Nie ukrywajmy tego. Ogromna większość Polaków-katolików nie modli się
przed i po jedzeniu. W gronie rodzinnym czyni to może 1 procent polskich
katolików. Gdy znajdujemy się pośród innych, a więc w pracy, barze czy
restauracji, ten wskaźnik maleje zapewne poniżej 0,1 procenta. Powodów
tego stanu rzeczy jest dużo i mają one różnorodny charakter
(historyczny, kulturowy, a także stricte osobisty). Polak-katolik nie
tylko, że nie modli się przed jedzeniem, ale w dodatku zwyczaj ten
wydaje się mu czymś dziwnym, obcym, dalekim, jeśli wręcz nie będącym
objawem czegoś zdecydowanie niebezpiecznego.
Prawdopodobnie wiele jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim uda się podnieść procent modlących się przed i po jedzeniu Polaków z 1 do 5 procent. Zamiast się jednak zrażać się tą opcją, można spróbować dorzucić swą małą cegiełkę do przekonania naszych rodaków, iż "błogosławieństwo stołu" jest czymś bardzo pięknym, chwalebnym i pożytecznym. Niechaj więc ten tekst, będzie jedną z owych małych cegiełek.
Oto zatem kilka ważnych powodów dla których powinniśmy modlić się przed i po jedzeniu, zarówno będąc sami, jak i w gronie rodzinnym, miejscu pracy, barze, restauracji i innych miejscach publicznych:
Modlitwa przed jedzeniem jest sugerowana przez Pismo święte i polecana przez magisterium Kościoła. Biblia, która jest całkowicie bezbłędnym i nieomylnym Słowem Bożym naucza: "A jeśli z dziękczynieniem coś spożywam, dlaczego mają mi złorzeczyć za to, za co ja dziękuję? A więc czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą" (1 Kor 10, 30 - 31); "dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa" (Ef 5, 20); "Nieustannie się módlcie. Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was" (1 Tes 5, 17-18). Z przytoczonych wyżej wersetów możemy wywnioskować, iż dziękczynienie za pożywienie było dla chrześcijan czymś naturalnym. Co więcej, św. Paweł Apostoł uczył, że należy jeść i pić na chwałę Boga oraz za wszystko Mu dziękować. Czy modlenie się przed i po jedzeniu nie jest zatem jednym z najbardziej naturalnych sposobów realizacji tego apostolskiego polecenia? Jeśli mamy dziękować Bogu "za wszystko", to dlaczego nie za jedzenie i picie? A który z momentów w dniu, nie jest bardziej odpowiedni, by podziękować naszemu Panu za jedzenie i picie, jak nie pora posiłku?
Konkretyzację wyżej cytowanych fragmentów Pisma świętego znajdziemy także w orzeczeniach soborów, pismach papieży oraz katechizmach. Przykładowo, Sobór Nicejski II poleca, by: "nawet (...) ci, którzy wybrali małżeństwo, dzieci i światowe uczucia, jeśli spożywają posiłek razem, kobiety i mężczyźni, niech się zachowują w sposób nienaganny, niech złożą dzięki w modlitwie Temu, który im dał pożywienie (...)" (tamże: kanon 22). Jan Paweł II z kolei, w jednych ze swych listów pisał: "W żadnej chrześcijańskiej rodzinie nie powinno też braknąć wspólnie odmawianej modlitwy przy posiłku. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jeden człowiek musiałby się pod tym względem jakoś przezwyciężyć. Ale odłóżcie na bok wszelki fałszywy wstyd religijny i módlcie się wspólnie!".
Modlitwa przy posiłku w szczególny sposób uczy nas pokory. Gdy zasiadamy do stołu, by podziękować Bogu za to, że mamy co jeść, oraz prosić Go, by pobłogosławił nasz posiłek, niejako przypominamy sobie o tym, że jesteśmy całkowicie od Niego zależni. Codziennie dziękczyniąc Bogu za to, że mamy co jeść i pić, uczymy się w ten sposób bardziej doceniać dobroć i hojność naszego Stwórcy. "Błogosławieństwo stołu" może być więc dobrym lekiem na nasze tendencje do zarozumiałości i myślenia w kategoriach samowystarczalności.
