Człowiek
współczesny – zwłaszcza człowiek młody – pomimo szacunku, jaki ma dla
nauki, techniki, i pomimo swego panowania nad światem, wydaje się nie
pokładać całej swej nadziei w nowych wartościach wiodących (i to
uwzględniając dominującą rolę, funkcjonalną i instrumentalną, jaką w
naszej aktualnej społeczności odgrywa myślenie): takie wartości nie mogą
być uważane za siły zdolne rozwiązać najważniejsze
problemy ludzkości, egzystencjalne i społeczne. Młody człowiek wydaje się dziś poszukiwać form życia, w których na nowo znalazłoby się miejsce dla darmowości. Jego słownik wypełniają zwroty takie jak „wydarzenie”, „Evenement”, „Ereignis”, czy „Happening”. Obok pojęcia „funkcji”, które odpowiada bez wątpienia pewnej rzeczywistości, istnieją inne pojęcia, nie mniej realne w momencie krytycznym: sens i wydarzenie, darmowość i łaska. Wydaje się, że znów potrzebujemy przywództwa „przeciwników absurdu i proroków sensu” (P. Ricouer), aby przekraczać myślenie czysto instrumentalne.
problemy ludzkości, egzystencjalne i społeczne. Młody człowiek wydaje się dziś poszukiwać form życia, w których na nowo znalazłoby się miejsce dla darmowości. Jego słownik wypełniają zwroty takie jak „wydarzenie”, „Evenement”, „Ereignis”, czy „Happening”. Obok pojęcia „funkcji”, które odpowiada bez wątpienia pewnej rzeczywistości, istnieją inne pojęcia, nie mniej realne w momencie krytycznym: sens i wydarzenie, darmowość i łaska. Wydaje się, że znów potrzebujemy przywództwa „przeciwników absurdu i proroków sensu” (P. Ricouer), aby przekraczać myślenie czysto instrumentalne.
Literatura chrześcijańska traktująca o Bogu nie byłaby w stanie
zaproponować człowiekowi współczesnemu żadnego rozwiązania, gdyby ten
nie uświadomił sobie, iż interpretacja wyłącznie naukowa rzeczywistości i
panowanie czysto technologicznego świata i środowiska prowadzą w sposób
nieunikniony do nowych form alienacji i dehumanizacji. Jest pewne, iż
człowiek nie doświadczy ni stąd, ni zowąd przestrzeni, która otwiera się
przed nim – dzięki analizie tych deformacji – jako żywy problem
„martwego Boga”. Lecz z drugiej strony ten konkretny kontekst
doświadczenia może odnowionemu dyskursowi na temat Boga i mistyce
chrześcijańskiej w świecie współczesnym dać namacalny i zrozumiały punkt
zaczepienia. Sens i darmowość, milczenie aktywne i kontemplacja, są to
wartości, jakie dzisiejszy młody człowiek będzie w naszym
zsekularyzowanym świecie odkrywał na nowo przez naukę i technologię.
Znów odczuwamy potrzebę „suplementu duszy” (H. Bergson).
Chrześcijańskiemu doświadczeniu przypada w obowiązku zadanie pokazania,
że potrzebę tę może wypełnić, i to w sposób znaczący, mistyka
chrześcijańska. Mistyka chrześcijańska
znajduje szansę wpisania się we współczesną historię i
jednocześnie okazję do zweryfikowania dziwnych i przesadzonych
sformułowań na temat autentycznej rzeczywistości życia mistycznego. [...]
[...]Oto dlaczego właśnie mistyka jest, w łonie Kościoła, instancją
krytyczną, która uświadamia Kościołowi, iż jego sens ostateczny nie tkwi
w jego własnych strukturach instytucjonalnych i w jego teologii
(niezależnie od ich konieczności), lecz w intencjonalności, dzięki
której Kościół przekracza swoje struktury i ożywia swoją teologię:
komunii z Bogiem w Jezusie Chrystusie, a w niej ze wszystkimi ludźmi.
