Luigi Novarese, Sentire con Christo, L’Ancora 12/1952
Na początku należy powiedzieć, że odczuwanie z Chrystusem jest jak obowiązek. „Kto nie jest ze Mną, ten jest przeciwko Mnie”; „Kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”. Twoja misja jest bardzo zbliżona do misji Jezusa. Jest nią kontynuacja i dopełnianie Jego męki. On narodził się po to, by stać się ofiarą. Twoje szczególne podobieństwo do Chrystusa zobowiązuje cię podwójnie do tego, by odczuwać z Chrystusem. Jesteś do tego zobowiązany jako stworzenie odkupione, mające udział w mistycznym ciele Jezusa i jesteś do tego zobowiązany na mocy misji, którą jest kontynuowanie Jezusowej męki. To odczuwanie z Chrystusem zostało już określone. Dokonuje się ono przez adorację, dziękczynienie, zadośćuczynienie oraz pojednanie.
Na początku należy powiedzieć, że odczuwanie z Chrystusem jest jak obowiązek. „Kto nie jest ze Mną, ten jest przeciwko Mnie”; „Kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”. Twoja misja jest bardzo zbliżona do misji Jezusa. Jest nią kontynuacja i dopełnianie Jego męki. On narodził się po to, by stać się ofiarą. Twoje szczególne podobieństwo do Chrystusa zobowiązuje cię podwójnie do tego, by odczuwać z Chrystusem. Jesteś do tego zobowiązany jako stworzenie odkupione, mające udział w mistycznym ciele Jezusa i jesteś do tego zobowiązany na mocy misji, którą jest kontynuowanie Jezusowej męki. To odczuwanie z Chrystusem zostało już określone. Dokonuje się ono przez adorację, dziękczynienie, zadośćuczynienie oraz pojednanie.
Adoracja jest częścią kultu religijnego, jest
aktem, poprzez który pochylamy przed Bogiem całe nasze istnienie. Ponieważ
człowiek jest złożony z duszy i ciała, adoracja też powinna być wewnętrzna i
zewnętrzna.
Adoracja wewnętrzna powinna być tą najważniejszą, zewnętrzna zaś powinna funkcjonować w zależności od tej pierwszej.
Kult, jaki oddajemy Bogu, kierując się religijnością, popycha nas do tego, by złożyć Mu ofiarę z tego wszystkiego, co z pełną czcią przynosimy, z tego, kim jesteśmy. Adoracja jest właściwą formą ludzkiego istnienia. Można powiedzieć, że ludzie adorujący Boga są w społeczeństwie wybranymi delegatami, którzy wstawiają się za tę wspólnotę oficjalnie, tak jak Chrystus, którego Bóg uczynił oficjalnym Reprezentantem wszystkich wierzących, tworzących społeczeństwo Kościoła.
W Chrystusie krzyżują się trzy typy adoracji
– zależne od trzech aspektów, w jakich możemy rozpatrywać Jego osobę – jako
Człowieka-Boga, jako naszego Reprezentanta i jako Ofiarę. Jezusowa adoracja
Boga, jako Człowieka-Boga, jest niewątpliwie najdoskonalsza, bo On najdoskonalej
zna Boga. Nikt nie zna Ojca tak, jak Syn. Nikt nie zna Ojca tak, jak On, który
jest wiecznym i najpełniejszym obrazem Ojca. Gdybyśmy doskonale poznali Ojca,
przestalibyśmy być stworzeniami. Ludzki rozum nie jest bowiem w stanie nigdy
zrozumieć nieskończoności. Adoracja Jezusa nie ogranicza się więc do aktu
osobistego, osobowego, ona jest cała aktem czysto boskim. Jezus jest naszym
Reprezentantem. On wchodzi z nami w relację. Jest naszym Zbawicielem i
Odkupicielem – to znaczy, że jest tym, który nas odkupił – a to mówi, że
wchodzi w relację z odkupionymi. Chrystus jest głową mistycznego ciała, w Nim
znajdujemy wszystkie inne członki. W Nim znajdujemy życie. Ze względu na Niego
możemy spotkać się z Ojcem. On jest dla nas Zbawicielem na tyle, na ile my
jesteśmy przy Nim i potrzebujemy Go. Jezusowa adoracja Boga jest więc też
adoracją Tego, który jest naszym Reprezentantem, który jest Głową mistycznego
ciała. Jezus, przyjmując tę funkcję, adoruje Ojca w imieniu nas wszystkich,
którzy stanowimy Jego ciało. Nawet jeśli któryś z członków jest chory, prawie
umarły, On adoruje Boga także ze względu na niego. On adoruje Ojca zawsze, a
Jego adoracja ma wymiar nieskończoności. Nikt nigdy nie będzie w stanie
adorować Ojca tak doskonale jak On, nawet Najświętsza Panna Maryja.