Modlitwa przed jedzeniem przynosi nam Boże błogosławieństwa. Dziękując Bogu za jedzenie i picie oraz prosząc Go, by pobłogosławił nasz pokarm, uznajemy, że nie jesteśmy niezależni od Stwórcy i samowystarczalni. Biblia i Tradycja Kościoła nieustannie powtarzają, iż pokora niesie za sobą Bożą przychylność, zaś pycha wywołuje Boży gniew. "Bóg (...) pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje" (1 P 5, 5); "rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich (...) a wywyższył pokornych" (Łk 1, 51-52). Jeśli dziękujemy Bogu za to, że mamy co jeść i pić, możemy spodziewać się, iż będzie On troszczył się o nasze doczesne potrzeby.
"Błogosławieństwo stołu" jest dobrą okazją do wspólnej rodzinnej modlitwy. Często trudno jest zebrać się rodzinie na wspólną modlitwę. Modlitwa przy stole może być dobrym początkiem do zakorzenienia się w rodzinie regularnego zwyczaju wspólnych modlitw. Modlące się razem rodziny są zaś jednym z najmocniejszych przyczółków w duchowej wojnie przeciw mocom ciemności. Tam, gdzie rodziny codziennie modlą się razem, wielokrotnie spada procent rozwodów oraz małżeńskich zdrad, zaś kłopoty w wychowaniu dzieci przebiegają zazwyczaj znacznie bardziej łagodnie, niż w innych rodzinach.
Modlitwa przed jedzeniem jest wyznaniem wiary w Pana Jezusa przed innymi ludźmi. Modlitwa przy posiłku w miejscu pracy, barze, restauracji i innych miejscach publicznych, to jeden z najtrudniejszych do zrealizowania postulatów. Sam nieraz widziałem, jak ludzie, którzy modlili się przed jedzeniem, gdy byli w wąskim gronie swej rodziny lub znajomych, nagle rezygnowali z tego, gdy tylko znajdowali się poza bezpieczną przystanią własnego domu. Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Zapewne różne. Niektórym osobom modlitwa przy posiłku w miejscach publicznych kojarzy się z jakąś religijną ostentacją, jeszcze inni boją się wprawić w zakłopotanie swych znajomych i bliskich, sądząc, że w ten sposób ludzie, ci zostaną urażeni lub nie będą wiedzieć, w jaki sposób mają się zachować. Najczęstszą jednak przyczyną dla której pobożni katolicy wzdragają się przed modlitwą przy stole w miejscach publicznych jest ludzki strach. Jest to strach przed ukradkowymi spojrzeniami innych ludzi, jawną bądź zamaskowaną kpiną lub szyderstwem z naszej postawy, byciem naznaczonym jako "religijny dziwak". Jeszcze inną odmianą tego strachu jest obawa, iż tego rodzaju przyznanie się do wiary w Jezusa, utrudni nam dotychczasowe w miarę "swobodne" życie. Wiemy lub przeczuwamy, iż z momentem tego rodzaju chrześcijańskiego "wyjścia z podziemia" nasi znajomi będą baczniej i uważniej przyglądać się temu, jak żyjemy. Jeśli do tej pory śmiałeś się z dowcipów o rozpuście, używałeś wulgarnej mowy, okłamywałeś szefa, to po tym, jak zaczniesz modlić się w obecności innych przed posiłkiem (nie rezygnując ze swych niemoralnych zwyczajów) jeszcze bardziej zaczniesz czuć się jak zakłamany hipokryta, która "modli się pod figurą, a diabła ma za skórą". Trudniej będzie ci czynić zło w obecności innych osób, gdyż ich spojrzenia, a często też słowa, będą cię oskarżać o zakłamanie i sprzeczność między życiem a wiarą. Wielu zatem nie modli się przed jedzeniem w obecności innych osób, by móc się czuć swobodniej w swym złym i występnym życiu.
