Bóg Ojciec
wywyższył Go ponad wszystko. Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie,
poddać się Jego władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z
perspektywą życia na wieki” (z Listu Episkopatu Polski na Uroczystość Jezusa
Chrystusa Króla Wszechświata z dn.13.11.2012).
Bazylika św. Marka w Wenecji - Pusty tron Chrystusa na ziemi |
Jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, iż
mamy Króla, którego autorytet nigdy nie zostanie zakwestionowany, przez nikogo.
Mamy Króla w sercach, który potrafił razem z nami cierpieć, który wie, co to
ból i niesprawiedliwy wyrok. Jego autorytet oparty jest na wszechmocnej miłości
i na doskonałej sprawiedliwości. Wierność Chrystusowi Królowi rodzi nadzieję,
że wszystko, nawet najdrobniejszy gest w naszym życiu posiada głęboki sens. Nic
nie zostanie stracone. On bowiem nikogo nie skrzywdzi i On wyciągnie
konsekwencje za uczynione zło – także za te słowa: NIE TRZEBA, ABY JEZUS
KRÓLOWAŁ.
Dzisiejsze
pretorium – 25 listopada 2012 – to Polska, w której dokonuje się teologiczny
dialog. „Czy wiesz, że mam władzę nad Tobą?”. Przekonanie Piłata spotyka jasna
odpowiedź: „Nie miałbyś władzy nade Mną, gdyby nie dana ci została z góry”.
Prawo Boga nie zależy więc od decyzji tego, kto na ziemi ustanawia prawa.
Pochodzi od Niego samego, jest odwieczne i nie da się zmienić na mocy woli
ludzkiej władzy. Sprawę Jezusa Piłat poddał pod osąd ludu, pod głosowanie i
przegrał.
Pytanie
Piłata oznacza wybór decyzji, przed jakim staje współczesny świat, konkretny
naród i człowiek. Jeśli nie Ty jesteś królem, to kto? Jeśli nie możemy zawierzyć
i oddać Chrystusowi Królowi tego, co nam po Bogu najbliższe – Ojczyzny i
wszystkiego, co polskie - to komu? Na kim mamy zbudować porządek w Polsce, aby
była sprawiedliwa, lub porządek naszego życia, aby było spełnione? Czy z
powszechnego królowania Chrystusa, nie wolno nam wziąć cząstki dla siebie? Dla
naszej Ojczyzny? I czy pytanie Piłata: „Czy ty jesteś Królem żydowskim?” nie
odnosiło się do konkretnego narodu? Chrystus wprawdzie nie chciał władzy
ziemskiej, ale chciał, aby Jego Królestwo rozszerzało się na ziemi, pośród konkretnych
ludów i narodów.
Dzisiaj
pytanie o królestwo Chrystusa dotyka współczesnego świata, w którym szerzy się
cywilizacja zniszczenia, przemocy, nienawiści, kłamstwa. Ten świat nie może
jednak nie pytać o Boga, o sens i fundament swych celów i dążeń. Świat,
rozgrywający historię na parkietach giełd i w ogniskach płonących wojen, musi
spotkać prowokujące wyzwanie, które każe postawić pytanie o prawdę, o sens, o
sprawiedliwość.
Pytanie
o Królestwo Chrystusa dotyka społeczności Jezusa: uczniów, uzdrowionych,
nawróconych, dotkniętych łaską, których pochłonął i zagłuszył zgiełk tłumu. Zastraszonej
mniejszości, której zabrakło jedności, wiary i świadectwa. Ale jeśli tak musiało
być wówczas, to czy ma tak być aż do końca świata? Pytanie: „Czy ty jesteś
królem?” dotyka samej istoty królowania i sposobu misji Chrystusa wobec świata.
Pytanie
to może być wreszcie bardzo osobistym westchnieniem do Boga: Czy Ty jesteś
królem, to znaczy – Większym niż ja? Czy Ty masz prawo mieć władzę nade mną i w
jakim zakresie? Czy mam przyjąć Twe prawa? Współczesny człowiek z trudem
posadzi Boga na swym własnym krześle.
Bóg,
ze związanymi ludzką pychą rękami, staje przed człowiekiem także w dzisiejszą
uroczystość. Oszczędny i jasny w swej mowie. Oto postać Chrystusa - Króla
osądzonego i zniesławionego, który przyjął na siebie grzechy słabych i
upadłych. A przecież odnalazł ich i przyjął do grona wspólnoty „grzeszników i
świętych”. To nie On jest winien ludzkiego grzechu, słabości, upadku wątpiącego
Tomasza, strachliwego Piotra, zdradliwego Judasza. Naprzeciw Niego staje każdy
z nas, aby postawić pytanie o fakt i sens królowania Boga; pytanie, które może brzmieć
jak wyznanie Piotra, jak dociekliwość Piłata, jak protest lub niewiara Żydów.
Oby nie było bezmyślnym śpiewem triumfalnych hymnów, które tak łatwo mogą
przecież zmienić się w wyrok odrzucenia i negacji, aż po śmierć... Niech więc
będzie modlitwą, szczerą i prostą. A nade wszystko modlitwą - raczej uczciwych pytań,
aniżeli gotowych odpowiedzi.
„Nie
trzeba więc Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron. Bóg Ojciec
wywyższył Go ponad wszystko. Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie,
poddać się Jego władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z
perspektywą życia na wieki” (z Listu Episkopatu Polski na Uroczystość Jezusa
Chrystusa Króla Wszechświata…). Czyli: nie trzeba ogłaszać Chrystusa Królem, choć
trzeba poddać się Jego władzy…? Jaka w tym stwierdzeniu sprzeczność, choć tak
proste jest oczekiwanie owiec, które
czują się opuszczone, widząc coraz większe zagrożenie ze strony krążących
wilków i lwów. Czyż Kościół nie jest obrazem Królestwa Bożego w Niebie? „O,
zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy Boskie ze
sprawami ludzkimi” (Exultet z liturgii Wigilii Paschalnej). Owieczki
codziennie ponawiają swą prośbę: „Bądź wola Twoja jak w niebie tak i na ziemi”.