Nieskończona adoracja Jezusa jest też adoracją ofiarną. Jezus jest kapłanem i
ofiarą. Jezus jest ofiarą, która dobrowolnie poświęca się Ojcu, by naprawiony
został porządek zniszczony przez pierworodny grzech naszych prarodziców. Ten,
kto czuje się powołany do odczuwania z Jezusem, jest jednocześnie powołany do
potrójnej adoracji. Nie wszyscy wierzący mogą adorować Boga w potrójnej
adoracji, ponieważ nie wszyscy mają możliwość być kontynuatorami Jego pasji.
Adorujmy Boga jako stworzenia. Adorujmy Boga jako odkupieni, jako części
mistycznego ciała. Adorujmy Boga jako ofiary mające „spłonąć” dla Jego chwały.
Jakże piękna jest Madonna, Dziewica pokorna, która w Lourdes podczas wspólnej
modlitwy z Bernadettą, na znak swojej adoracji Boga, schyla głowę przy słowach
Chwała Ojcu i synowi i Duchowi Świętemu… Ona bada swoje serce, odnosząc każde
jego drgnienie do Boga. Ona adoruje Trójcę najgłębiej ze wszystkich świętych.
Na słowa Chwała Ojcu i synowi i Duchowi Świętemu... skłania się w miłosnej adoracji
całe Jej jestestwo. Niepokalana jest niejako przedstawicielką ludzkiego
rodzaju, jest Matką wszystkich wierzących i dlatego także Ona adoruje Boga nie
tylko w swoim imieniu, ale i w imieniu całej swojej rodziny, wszystkich swoich
dzieci. Wreszcie też Madonna adoruje Boga i Jego plany, gdy na Kalwarii stoi
pod Krzyżem. Tam najlepiej widać Jej głęboki i bolesny „urząd” przedstawicielki
rodzaju ludzkiego.
Nasza adoracja jest wprost
proporcjonalna do naszej wiary i wiedzy. Nasza pozycja w akcie adoracji jest
podobna do tej, jaką widzimy u Mojżesza, który stoi naprzeciw płonącego krzewu:
jesteśmy upokorzeni, z głową w prochu. Nie jesteśmy jednak w tym osamotnieni, w
izolacji. Tworzymy bowiem wszyscy ciało mistyczne, którym jest Kościół. Jako
chrześcijanie powinniśmy trwać nie tylko na osobistej adoracji, ale też
powinniśmy adorować Boga w imieniu tych wszystkich naszych braci, którzy Go nie
adorują. Anioł, który objawił się w Fatimie trzem pastuszkom, by przygotować
ich na spotkanie z Matką Bożą, nauczył ich takiej modlitwy: „Mój Boże, wierzę w
Ciebie, adoruję Cię, Tobie ufam i Ciebie kocham! Proszę Cię o przebaczenie dla
tych, którzy w Ciebie nie wierzą, Ciebie nie adorują, Tobie nie ufają i nie
kochają Cię!”. Najdroższy Bracie cierpiący! Ty dodatkowo sam możesz adorować
Boga jak Chrystus, oferując Mu swoje poświęcenie, zjednoczone z Chrystusem.