Cóż można odpowiedzieć na tego rodzaju obiekcje? Oczywiście nie jest dobrze, gdy nasza modlitwa staje się jakąś ostentacją i stoi za nią pragnienie, by ludzie nas za to chwalili i podziwiali. Tego rodzaju postawę faryzeuszów potępił nasz Pan Jezus Chrystus mówiąc o tych, którzy modląc się, wystają na rogach ulic po to, by byli widziani przez ludzi (por. Mt 6, 5). Czy to jednak oznacza, że każda publiczna modlitwa i każde publiczne wyznanie wiary jest złe? Oczywiście, że nie. Wszak na kartach Biblii nieraz czytamy o tym, iż Pan Jezus, Apostołowie, prorocy i patriarchowie modlili się także w obecności innych ludzi. Gdyby publiczna modlitwa była zła, Kościół święty zapewne nie polecałby też swym wiernym uczestniczyć choćby w procesjach eucharystycznych, pielgrzymkach czy drogach krzyżowych, których ścieżki nieraz wiodą przez ulice dużych miast. Złe nie jest zatem modlenie się w miejscu publicznym, ale pragnienie, byśmy byli z tego powodu chwaleni, podziwiani i szanowani przez innych ludzi. Z powodu modlitwy przy posiłku, zwłaszcza dziś, możemy być jednak bardziej krytykowani aniżeli chwaleni, bardziej wyśmiewani niźli szanowani i podziwiani. Dlatego, jeśli ktoś myśli, iż ujawnienie się z tym zwyczajem, przyniesie mu doczesną glorię chwały, najprawdopodobniej szybko się rozczaruje. Choć troska o to, byśmy nie czynili z naszej modlitwy jakiegoś widowiska jest z pewnością ważna, nie mniej ważne jest byśmy nie wstydzili się swej wiary w Pana Jezusa. Jeśli uważamy za rzecz dobrą, podziękować naszemu Panu za pokarm w domu, to dlaczego mielibyśmy nie czynić tego w obecności innych osób? Co byśmy powiedzieli o mężu, który co prawda rozmawiałby ze swą żoną w domu, ale poza domem nie odzywałby się do niej nawet jednym zdaniem? Czy nie pomyślelibyśmy, iż coś w ich małżeństwie poważnie nie szwankuje, skoro poza mąż poza domem zachowuje się tak, jakby nie znał swej żony? Słowa Zbawiciela i św. Pawła o tym, iż: "Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 33); (nie należy) "wstydzić się ... świadectwa Pana" (2 Tm 1, 8) są zbyt ważne, by je lekceważyć. Jeśli jednak, ze względu na przewidywane, przykre dla nas, reakcje innych ludzi, rezygnujemy ze zwyczaju, który w zaciszu swego domu praktykujemy, to jakie świadectwo dajemy swemu Zbawicielowi? Czy nasze postępowanie nie oznacza jakiejś formy zapieranie się Jego Imienia? Jeśli dziś paraliżuje nas strach przed czyimś śmiechem, złośliwą uwagą czy choćby spojrzeniem w którym maluje się zdziwienie, to w jaki sposób mamy przygotować się na o wiele bardziej dokuczliwe i srogie prześladowania, które muszą nas spotkać, jeśli tylko będziemy chcieli iść śladami Pana Jezusa? (por. Jn 15, 20). A co z faktem, iż od momentu tego modlitewnego "wyjścia z chrześcijańskiego podziemia" ludzie będą znacznie bardziej pilnie i krytycznie obserwować twoje postępowanie? Powinieneś się z tego tylko cieszyć. Ludzie ci mogą być bowiem dawno zagłuszanym przez ciebie głosem twego sumienia, który wzywa cię do zerwania z pewnymi złymi nawykami i upodobaniami. Jeśli jest zatem tyle argumentów za modlitwą przy posiłku, dlaczego tego nie czynić?
Congregavit nos in unum Christi amor
________________________________
Prawdopodobnie wiele jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim uda się podnieść procent modlących się przed i po jedzeniu Polaków z 1 do 5 procent. Zamiast się jednak zrażać się tą opcją, można spróbować dorzucić swą małą cegiełkę do przekonania naszych rodaków, iż "błogosławieństwo stołu" jest czymś bardzo pięknym, chwalebnym i pożytecznym. Niechaj więc ten tekst, będzie jedną z owych małych cegiełek.