Mistyka chrześcijańska, mimo że jest potrzebnym światu „suplementem
duszy”, mimo że jest krytyczna wobec myślenia wyłącznie funkcjonalnego i
instrumentalnego, jest również uznaniem pewnego wydarzenia i pewnej
odpowiedzialności wynikającej z niego dla wierzących, żyjących w
świecie, którego wartości i własny sens także oni odtąd uznają. To
trochę zmieniło egzystencjalny i społeczny grunt, na jakim „uprawia się”
mistykę chrześcijańską. Z jednej strony, usytuowana w linii wielkiej
tradycji mistycznej współczesna mistyka chrześcijańska powinna trwać
przy następującym twierdzeniu: w Objawieniu Bóg żywy daje nam się
bezpośrednio, jako bliski, lecz z drugiej strony, być może bardziej
aniżeli w przeszłości, mistyka ma świadomość, iż ten dar bliskości Boga
dla człowieka nie może wyrazić się inaczej, aniżeli w formie pośredniej:
Dar Boga ukonkretnia się w bezwarunkowym darze człowieka dla bliźniego.
Miłość braterska przekształca się w ten sposób realnie w „cnotę
teologalną”. Kontemplacja nie jest oddzielona od praktyki
chrześcijańskiej. W wierze absolutna i wiecznie młoda aktualność Boga
żywego nie stoi w tle, lecz na pierwszym planie, chociaż nie mogłaby być
przeżywana inaczej, niż w wyznawanym przez chrześcijan credo i, poprzez
to, wyrażana pośrednio. To wyrażenie historyczne i „ziemskie” jest
jednak wewnętrznie określone przez dar bliskości Boga. To jest racja,
dla której mistyka, jeśli chce pozostawać autentyczna, nie może odłączyć
się od miłości braterskiej i od „ziemi ludzi”.
Również Kościół i jego teolodzy oczekują właśnie od mistyków, aby
byli pośród nas jak cherubini, aby byli permanentnym napomnieniem,
strażnikami u bramy, która daje dostęp do tajemnicy nieprzystępnej,
źródłem naszego rozumienia świata. Mistycy są, pośród nas, prorokami
obecności Boga – obecności, która z powodu swej boskości nie rzuca
cienia na świat, ale jest przez nas przeżywana w formie ludzkiego
doświadczenia nieobecności. Mistycy są strażnikami teologii negatywnej.
Dzięki temu wchodzą oni, na swój sposób, we współczesny ruch „dialektyki
negatywnej” i poprzez to krytycznej.
Dusze, które Bóg zaczyna podnosić do tych pustynnych wyżyn
samotności, podobne są do synów Izraela ma pustyni. Pan Bóg zesłał
im tam z nieba pokarm, mający w sobie wszystkie smaki i jak Pismo
święte podaje, dostosował ten smak do podniebienia każdego (Mdr
16,20-21). Oni jednak odczuwali brak smaku mięsa i cebuli, która
przedtem spożywali w Egipcie. Tak przyzwyczaili bowiem swe podniebienie
do tamtych pokarmów, że mimo anielskiej słodyczy manny
płakali i wzdychali za mięsem (Lb 11,4-6). Tak daleko bowiem
sięga przyziemność naszego pożądania, że pragnąć nam każe nędz
naszych, a mieć w obrzydzeniu nieopisane dobro niebieskie.
św. Jan od Krzyża, Noc ciemna 1,9,5.
samotności, podobne są do synów Izraela ma pustyni. Pan Bóg zesłał
im tam z nieba pokarm, mający w sobie wszystkie smaki i jak Pismo
święte podaje, dostosował ten smak do podniebienia każdego (Mdr
16,20-21). Oni jednak odczuwali brak smaku mięsa i cebuli, która
przedtem spożywali w Egipcie. Tak przyzwyczaili bowiem swe podniebienie
do tamtych pokarmów, że mimo anielskiej słodyczy manny
płakali i wzdychali za mięsem (Lb 11,4-6). Tak daleko bowiem
sięga przyziemność naszego pożądania, że pragnąć nam każe nędz
naszych, a mieć w obrzydzeniu nieopisane dobro niebieskie.
św. Jan od Krzyża, Noc ciemna 1,9,5.