Mają zatem głęboką nadzieję na urzeczywistnienie Królestwa Bożego – tak w
sercach, jak w ludach i narodach.
Chyba wszyscy myślący zdają sobie sprawę, że Dzieło Intronizacji to nie jest posadzenie
Jezusa na królewskim Tronie i nadanie Mu ziemskich zaszczytów. To jedynie - i
aż - stwierdzenie, że jest Królem tej polskiej ziemi, polskich serc. To
przywilej i przynaglenie. Oddanie się Chrystusowi Królowi to uznanie Jego
Autorytetu jako Praworządnego ponad wszystkimi ziemskimi autorytetami, które
jak gwiazdy upadają z firmamentu nieba. I chyba wszyscy zdają sobie sprawę, że
wraz ze świadomym przyjęciem Królewskiego panowania, nie nastąpi na drugi dzień
poprawa świadczeń emerytalnych, nie nastąpi reforma ZUS itd. Ale mocą uznania
Autorytetu i Prawodawstwa Króla, zaczną upadać i znikać wobec Boskiego Prawa te
ustawy, które są przeciwne Boskiemu Porządkowi rzeczy. Królestwo Boga ma być
jak ziarno gorczycy, jak słowo, które się zasiewa. Uczniowie potrzebowali
światła Ducha Świętego, by stać się dojrzałym drzewem, organizmem zdolnym
ochronić ziemię przed skwarem zniszczenia. Słowa: Królestwo Boga padają wciąż w
glebę świata niczym ziarno, choć Bóg nieustannie stawiany jest pod osąd
światłych, lecz pysznych; targany nienawiścią małych i przestraszonych
politycznych graczy; narażany na wyszydzenie przez bezmyślny tłum. Staje się
obiektem propagandy, rozrywki, polityki. Dwa tysiące lat pada ziarno królestwa
i tylko czasem widać, jak Duch odmienia oblicze ziemi.
Jak owce mają traktować ten List? Jako tłumaczenie
się? skargę? przestrogę? czy może wyraz bezsilności wobec pragnienia ludu
polskiego poddania się pod królewskie panowanie Jezusa Chrystusa? Wobec upadku
wszelkich autorytetów na wszystkich poziomach władzy, czyż nie można poddać się
Największemu Autorytetowi? Im bardziej bowiem władza nie zasługuje na zaufanie,
tym częściej sięga po przemoc. Nie mogąc panować nad podwładnymi przy pomocy
praw i prawdy, sięga po siłę. Droga to niebezpieczna, ponieważ przemoc budzi
bunt. Każda władza, która ucieka się do przemocy, musi się liczyć, że wcześniej
czy później napotka na bunt. Jak dzisiaj odpowiedziałby Jezus, gdyby w usta
Piłata włożyć pytanie: „Czy Ty jesteś Królem Polski?” Co by Jezus odpowiedział?
I czy w tej sytuacji owce, idące za Swoim Pasterzem i słuchające Jego głosu,
miałyby odpowiedzieć: „Nie mamy innego króla oprócz Prezydenta i Rządu, który
jawnie opowiada się przeciwko życiu, za wyrzuceniem religii ze szkół, za
oddzieleniem państwa od Kościoła, za wyrzuceniem ze świadomości społeczeństwa
symbolu krzyża”…
Jezus
się nie narzuca, tak jak się nie narzuca ze swoim Miłosierdziem. Szanuje wolną
wolę człowieka, każdego ludu i narodu. Czy krzyż na Krakowskim Przedmieściu nie
był takim polskim, naszym, narodowym? Ale gdyby zastosować retorykę Listu, to
rzeczywiście nie trzeba było bronić tego konkretnego krzyża! Po co? Przecież to
takie politycznie niepoprawne. Idąc śladem i sposobem myślenia Listu można spać
spokojnie i nie bronić krzyża w szkole, w pracy, w domu – wystarczy przyjąć go
za powszechny symbol chrześcijaństwa i sprawa załatwiona! Jezus – tak! Ale już jako
Pan, Władca i Król konkretnego narodu – wszyscy, byle nie Jezus.
Owieczki zatem oczekują spełnienia
słów Listu: „Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego
władzy”. Pokornie proszą o świadectwo – nie w kolejnych listach, lecz poprzez
przykład prawdziwych pasterzy, którzy potrafią ochronić swoje stado przed wilkami. Owieczki czekają na konkretne żywe przykłady autorów Listu.
24
listopada, 2012
P.S
Owce usłyszały troskę o jedność w Kościele. Lecz to nie owce podzieliły Kościół w Polsce na "krakowski" i "toruński". A poza tym w sprawie Jezusa z Nazaretu, owce słyszą, że nie przyszedł On na ziemię, by przynieść pokój, lecz ogień. I w końcu, owce wierzą, że Chrystus, kiedy powróci dokona podziału na owce i kozły.
P.S
Owce usłyszały troskę o jedność w Kościele. Lecz to nie owce podzieliły Kościół w Polsce na "krakowski" i "toruński". A poza tym w sprawie Jezusa z Nazaretu, owce słyszą, że nie przyszedł On na ziemię, by przynieść pokój, lecz ogień. I w końcu, owce wierzą, że Chrystus, kiedy powróci dokona podziału na owce i kozły.
Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________