Oto zatem kilka ważnych powodów dla których powinniśmy modlić się przed i po jedzeniu, zarówno będąc sami, jak i w gronie rodzinnym, miejscu pracy, barze, restauracji i innych miejscach publicznych:
Modlitwa przed jedzeniem jest sugerowana przez Pismo święte i polecana przez magisterium Kościoła. Biblia, która jest całkowicie bezbłędnym i nieomylnym Słowem Bożym naucza: "A jeśli z dziękczynieniem coś spożywam, dlaczego mają mi złorzeczyć za to, za co ja dziękuję? A więc czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą" (1 Kor 10, 30 - 31); "dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa" (Ef 5, 20); "Nieustannie się módlcie. Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was" (1 Tes 5, 17-18). Z przytoczonych wyżej wersetów możemy wywnioskować, iż dziękczynienie za pożywienie było dla chrześcijan czymś naturalnym. Co więcej, św. Paweł Apostoł uczył, że należy jeść i pić na chwałę Boga oraz za wszystko Mu dziękować. Czy modlenie się przed i po jedzeniu nie jest zatem jednym z najbardziej naturalnych sposobów realizacji tego apostolskiego polecenia? Jeśli mamy dziękować Bogu "za wszystko", to dlaczego nie za jedzenie i picie? A który z momentów w dniu, nie jest bardziej odpowiedni, by podziękować naszemu Panu za jedzenie i picie, jak nie pora posiłku?
Konkretyzację wyżej cytowanych fragmentów Pisma świętego znajdziemy także w orzeczeniach soborów, pismach papieży oraz katechizmach. Przykładowo, Sobór Nicejski II poleca, by: "nawet (...) ci, którzy wybrali małżeństwo, dzieci i światowe uczucia, jeśli spożywają posiłek razem, kobiety i mężczyźni, niech się zachowują w sposób nienaganny, niech złożą dzięki w modlitwie Temu, który im dał pożywienie (...)" (tamże: kanon 22). Jan Paweł II z kolei, w jednych ze swych listów pisał: "W żadnej chrześcijańskiej rodzinie nie powinno też braknąć wspólnie odmawianej modlitwy przy posiłku. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jeden człowiek musiałby się pod tym względem jakoś przezwyciężyć. Ale odłóżcie na bok wszelki fałszywy wstyd religijny i módlcie się wspólnie!".
Modlitwa przy posiłku w szczególny sposób uczy nas pokory. Gdy zasiadamy do stołu, by podziękować Bogu za to, że mamy co jeść, oraz prosić Go, by pobłogosławił nasz posiłek, niejako przypominamy sobie o tym, że jesteśmy całkowicie od Niego zależni. Codziennie dziękczyniąc Bogu za to, że mamy co jeść i pić, uczymy się w ten sposób bardziej doceniać dobroć i hojność naszego Stwórcy. "Błogosławieństwo stołu" może być więc dobrym lekiem na nasze tendencje do zarozumiałości i myślenia w kategoriach samowystarczalności.
Modlitwa przed jedzeniem przynosi nam Boże błogosławieństwa. Dziękując Bogu za jedzenie i picie oraz prosząc Go, by pobłogosławił nasz pokarm, uznajemy, że nie jesteśmy niezależni od Stwórcy i samowystarczalni. Biblia i Tradycja Kościoła nieustannie powtarzają, iż pokora niesie za sobą Bożą przychylność, zaś pycha wywołuje Boży gniew. "Bóg (...) pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje" (1 P 5, 5); "rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich (...) a wywyższył pokornych" (Łk 1, 51-52). Jeśli dziękujemy Bogu za to, że mamy co jeść i pić, możemy spodziewać się, iż będzie On troszczył się o nasze doczesne potrzeby.
"Błogosławieństwo stołu" jest dobrą okazją do wspólnej rodzinnej modlitwy. Często trudno jest zebrać się rodzinie na wspólną modlitwę. Modlitwa przy stole może być dobrym początkiem do zakorzenienia się w rodzinie regularnego zwyczaju wspólnych modlitw. Modlące się razem rodziny są zaś jednym z najmocniejszych przyczółków w duchowej wojnie przeciw mocom ciemności. Tam, gdzie rodziny codziennie modlą się razem, wielokrotnie spada procent rozwodów oraz małżeńskich zdrad, zaś kłopoty w wychowaniu dzieci przebiegają zazwyczaj znacznie bardziej łagodnie, niż w innych rodzinach.