Twoje poświęcenie, twoje cierpienie jest kontynuacją męki Jezusa. Jeśli czegoś
brakuje Jego męce, to właśnie Twojego osobistego w niej udziału. Bracie
cierpiący – nie narzekaj więc już dłużej, nie rozpaczaj. Twoja misja ma wielką
wartość. Masz bowiem możliwość adorować Boga nie tylko jako stworzenie i nie
tylko jako odkupiony, ale również jako ofiara.
Kapłan został powołany w Kościele do
stałej modlitwy za lud, który reprezentuje. Ty natomiast powinieneś nieustannie
ofiarowywać swoje cierpienie w intencji zbawienia wszystkich, których ty
reprezentujesz. To jest twój urząd, zadanie i powołanie. Adoruj Boga w sobie,
adoruj Go w Jego planach. Zanurz w tej adoracji całego siebie. Życie wieczne
jest wiecznym aktem adoracji. Twoja adoracja dokonująca się teraz jest już
początkiem raju. Czuj się dumny z powodu udzielonej ci misji reprezentanta
swoich braci i żyj swoim powołaniem ofiary, która daje siebie innym w darze
miłości. To jest twoje powołanie. To jest twoja misja, do której wezwał cię
Bóg. To jest też misja, której oczekuje od ciebie społeczeństwo.
Congregavit nos in unum Christi amor
________________________________
Boże mój, jakże ślepy jest człowiek, jeśli po tak straszliwych nieszczęściach nie otwiera serca na światło wiary! Czy nie bierze nas pokusa zapytać się, kto to taki ściągnął tę straszliwą karę? Słuchajmy dobrze, a głos z głębi naszych serc odpowie nam: to grzech.Tak, grzech – to największe nieszczęście. On to jest przyczyną wszystkich kar… Oto szczęście i korzyści, jakie nam daje dzieło grzechu. O mój Boże, przebacz nam jeszcze raz i okaż nam miłosierdzie.(List z 4.07.1876 r. [fragm.], św. Bernadetta Soubirous)
______________________________________
Polskie Lourdes
Matka
Boża, ukazując się w roku 1858 w Lourdes świętej Bernadetcie Soubirous,
powiedziała: Ja jestem Niepokalane Poczęcie i wezwała do modlitwy oraz
pokuty. Niespełna dwie dekady później Najświętsza Panna zwróciła się z
tym samym przesłaniem do dwóch polskich dziewczynek w Gietrzwałdzie.
Wieś ta, nazywana „polskim Lourdes” jest do dzisiaj jedynym w naszym
kraju zatwierdzonym przez Kościół miejscem maryjnych objawień.
27
czerwca 1877 roku wieczorem trzynastoletnia Justyna Szafryńska,
przygotowująca się do Pierwszej Komunii Świętej, ujrzała po raz pierwszy
Bożą Rodzicielkę na klonie stojącym obok tamtejszego kościoła.
Dziewczynka akurat zdała egzamin z katechizmu i była w drodze do domu,
kiedy dostrzegła jaśniejącą postać. Zbliżywszy się, zobaczyła siedzącą
na tronie piękną Panią, której składał pokłon zstępujący z nieba anioł. Nazajutrz
Matka Boża ukazała się także dwunastoletniej Barbarze Samulowskiej, a
później, wielokrotnie w tym samym miejscu obu dziewczynkom – po raz
ostatni 16 września. Najświętsza Panna powiedziała dzieciom to samo, co św. Bernadetcie w Lourdes: Jam jest Maryja, Niepokalane Poczęcie. Wzywała też do pokuty, a Jej pierwsze słowa brzmiały: Chcę, abyście codziennie odmawiały różaniec. Polecenie to powtórzyła z naciskiem na zakończenie objawień, podkreślając, że najważniejsze jest uczestnictwo we Mszy Świętej.