypomina papież Benedykt XVI – człowiek
zostaje odkupiony przez miłość. Odnosi się to już do sfery czysto światowej.
Kiedy ktoś doświadcza w swoim życiu wielkiej miłości, jest to moment «odkupienia»,
który nadaje nowy sens jego życiu. Szybko jednak zda sobie również sprawę z
tego, że miłość, która została mu dana, sama nie rozwiązuje problemu jego życia.
Jest to krucha miłość. Może zostać zniszczona przez śmierć. Istota ludzka
potrzebuje miłości bezwarunkowej. Jeżeli istnieje ta absolutna miłość, z jej
absolutną pewnością, wówczas – i tylko wówczas – człowiek jest «odkupiony»
niezależnie od tego, co wydarzyłoby się w jego szczególnym przypadku. […]
Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być
tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje «aż do końca», do
ostatecznego «wykonało się!»”. Tylko Bóg, który stał się Człowiekiem może być źródłem
i podstawą naszej nadziei. Warto zawsze pamiętać, iż „Jego królestwo to nie
wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, która nigdy nie nadejdzie;
Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość
dociera. Tylko Jego miłość daje nam możliwość trwania w umiarkowaniu, dzień po
dniu, bez utraty zapału, który daje nadzieja w świecie ze swej natury
niedoskonałym. Równocześnie Jego miłość jest dla nas gwarancją, że istnieje to,
co jedynie mgliście przeczuwamy, a czego mimo wszystko wewnętrznie oczekujemy: życie,
które prawdziwie jest życiem.” Warto wzmacniać w sobie cnotę chrześcijańskiej
nadziei, modlić się o nią i pielęgnować ją w sobie. Cenną lekcję nadziei
stanowi modlitwa, podczas której, dzięki zawierzeniu Bogu, uczymy się nadziei.
Ojciec Święty Benedykt XVI zwraca uwagę na fakt, że prawidłowa modlitwa „jest
procesem oczyszczenia wewnętrznego, który czyni nas otwartymi na Boga i przez
to właśnie otwartymi na ludzi. W modlitwie człowiek powinien uczyć się, o co
prawdziwie powinien prosić Boga – co jest godne Boga. Musi uczyć się, że nie może
modlić się przeciw drugiemu. Musi uczyć się, że nie może prosić o rzeczy
powierzchowne i wygody, których pragnie w danym momencie – ulegając małej, fałszywej
nadziei, która odwodzi go od Boga. Musi oczyszczać swoje pragnienia i nadzieje.
Musi uwalniać się od ukrytych kłamstw, którymi zwodzi samego siebie: Bóg je
widzi, a w odniesieniu do Boga człowiek również musi je uznać. Tymczasem
spotkanie z Bogiem budzi moje sumienie, aby nie podsuwało mi już
samousprawiedliwienia, nie było odbiciem mnie samego i moich współczesnych, którzy
mają na mnie wpływ, ale by było zdolnością słuchania samego Dobra.” Przeżywane
na różnych etapach życia cierpienie, zdaniem papieża, jest również szkołą
nadziei. „Możemy starać się ograniczyć cierpienie, walczyć z nim – czytamy w „Spe
Salvi” – ale nie możemy go wyeliminować. Właśnie tam, gdzie ludzie, usiłując
uniknąć wszelkiego cierpienia, starają się uchylić od wszystkiego, co może
powodować ból, tam, gdzie chcą zaoszczędzić sobie wysiłku i bólu związanego z
prawdą, miłością, dobrem, staczają się w życie puste, w którym być może już
prawie nie ma bólu, ale coraz bardziej dominuje mroczne poczucie braku sensu i
zagubienia. Nie unikanie cierpienia ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka,
ale zdolność jego akceptacji, dojrzewania w nim, prowadzi do odnajdywania sensu
przez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością.” Chodzi
bowiem o to, aby przyjąć to życie, które zostało nam dane w darze, choćby było
trudne i pełne niepowodzeń, uznać je za dar właśnie, za biblijny „talent” i
obracać go na chwałę Bożą. Nie wolno uciekać od życia i od tego, co ono niesie.
Każdy dzień staje się bowiem szansą na to, abyśmy coraz bardziej starali się być
w pełni ludźmi, przyjmującymi z pokorą to, co nas spotyka, ale i zmieniającymi
z nadzieją ten świat na lepszy. Nikt nie jest samotną wyspą, w pojedynkę nikomu
nie uda się wiele osiągnąć. Nadzieja chrześcijańska uczy nas otwarcia na życie
i drugiego człowieka, uczy akceptacji i ofiarowania siebie podczas trudów
egzystencji, gdzie drogowskazem powinny być wiara, nadzieja i miłość.
"Bez względu na to, czy akceptujecie Moje orędzia czy nie, wynagradzajcie Bogu za zniewagi, pocieszajcie Mojego Boskiego Syna, pokutujcie i adorujcie Go Obecnego pośród was".26.08.2012
Modlitwa
W Imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Ojca +, Syna + i Ducha + Świętego, uchodźcie duchy złe z tego miejsca, abyście nie widziały, nie słyszały, nie ujawniały, nie niszczyły, nie prześladowały, nie wprowadzały zamieszania do naszej pracy i planów. Nasz Bóg jest waszym Panem i rozkazuje wam, idźcie precz i nie wracajcie tu więcej. Amen. Mocą Twoją Panie Boże, uczyń nas niewidzialnymi dla naszych wrogów.(Za zgoda Kurii Diec. Warszawsko-Praskiej z dnia 8.11.1993 r. nr 184/K/93)
„Wiemy dobrze, że Duch tchnie kędy chce (J 3,8). Wiemy też, że Kościół wymaga od wiernych zachowania ustawicznych praw i jeśli często okazuje się ostrożnym i nieufnym względem możliwych złudzeń duchowych u tych, którzy przejawiają niezwykłe fenomeny, to jednak jest i chce być pełen uznania dla doznań nadprzyrodzonych, udzielanych niektórym duszom lub też względem faktów cudownych, które niekiedy Bóg raczy włączać niezwykle do biegu naturalnego zajść życiowych”. papież Paweł VI Audiencja Generalna 29.11.1972
W związku z coraz liczniejszymi pytaniami wyjaśniamy, że nie odpowiadamy za treść, styl i charakter komentarzy i wpisów Administratorów strony wobroniewiaryitradycji. Opiekunem duchowym w/w strony jest ks. dr Adam Skwarczyński i do Niego proszę kierować wszelkie uwagi i zapytania w sprawach Państwa bulwersujących. Nie reagujemy również na insynuacje i pomówienia ze strony Administratorów oraz osób komentujących. Adm
W związku z coraz liczniejszymi pytaniami wyjaśniamy, że nie odpowiadamy za treść, styl i charakter komentarzy i wpisów Administratorów strony wobroniewiaryitradycji. Opiekunem duchowym w/w strony jest ks. dr Adam Skwarczyński i do Niego proszę kierować wszelkie uwagi i zapytania w sprawach Państwa bulwersujących. Nie reagujemy również na insynuacje i pomówienia ze strony Administratorów oraz osób komentujących. Adm