Modlitwa przed jedzeniem jest wyznaniem wiary w Pana Jezusa przed innymi ludźmi. Modlitwa przy posiłku w miejscu pracy, barze, restauracji i innych miejscach publicznych, to jeden z najtrudniejszych do zrealizowania postulatów. Sam nieraz widziałem, jak ludzie, którzy modlili się przed jedzeniem, gdy byli w wąskim gronie swej rodziny lub znajomych, nagle rezygnowali z tego, gdy tylko znajdowali się poza bezpieczną przystanią własnego domu. Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Zapewne różne. Niektórym osobom modlitwa przy posiłku w miejscach publicznych kojarzy się z jakąś religijną ostentacją, jeszcze inni boją się wprawić w zakłopotanie swych znajomych i bliskich, sądząc, że w ten sposób ludzie, ci zostaną urażeni lub nie będą wiedzieć, w jaki sposób mają się zachować. Najczęstszą jednak przyczyną dla której pobożni katolicy wzdragają się przed modlitwą przy stole w miejscach publicznych jest ludzki strach. Jest to strach przed ukradkowymi spojrzeniami innych ludzi, jawną bądź zamaskowaną kpiną lub szyderstwem z naszej postawy, byciem naznaczonym jako "religijny dziwak". Jeszcze inną odmianą tego strachu jest obawa, iż tego rodzaju przyznanie się do wiary w Jezusa, utrudni nam dotychczasowe w miarę "swobodne" życie. Wiemy lub przeczuwamy, iż z momentem tego rodzaju chrześcijańskiego "wyjścia z podziemia" nasi znajomi będą baczniej i uważniej przyglądać się temu, jak żyjemy. Jeśli do tej pory śmiałeś się z dowcipów o rozpuście, używałeś wulgarnej mowy, okłamywałeś szefa, to po tym, jak zaczniesz modlić się w obecności innych przed posiłkiem (nie rezygnując ze swych niemoralnych zwyczajów) jeszcze bardziej zaczniesz czuć się jak zakłamany hipokryta, która "modli się pod figurą, a diabła ma za skórą". Trudniej będzie ci czynić zło w obecności innych osób, gdyż ich spojrzenia, a często też słowa, będą cię oskarżać o zakłamanie i sprzeczność między życiem a wiarą. Wielu zatem nie modli się przed jedzeniem w obecności innych osób, by móc się czuć swobodniej w swym złym i występnym życiu.
Cóż można odpowiedzieć na tego rodzaju obiekcje? Oczywiście nie jest dobrze, gdy nasza modlitwa staje się jakąś ostentacją i stoi za nią pragnienie, by ludzie nas za to chwalili i podziwiali. Tego rodzaju postawę faryzeuszów potępił nasz Pan Jezus Chrystus mówiąc o tych, którzy modląc się, wystają na rogach ulic po to, by byli widziani przez ludzi (por. Mt 6, 5). Czy to jednak oznacza, że każda publiczna modlitwa i każde publiczne wyznanie wiary jest złe? Oczywiście, że nie. Wszak na kartach Biblii nieraz czytamy o tym, iż Pan Jezus, Apostołowie, prorocy i patriarchowie modlili się także w obecności innych ludzi. Gdyby publiczna modlitwa była zła, Kościół święty zapewne nie polecałby też swym wiernym uczestniczyć choćby w procesjach eucharystycznych, pielgrzymkach czy drogach krzyżowych, których ścieżki nieraz wiodą przez ulice dużych miast. Złe nie jest zatem modlenie się w miejscu publicznym, ale pragnienie, byśmy byli z tego powodu chwaleni, podziwiani i szanowani przez innych ludzi. Z powodu modlitwy przy posiłku, zwłaszcza dziś, możemy być jednak bardziej krytykowani aniżeli chwaleni, bardziej wyśmiewani niźli szanowani i podziwiani. Dlatego, jeśli ktoś myśli, iż ujawnienie się z tym zwyczajem, przyniesie mu doczesną glorię chwały, najprawdopodobniej szybko się rozczaruje. Choć troska o to, byśmy nie czynili z naszej modlitwy jakiegoś