Św. Maria Magdalena de Pazzi pokazuje nam przede wszystkim ogromną
wartość pokuty w duchu wynagrodzenia Bogu za grzechy. Oczywiście, nie
każdy jest powołany do tego, aby tak jak Święta surowymi, ascetycznymi
praktykami wynagradzać Panu za grzechy ludzkości. Ale warto zastanowić
się, jak mogę wynagradzać kochającemu Ojcu Niebieskiemu za moje
przewinienia i słabości.
Każdy akt grzechowy niszczy mnie i moją relację z Bogiem, a także rani
Pana i innych ludzi. Spowiedź jest sakramentem odpuszczenia grzechów,
gdzie na nowo łączymy się z Bogiem przez łaskę uświęcającą przywróconą
naszemu sercu. Jednak piękny obraz mówi, iż nasze wnętrze duchowe jest
jak deska, a każdy zły czyn, słowo lub myśl jest jak gwóźdź wbijany w
nią. Spowiedź wyjmuje te grzechy z naszej duchowej "deski", ale dziury,
czyli wewnętrzne usposobienie do powtarzania konkretnych grzechów,
pozostają w nas na zawsze. Kościół - mając na względzie ludzką słabość -
ustanowił dla nas dar odpustu cząstkowego lub zupełnego, który jest
darowaniem kary wynikającej z konsekwencji grzechu. Mówiąc jaśniej,
gdyby Jaś ukradł Małgosi sporą sumę pieniędzy, Małgosia może mu
przebaczyć tę winę, ale nie zmienia to faktu, że ukradzione pieniądze
muszą zostać zwrócone właścicielowi lub w jakiś sposób odpracowane. Tego
wymaga sprawiedliwość. Bóg jest dla nas dobry i łaskawy, nigdy nie chce
naszej szkody, jednak Jego sprawiedliwość - będąca fundamentem każdej
ludzkiej sprawiedliwości - musi dostać to, co jest jej należne. Stąd
wynika kara czyśćca, który jest całkowitym oczyszczeniem człowieka z
wszelkich zmaz do miłości doskonałej.
Jak w związku z tym jawi się nam wynagrodzenie, o którym jest mowa np. w
pierwszych piątkach miesiąca, w pierwszych sobotach miesiąca, w aktach
modlitwy wynagradzającej itd.? Wynagrodzenie Bogu to niejako
"odpracowanie" czyśćca na ziemi. Żeby mogło do tego dojść, musi być
spełnionych kilka warunków. Przede wszystkim prawdziwe wynagrodzenie
jest motywowane głęboką skruchą serca, które rozpoznaje Boga jako
najwyższą Miłość względem nas i szczerze żałuje za wykroczenia przeciwko
tej Miłości. Podejmując jakąkolwiek formę wynagrodzenia (modlitwa,
adoracja, post, umartwienie ciała, dobrowolna jałmużna), mam więc na
myśli wyłącznie Boga, którego zraniłam swoją słabością. Po drugie,
wynagrodzenie Bogu nie jest jednorazowym aktem, nie jest spowodowane
jakimkolwiek przymusem zewnętrznym (np. spowiednik mi kazał), ale jest
postawą serca gotowego do "balsamowania Bożych Ran". To postawa Maryi
trzymającej w ramionach martwe, umęczone ciało Syna Bożego, gdy Matka
Boża Swoimi szczerymi łzami obmywa Jego Rany, całuje je i cierpi na sam
ich widok. Można więc powiedzieć, że wynagrodzenie ma też swoje źródło w
kontemplacji Męki Chrystusowej. To doskonała postawa Jezusa, który
ofiaruje Siebie samego Ojcu jako przebłaganie za grzechy całej ludzkości
od początku świata do jego końca. Po trzecie, prawdziwe wynagrodzenie
wymaga Bożej pokory w człowieku. Wynagrodzenie Bogu, szczególnie
praktykowane jako umartwienie ciała, nie może być formą autoagresji,
która jest zaburzeniem psychicznym! Człowiek pokorny zna swoją wartość i
wie, jak cenne jest jego życie w oczach Stwórcy, ale także zna swoją
grzeszność i uznaje, że potrzebuje łaski Bożej i pomocy, aby kroczyć ku
świętości. Człowiek pokorny nie pozwala siebie skrzywdzić i ubliżyć
sobie, ale jednocześnie przyjmuje nawet najtrudniejsze doświadczenia w
pokoju serca. Nie przecenia siebie i swoich sił, ale też nie wchodzi w
dialog z pokusą niedoceniania siebie. Wynagradzając Bogu, potrzebuję
pokory, aby moja skrucha była autentyczna oraz aby móc w tych aktach
skupić się na Panu, a nie na sobie samym.
Każdy musi sam podjąć decyzję o wynagrodzeniu Bogu za własne grzechy.
Nie jest godnym polecenia nikomu bez zgody kierownika duchowego przyjmować
wynagrodzenia za grzechy ludzkości, gdyż szatan może w tym akcie
"przybrać postać anioła światłości" i wlec nas w odwrotną stronę niż
potrzeba. Wynagrodzenie należy dostosować do własnej kondycji fizycznej i
psychicznej, stanu zdrowia, płci, wieku, możliwości, stanu życia w
Kościele itd. Dla kogoś najlepszą formą może być odprawianie 9
pierwszych piątków ku czci Najświętszego Serca Jezusa, ktoś inny może co
tydzień uczestniczyć w adoracji przebłagalnej Najświętszego Sakramentu,
a ktoś jeszcze inny może pościć regularnie o chlebie i wodzie. Warto
przy podjęciu jakiejkolwiek praktyki pytać o zdanie osobę doświadczoną w
życiu duchowym, do której mamy zaufanie i która przynajmniej trochę zna
naszą sytuację, najlepiej kierownika duchowego albo stałego
spowiednika.
Św. Maria Magdalena de Pazzi w wieku 19 lat stała się gotową do tego,
aby przyjąć z rąk Chrystusa cierniową koronę zadającą jej wielkie bóle
głowy, później otrzymał także dar stygmatów. To cierpienie jednoczyło ją
ściśle z Boskim Oblubieńcem oraz z Jego drogocenną Męką. Skierowana ku
Jezusowi Ukrzyżowanemu te współcierpienie razem z Nim ofiarowywała za
grzeszników, aby ulżyć Swemu Panu w cierpieniu, które sprawią mu ludzie.
Formą jej wynagrodzenia były także surowe posty, gdzie Bóg nakazał jej
żywić się wyłącznie chlebem i wodą, a jedynie w dni świąteczne mogła
spożyć nieco innych postnych potraw. Spała po 5 godzin dziennie na
wiązce siana i długie godziny trwała na modlitwie. W dzisiejszych
czasach te pokuty mogą wydawać się nam dziwne, jednak pamiętajmy, że
były one pięknym wynagrodzeniem Bogu za raniące Go grzechy i słabości
ludzkie.
Módlmy się ze św. Marią Magdaleną de Pazzi o łaskę głębokiej skruchy
serca i rozbudzenia prawdziwej miłości ku naszemu Zbawicielowi, abyśmy
umieli z gorliwością i pokorą wynagradzać Panu za nasze grzechy. Niech
przykład Świętej pociągnie nas do bojaźni Bożej, która będzie w stanie
rozradować Serce Jezusa.
źródło za St Mary Magdalene de Pazzi week
Congregavit nos in unum Christi amor
________________________________
źródło za St Mary Magdalene de Pazzi week