widowiska jest z pewnością ważna, nie mniej ważne jest byśmy nie wstydzili się swej wiary w Pana Jezusa. Jeśli uważamy za rzecz dobrą, podziękować naszemu Panu za pokarm w domu, to dlaczego mielibyśmy nie czynić tego w obecności innych osób? Co byśmy powiedzieli o mężu, który co prawda rozmawiałby ze swą żoną w domu, ale poza domem nie odzywałby się do niej nawet jednym zdaniem? Czy nie pomyślelibyśmy, iż coś w ich małżeństwie poważnie nie szwankuje, skoro poza mąż poza domem zachowuje się tak, jakby nie znał swej żony? Słowa Zbawiciela i św. Pawła o tym, iż: "Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 33); (nie należy) "wstydzić się ... świadectwa Pana" (2 Tm 1, 8) są zbyt ważne, by je lekceważyć. Jeśli jednak, ze względu na przewidywane, przykre dla nas, reakcje innych ludzi, rezygnujemy ze zwyczaju, który w zaciszu swego domu praktykujemy, to jakie świadectwo dajemy swemu Zbawicielowi? Czy nasze postępowanie nie oznacza jakiejś formy zapieranie się Jego Imienia? Jeśli dziś paraliżuje nas strach przed czyimś śmiechem, złośliwą uwagą czy choćby spojrzeniem w którym maluje się zdziwienie, to w jaki sposób mamy przygotować się na o wiele bardziej dokuczliwe i srogie prześladowania, które muszą nas spotkać, jeśli tylko będziemy chcieli iść śladami Pana Jezusa? (por. Jn 15, 20). A co z faktem, iż od momentu tego modlitewnego "wyjścia z chrześcijańskiego podziemia" ludzie będą znacznie bardziej pilnie i krytycznie obserwować twoje postępowanie? Powinieneś się z tego tylko cieszyć. Ludzie ci mogą być bowiem dawno zagłuszanym przez ciebie głosem twego sumienia, który wzywa cię do zerwania z pewnymi złymi nawykami i upodobaniami. Jeśli jest zatem tyle argumentów za modlitwą przy posiłku, dlaczego tego nie czynić?
Mirosław Salwowski
Z komentarzy Internautów
biniobill 2013-12-14 22:23:33
Bardzo cenny artykuł.
W obecnym czasie rozsądnym jest modlitwą pobłogosławić to co podaje się na stół
sobie i rodzinie. Powszechnie wiadomo, że produkowane jedzenie dziś znacznie
różni się składem od tego co spożywali nasi rodzice kiedy byli w naszym wieku.
Nie dość, że produkty żywnościowe bez problemu mogłyby być sprzedawane w
zwykłym markecie chemicznym to również wiadomo, że niektórzy producenci z
piekła rodem korzystają z zaklęć i pomocy świata duchowego nam wrogiego po to
by wzrosła sprzedaż. Nie żartuję. Modlitwa przed jedzeniem to także egzorcyzm.
Tak się składa, że na początku tego miesiąca (grudzień 2013), obok tego samego
obrazka który jest zamieszczony w artykule umieściłem jedną z wielu pięknych
modlitw, wydrukowałem i powiesiłem u siebie w jadalni a także podarowałem
przyjaciołom.
Oto ta modlitwa:
Drogi Panie Jezu,
siądź przy stole z nami,
jak kiedyś siadałeś ze swymi uczniami.
Pobłogosław nas i te wszystkie dary,
za które podziękowania Tobie składamy.
Niech wszyscy głodni znajdą pożywienie,
a ci, co odeszli, osiągną zbawienie.
Amen.
Dziękuję wszystkim za treściwe komentarze, życzę dobrej nocy i Bożego
błogosławieństwa na każdy dzień
niewolnik 2013-12-14 22:15:35
Szanowny Autor zwrócił słuszną uwagę, na fakt zaniku
powszechnej tradycji modlitwy przed obiadem. Posłużył się wieloma dobrymi i
ważnymi cytatami zachęcającymi, a może bardziej przypominającymi dlaczego
chrześcijanie, czy katolicy powinni modlić się przed i po jedzeniu. Próba
zdiagnozowania tego problemu, analiza i spostrzeżenia wygląda niestety na
banalną, wręcz prostacką.
Jednym z ważnych kanonów nauk Chrystusa jest "napominać", innym zaś,
niemniej istotnym jest "nie sądzić", stąd pominę milczeniem oceny
Autora, dlaczego niemal wszyscy polscy katolicy nie modlą się przed i po
jedzeniu począwszy od posiłków w domu, w rodzinnym gronie, z wyjątkiem dwóch
nadzwyczajnych okazji świąt Wielkanocnych i Bożego Narodzenia.
Nauczaniem i dawaniem przykładu zdziałać można najwięcej. Stąd jednym z
pomysłów, który sugeruję Autorowi i Drogim Czytelnikom, jest wywieszenie
ładnego obrazka z Modlitwą w pobliżu stołu, gdzie spożywamy posiłki, a także
dawanie w ramach prezentu takiego obrazka bliskim przyjaciołom, czy też
krewnym. Tak się składa, że na początku tego miesiąca (grudzień 2013), obok
tego samego obrazka który jest zamieszczony w artykule umieściłem jedną z wielu
pięknych modlitw, wydrukowałem i powiesiłem u siebie w jadalni a także
podarowałem przyjaciołom.
Oto ta modlitwa:
Drogi Panie Jezu,
siądź przy stole z nami,
jak kiedyś siadałeś ze swymi uczniami.
Pobłogosław nas i te wszystkie dary,
za które podziękowania Tobie składamy.
Niech wszyscy głodni znajdą pożywienie,
a ci, co odeszli, osiągną zbawienie.
Amen.
jadwiska 2013-12-14 18:36:39
Wszechmogący i Miłosierny Boże, przez Najczystsze i
Niepokalane Serce Maryi, Mocą Krzyża Chrystusowego, pobłogosław te pokarmy + i
oddal od nich wszelkie zło, abyśmy po ich spożyciu nie doznali szkody na ciele
i duszy. Przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.
**********************
Dziękujemy Ci Boże, za te dary, które z Twojej dobroci spożyliśmy. Przez
Chrystusa, Pana naszego. Amen.
dobrzynski 2013-12-12 22:10:17
Bardzo mi się podobała śpiewana modlitwa,którą wiele razy
słyszałem u górali :
Pobłogosław Boze, z wysokiego nieba
Hej coby na tem stole nie zabrakło chleba
Nie zabrakło chleba,nie zabrakło gruli
hej,ani tys miłości ku nasej Matuli.
Tą modlitwę zawsze śpiewaliśmy u dobrodzieja w Kamesznicy.
oczy_szeroko_otwarte 2013-12-12 21:58:06
Pobłogosław Panie ten posiłek...
tych, którzy go przygotowali i tych, którzy będą go spożywać. Naucz nas
dzielić się chlebem i radością, przez Chrystusa, Pana naszego. Amen
ZBM 2013-12-12 08:56:31
Brak modlitwy przy posiłku to przede wszystkim skutek złego
wychowania. W której szkole nauczyciel religii uczy dzieci modlić się przed
jedzeniem i swoją osobą daje przykład takiej modlitwy? Jeśli dzici na stołówce
w szkole widzą, że żaden nauczyciel, czy to religii czy to innego przedmiotu,
nie modli się przed jedzeniem, to jakże one będą to czynić?
Wolnyczlowiek 2013-12-12 00:21:31
Słowa Zbawiciela i św. Pawła o tym, iż: "Lecz kto
się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest
w niebie" (Mt 10, 33); (nie należy) "wstydzić się ...
świadectwa Pana" (2 Tm 1, 8)
Slawek 2013-12-11 19:43:12
"W żadnej
chrześcijańskiej rodzinie nie powinno też braknąć wspólnie odmawianej modlitwy
przy posiłku. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jeden człowiek musiałby się pod
tym względem jakoś przezwyciężyć. Ale odłóżcie na bok wszelki fałszywy wstyd
religijny i módlcie się wspólnie!".
Jan Paweł II